Kowal miażdży reakcję Morawieckiego na krytykę z Europarlamentu. "To godzi w powagę Polski"

Łukasz Grzegorczyk
08 sierpnia 2023, 13:03 • 1 minuta czytania
– To nie jest żadna propozycja debaty, tylko dramatyczna walka z przeciwnikami politycznymi – mówi naTemat Paweł Kowal. Poseł Koalicji Obywatelskiej zareagował w ten sposób na burzę, jaką wywołał pomysł Mateusza Morawieckiego. Premier wezwał do debaty szefa EPL Manfreda Webera, który krytycznie odniósł się do działań PiS.
Paweł Kowal z KO ostro skomentował reakcję Mateusza Morawieckiego na słowa Manfreda Webera. Fot. Jacek Dominski/REPORTER

– Kiedy zobaczyłem to wideo, naprawdę nie mogłem uwierzyć, że premier polskiego rządu nagrał coś takiego. To jest katastrofa na każdym poziomie – twierdzi Paweł Kowal, którego zapytaliśmy o reakcję polskiego rządu na słowa Manfreda Webera.


Przypomnijmy, że szef grupy Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim dosadnie podkreślił w wywiadzie dla ZDF, że "każda partia musi zaakceptować państwo prawa".

– Kto to akceptuje, może być demokratycznym partnerem – konkurentem, politycznym konkurentem, ale demokratycznym partnerem. A wszyscy inni, którzy tego nie przestrzegają, jak niemiecka AfD, jak Le Pen we Francji albo PiS w Polsce, są naszymi nieprzyjaciółmi (niem. die Gegner - red.) i będą przez nas zwalczani – dodał.

Wypowiedź Webera wywołała wściekłość polityków PiS, a premier Morawiecki poszedł na całość i nagrał filmik, w którym wezwał niemieckiego polityka do debaty.

Kowal: To godzi w powagę Polski

Paweł Kowal w rozmowie z nami wskazuje, że to nie jest żadna propozycja debaty, tylko "dramatyczna walka z przeciwnikami politycznymi". – Pozbawiona wszelkich zasad i hamulców, gdzie oszczerstwo pod adresem konkurentów politycznych w kraju stało się chlebem codziennym – przekonuje.

Nie wiem, jak to się skończy, ale wiem, że oszczerstwa, które premier rzuca w kierunku oponentów politycznych w Polsce, a szczególnie lidera opozycji Donalda Tuska, dotyczą faktycznie wyborców, którzy nie popierają PiS. Premier działa na rzecz swojej partii i robi wielką krzywdę resztkom jedności narodowej w Polsce. Do tego w warunkach bardzo poważnej sytuacji międzynarodowej i wewnętrznej.Paweł KowalPoseł KO

Poseł KO podkreśla, że Manfred Weber może mówić, co chce, tak jak polscy politycy na tych samych zasadach wypowiadają się o sytuacji w Niemczech.

– W pierwszej kolejności jako polski polityk zajmuję się polską polityką i oniemiałem, gdy dotarło do mnie, że na dwa miesiące przed wyborami w Polsce pisowscy politycy wzywają do debaty o sytuacji w Polsce liderów międzynarodówek partyjnych, polityków z sąsiednich państw. Brak słów, które wyrażą skalę tego absurdu! – tłumaczy dosadnie.

Kowal jeszcze ostrzej odniósł się do samej propozycji debaty, z którą wyszedł publicznie Morawiecki. Jego zdaniem "to zupełnie niepoważne i odbiera powagę urzędowi premiera oraz godzi w powagę Polski".

– Proszę sobie wyobrazić, że we Francji liderzy polityczni, na przykład premier, wzywają do dyskusji o przyszłości Francji polityków z sąsiednich państw, albo szefów konkurencyjnych wobec siebie międzynarodówek, choćby międzynarodówki, do której należy PiS – zakończył Kowal.

PiS i nagonka... o grzybach

Warto zaznaczyć, że to kolejna sytuacja w ostatnim czasie, kiedy PiS robi wszystko, by "zabłysnąć" na arenie międzynarodowej. Przed burzą po słowach Webera na świeczniku mieliśmy Jarosława Kaczyńskiego, który w Chełmie podczas partyjnego pikniku PiS atakował Unię Europejską i straszył Polaków.

Zdaniem prezesa PiS, UE pod kierownictwem Niemiec zmierza do ograniczania suwerenności innych państw członkowskich. Jako przykład podał sytuację dotyczącą prywatyzacji lasów, a przy okazji ostrzegał... grzybiarzy.

– Oni do tych spraw, o których by się decydowało w Brukseli, zaliczają lasy. Czyli nawet to, co wydawałoby się, powinno być w rękach władz miejscowych – mówił prezes.

– W bardzo wielu krajach te lasy są w prywatnych rękach i wstęp jest wzbroniony. My mamy wolność, chodzimy na grzyby. Ogromna część Polaków chodzi na grzyby. To jest część naszej wolności. I nie damy jej sobie zabrać – zapowiadał Kaczyński.