Pokazali zdjęcie turystów ze szlaku w Tatrach. Nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli
Tatry. Dziecko schodzi z góry po łańcuchu. "Oglądanie walki napawało grozą"
"To, co dziś zobaczyliśmy na via ferracie na Czerwonej Ławce przekroczyło wszelkie wyobrażenia i przede wszystkim normy bezpieczeństwa" – tak zaczyna się wpis opublikowany na stronie "Aktualne warunki w górach".
Jak się okazało, mężczyzna z około 5-letnim dzieckiem postanowił udać się "na spacer" via ferratą. Ojciec nie miał przy sobie żadnego sprzętu, a dziecko ledwo sięgało do liny. "Momentami nie mogąc się poruszać. Aż dziw bierze, że tam nic się złego nie stało" – podkreślili autorzy postu.
To jednak nie pierwszy tego typu przypadek, na który natrafili administratorzy strony o sytuacji pogodowej w górach. Kolejna osoba próbowała pokonać szlak... razem ze swoim psem.
"Zwierzę nie było w stanie wchodzić samodzielnie. Więc pani go niosła na tych łańcuchach potykając się dodatkowo o smycz" – opisali, po czym wskazali: "Tu również czuwał chyba jakiś anioł stróż nad nią i jej totalnym brakiem wyobraźni".
"Samo oglądanie ich walki napawało grozą. Nie wycofali się mimo namów. Należałoby wyposażyć dziecko w sprzęt, asekurować je. Czerwona Ławka to trudny szlak, również łańcuchami. Z kolei zabieranie psa na szlaki gdzie trzeba go nieść, a potrzeba obu rąk do wspinania się jest totalnym nieporozumieniem" – podsumowali.
Tak Polacy i turyści zachowują się w górach
To nie pierwsze tego typu sytuacje, kiedy turyści górach zachowują się w szokujący sposób. W rozmowie z Katarzyną Zuchowicz dla naTemat wielokrotnie mówili o tym ratownicy TOPR i pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego.
– Zawsze dziwią mnie turyści, którzy na bosaka idą drogą do Morskiego Oka. Szczególnie jak ściągają buty i idą w samych skarpetkach (...) Część osób kompletnie nie wie, gdzie chce iść i idzie tam, gdzie idą wszyscy – powiedział Tomasz Zając z TPN.
Zachowanie turystów w górach jest nie tylko zabawne. Niekiedy Polacy stanowią sami dla siebie zagrożenie. Turyści nie reagują nawet na podstawowe ostrzeżenia w postaci ratowników znoszących z góry rannych, czy ciała ofiar.
– Popatrzą tylko i idą dalej. W schroniskach wiszą kartki z informacją, że w górach jest ślisko, że zdarzają się wypadki. Ale każdy robi, co chce – przyznaje ratownik TOPR Adam Marasek.