Miłosz Motyka #TYLKONATEMAT: Kantar nie wywołał alarmu na Trzeciej Drodze. Startujemy jako koalicja
Świętokrzyskie to jeden z regionów, gdzie PSL zwykle wypada w wyborach najlepiej. Start Jarosława Kaczyńskiego w Kielcach namiesza w waszych interesach?
Miłosz Motyka: Zupełnie się tego nie obawiamy. Jestem przekonany, że ponownie uzyskamy w Świętokrzyskiem bardzo dobry wynik wyborczy – niezależnie od tego, kto będzie "jedynką" na tamtejszej liście Prawa i Sprawiedliwości.
Decyzja Jarosława Kaczyńskiego o starcie w Kielcach może jedynie trochę dziwić. Przecież całkiem niedawno w województwie świętokrzyskim pokazano PiS czerwoną kartkę. Tamtejsi działacze nie potrafili się za sobą dogadać, stracili możliwość kierowania sejmikiem wojewódzkim i ostatecznie został on odbity przez samorządowców PSL.
Do tego dochodzi kwestia atmosfery na tak licznych w Świętokrzyskiem terenach wiejskich... Przecież ona jest jednoznaczna – ludzie mają po prostu dość tej władzy i wywołanego przez nią chaosu w najprostszych dziedzinach życia. Desant z Żoliborza w niczym PiS nie pomoże.
Brak prezesa Kaczyńskiego na liście w Warszawie to szansa na więcej konserwatywnych głosów dla Władysława Teofila Bartoszewskiego?
Otwarcie mogę powiedzieć, że w Warszawie liczymy co najmniej dwa mandaty. Rywalizacja w stolicy łatwa jednak nie będzie, bo widać, że PiS już podsyca polaryzację. Będą za wszelką cenę starali się ratować twarz po tym, gdy Kaczyński uciekł z własnego miasta w obawie przed Trzecią Drogą i innymi partiami demokratycznymi.
Gdzie jeszcze w wielkich miastach liczycie na zdobycie mandatów?
Myślę, że te nasze miejskie bastiony zarysowały się podczas wyborów parlamentarnych w 2019 roku. Już wtedy ludowcy weszli do gry o wielkomiejski elektorat w Gdyni, Wrocławiu, czy wspomnianej stolicy.
Sądzę, że w tym roku także Lublin i Białystok to będą miasta, w których osiągniemy bardzo dobre wyniki. Na pewno będą to także takie miasta jak Sosnowiec, Jaworzno i Dąbrowa Górnicza, skąd ja mam zaszczyt kandydować.
Jako Trzecia Droga jesteśmy silni praktycznie w każdym mieście wojewódzkim. Nasza nowa koalicja powinna pozwolić na podwojenie lub nawet potrojenie i tak dobrych wyników PSL sprzed czterech lat.
To optymistyczne plany. Czy ostatni sondaż Kantar Public – gdzie jesteście poniżej 8-proc. progu wyborczego dla koalicji – nie wywołał jednak alarmu na Trzeciej Drodze?
Nie ma żadnego alarmu. Proszę wybaczyć, ale sondaż Kantar, w którym deklarowana frekwencja sięga 80 proc., to można między bajki włożyć... Przypominam, że nawet w historycznych, pierwszych częściowo wolnych wyborach w 1989 roku do urn poszło tylko niespełna 63 proc. Polaków.
Gdy Kantar Public jest dla was korzystny, wszyscy w polityce mówicie, że to "najbardziej wiarygodne badanie", a kiedy przynosi złe wieści, nagle traci wiarygodność...
Chodzi po prostu o to, że nie patrzymy na jedno dobre lub złe badanie, tylko oceniamy trend sondażowy. A tak się składa, że aktualny trend wskazuje, iż położenie Trzeciej Drogi jest coraz lepsze – w sierpniu widać wyraźną poprawę względem lipca.
Kolejne tygodnie oficjalnej kampanii wyborczej pokazują, że nasza koalicja nie traci, a zyskuje w stosunku do innych graczy na scenie politycznej. Jesteśmy więc dobrej myśli w sprawie tego, gdzie będziemy w sondażach za kilka kolejnych tygodni.
Czyli opcja awaryjna – zakładająca, że PSL zaprasza kandydatów PL2050 na swoje listy i próg obniża się do standardowych 5 proc. – nie jest już brana pod uwagę?
Nie ma o tym mowy. W Trzeciej Drodze nie ma takich rozmów. My wyznajemy zasadę żywcem wyjętą z ukochanego sportu Polaków – jeśli skoczek narciarski boi się progu, to nie powinien w ogóle startować w zawodach.
PSL i Polska 2050 to nie są strachliwi zawodnicy, dlatego nie myślimy o progu, a wylądowaniu gdzieś pod rozmiarem politycznej skoczni. To powinno dać nam trzecie miejsce i gwarancję, że PiS nie utrzyma władzy dzięki układowi z Konfederacją.
"Marzy mi się dwójka z przodu" – powiedziała mi pod koniec kwietnia wiceszefowa Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska. Do jakiego poziomu zweryfikowaliście aktualne marzenia?
Będziemy robili wszystko, aby to marzenie o "dwójce z przodu" zrealizować. Wszyscy pamiętamy sondaże z 2019 roku, które w sierpniu pokazywały, że Polskie Stronnictwo Ludowe ma niespełna 3-proc. poparcie, tymczasem w dni wyborów dostaliśmy wynik blisko 9 proc.
Dzisiejszy trend sondażowy sugeruje, iż w zasadniczą fazę kampanii Trzecia Droga wejdzie z poziomu 14-15 proc. Całkiem realistycznie oceniając, możliwe jest więc dojście do nawet 20 proc.
Ludowcy rzeczywiście bywają niedoszacowani, ale nie obawiacie się, że polityczna siła nowicjuszy od Hołowni może być przeszacowana?
Nie mam takich obaw. Zarówno PSL, jak i Polska 2050 wystawiają w tych wyborach naprawdę wybitnych i pracowitych kandydatów. To wszystko ludzie sprawdzeni w ostatnich latach ciężką pracą u podstaw. Jestem pewien, że osiągną bardzo dobre wyniki.
Czy Trzecia Droga nadal respektuje Pakt Senacki?
Jak najbardziej! To jedyna opcja, która gwarantuje opozycji demokratycznej utrzymanie większości w izbie wyższej parlamentu.
Dlaczego więc Arkadiusz Bratkowski z PSL chce zerwać opozycyjną umowę w okręgu zamojskim?
To po prostu jakaś nieprzemyślana wolta ze strony samego pana Bratkowskiego. W PSL tego nie akceptujemy. Uważamy, że on nie powinien naruszać Paktu Senackiego samodzielnym startem.
Bratkowski tłumaczy, że jest "wolnym człowiekiem". Jeśli nie zrezygnuje z senackich planów, będzie wolny także od PSL-owskiej legitymacji partyjnej?
Ostatecznie nikt nikomu startu w wyborach zabronić nie może. Wciąż liczymy jednak, że zwycięży racjonalne i odpowiedzialne podejście do polityki. Kto bowiem startuje wbrew Paktowi Senackiemu, ten pozwala na zwycięstwo kandydatów PiS. A to przecież najgorszy możliwy scenariusz.
Jeżeli jednak do tego dojdzie, nie pozostaniemy bierni. W takim przypadku Arkadiusz Bratkowski musi być świadomy, że PSL już od poziomu struktur regionalnych podejmie odpowiednie przewidziane statutem partii kroki.
Czytaj także: https://natemat.pl/506263,joanna-scheuring-wielgus-zjednoczonej-prawicy-juz-nie-ma-oto-dowod