"Zameldował wykonanie zadania". Sukces Tuska i Nitrasa przed wyborami

Alan Wysocki
02 września 2023, 20:26 • 1 minuta czytania
Donald Tusk i Sławomir Nitras pracowali nad akcją "Pilnuję wyborów". Celem polityków było zaangażowanie jak największej grupy obywateli w prace komisji wyborczych, tak by zapobiec potencjalnym fałszerstwom w trakcie głosowania. Teraz szef Platformy Obywatelskiej poinformował, że udało się zmobilizować już ponad 50 tys. osób.
Sukces Tuska i Nitrasa przed wyborami. "Zameldował wykonanie zadania". Fot. Wojciech Stróżyk / Reporter / East News

Sukces Tuska i Nitrasa przed wyborami. "Zameldował wykonanie zadania"

"Sławomir Nitras przed chwilą zameldował wykonanie zadania! 50 tysięcy osób zapisało się do obywatelskiej kontroli wyborów. Nie ukradną nam demokracji. Teraz wystarczy ich przegłosować" – napisał Donald Tusk na platformie X.


Warto podkreślić, że w ciągu zaledwie trzech tygodni Nitrasowi udało się zmobilizować prawie 20 tys. osób. Jeszcze 9 sierpnia poseł przekazał natomiast, że udział w akcji zadeklarowały 32 tys. osób.

Przypomnijmy, że akcja "Pilnuję wyborów" została ogłoszona przez Platformę Obywatelską w ostatnich dniach stycznia, tuż po tym, gdy Sejm przyjął nowelizację ustawy o Kodeksie wyborczym.

– Naszą odpowiedzią na zagrożenie manipulacjami i fałszerstwami wyborczymi jest przygotowanie wielkiej akcji, której celem będzie przypilnowanie wyborów – zapowiedział Donald Tusk podczas konferencji w Senacie. Do przygotowania sztabu osób, które będą pracować w komisjach, wyznaczono Sławomira Nitrasa – to tzw. jedynka Koalicji Obywatelskiej w Szczecinie.

Nie tylko "Pilnuję Wyborów". Obserwację będzie prowadzić OBWE

Jak informowaliśmy w naTemat, 15 października nie będziemy mieli do czynienia z pełną kontrolą procesu wyborczego ze strony Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Z raportu przedwyborczej oceny Polski wynika, że zewnętrzni eksperci przeprowadzą jedynie ograniczoną obserwację wyborczą.

– Biuro (...) odwiedza kraje OBWE na kilka miesięcy przed planowanymi wyborami, aby ocenić atmosferę przedwyborczą i przygotowania do dnia głosowania (...) Po tej szczegółowej ocenie zostaje podjęta decyzja, czy wysłać misję obserwacji wyborów i w jakim formacie będzie ona miała największą wartość dodaną – powiedziała w rozmowie z Dorotą Kuźnik przedstawicielka OBWE Katya Andrusz. Tymczasem na ryzyko fałszerstw wyborczych niezmiennie uwagę zwraca Rafał Trzaskowski. Wiceszef PO i prezydent Warszawy powołuje się na swoje starcie z Andrzejem Dudą, kiedy to – jak podkreślał – pojawiły się komisje bez ani jednego głosu na kandydata opozycji.

"W pewnych miejscach może kogoś kusić, żeby wpłynąć na wynik wyborów"

– Nie da się niczego wykluczyć. Mam nadzieję, że nie dojdzie do systematycznego fałszowania. Ale w pewnych miejscach może kogoś kusić, żeby wpłynąć na wynik wyborów, np. stawiając gdzieś krzyżyk czy unieważniając jakiś głos. W wyborach prezydenckich zdarzyły się komisje wyborcze, w których Andrzej Duda dostawał 100 proc. głosów – powiedział jeszcze na początku sierpnia w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Do tych zarzutów już raz odnosił się Andrzej Duda. W wywiadzie dla "Sieci" stwierdził wprost, że opozycja może nie chcieć uznać wyników głosowania, jeśli te nie przebiegną po jej myśli.

– To próba przygotowania polskiego społeczeństwa na to, że jeśli oni przegrają, to będą twierdzili, iż wybory zostały sfałszowane. (...) To są dwie różne rzeczy: realny wynik i komunikat, który oni będą chcieli wysłać w świat – powiedział Duda.