Sąd zdecydował o dalszym losie byłego męża Dody. Emil S. usłyszał aż 95 zarzutów
W lutym wobec Emila S. zastosowano "wolnościowe środki zapobiegawcze", takie jak dozór policji, poręczenie majątkowe w wysokości 4,5 mln zł czy zakaz opuszczania kraju do odwołania. Kilka tygodni później mężczyzna trafił za kratki. Jak się okazało, niespełna parę miesięcy później, bo w czerwcu, przedłużono mu areszt do 2 września 2023 roku. Sąd wówczas obawiał się, że mogłoby dojść do potencjalnego mataczenia w trakcie procesu.
– Sąd podzielił argumentację prokuratury, że dalsze stosowanie tego najsurowszego środka zapobiegawczego jest konieczne z uwagi na zaplanowane w sprawie czynności procesowe oraz z uwagi na grożącą podejrzanemu surową karę oraz obawę matactwa procesowego z jego strony – powiedział Plotkowi Szymon Banna, p.o. rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
– W śledztwie Prokuratury Okręgowej w Warszawie podejrzany Emil S. usłyszał ponad 90 zarzutów obejmujących głównie przestępstwa przywłaszczenia powierzonego mienia w postaci środków pieniężnych w łącznej kwocie ok. 4,7 mln zł przeznaczonych na produkcję filmu – dodał rzecznik.
Emil S. pozostaje w areszcie. Postępowanie wobec byłego męża Dody w toku
Teraz wyszło na jaw, że sąd postanowił ponownie przedłużyć areszt Emilowi S. Jak donosi "Fakt", postępowanie wobec byłego męża Dody wciąż jest w toku. – Na wniosek prokuratora sąd przedłużył tymczasowe aresztowanie wobec Emila S. Postępowanie pozostaje w toku, wciąż gromadzony jest materiał dowodowy – poinformował prokurator Marcin Przestrzelski działający w imieniu rzecznika warszawskiej prokuratury.
Na ten moment prokuratura nie zamierza ujawniać, jak będzie wyglądał dalszy przebieg śledztwa. – Z uwagi na dobro śledztwa prokuratura nie udziela informacji o poczynionych ustaleniach, jak również o czynnościach procesowych zrealizowanych w toku postępowania – podsumował prokurator.
Przypomnijmy, że S. jest podejrzany m.in. o przywłaszczenie mienia o wartości ok. 8,5 mln zł oraz działania na szkodę inwestorów, którzy fundowali jego filmowe projekty, w tym "Dziewczyny z Dubaju".
Inwestorzy mieli stracić majątki, on ogłosił upadłość
Sprawa toczy się już od kilku lat. W 2021 roku na łamach "Dużego Formatu" Grzegorz Szymanik opisywał niejasny proceder byłego męża Dody. Dziennikarz dotarł do kilku inwestorów, którzy mieli zostać oszukani przez producenta. Mamieni wizją wysokich zysków wpłacali pieniądze, które później tracili.
Kilka miesięcy później "Puls Biznesu" informował, że Emil S. ogłosił upadłość swojej firmy Ent One Investments, która zajmowała się właśnie produkcją filmów. Ujawniono, że powierzone przez inwestorów pieniądze zniknęły z kont spółki i trafiły na konta jego drugiej firmy założonej na Malcie.
– Emilowi S. postawiono zarzuty, wśród których znalazły się m.in. udaremnienie zaspokojenia wierzycieli poprzez utworzenie spółki z siedzibą na Malcie, a następnie przeniesienia na tę spółkę majątku w postaci pieniędzy w kwocie ponad 12 mln zł – poinformowała kilka miesięcy temu Rzeczniczka Prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
– Materiał dowodowy w sprawie wskazuje, że podejrzany dokonał powyższego w celu udaremnienia zaspokojenia wierzycieli posiadających wobec spółki należności zasądzone orzeczeniami sądów. Emil S. zawarł również umowy przenoszące prawa autorskie oraz udziały w zyskach osiąganych z produkcji filmowych – wyjaśniała.