Dryjańska: Twardoch wyśmiewa obrońców demokracji i zbiera lajki od PiS-u

Anna Dryjańska
18 października 2023, 19:13 • 1 minuta czytania
Bardzo zabawne rzeczy dzieją się w internecie po historycznych wyborach, w których Polki i Polacy pokazali PiS-owi ten sam palec, który posłanka Lichocka skierowała do chorych na raka. Jedni zawzięcie rozliczają rząd Zjednoczonej Demokracji, który nawet jeszcze nie mógł powstać (piłeczka jest po stronie Andrzeja Dudy), inni ścigają się w kategorii "najbardziej odklejony atencjusz". W tym drugim spektakularnie na prowadzenie wyszedł Szczepan Twardoch, który przekonuje, że osiem lat rządów PiS to czas kwitnącej demokracji.
Szczepan Twardoch. fot. GRZEGORZ KLATKA/REPORTER

Twardoch o demokracji za Prawa i Sprawiedliwości

Jeśli celem znanego pisarza było zrobienie zasięgów w mediach społecznościowych, to został on osiągnięty. Post Szczepana Twardocha na X (dawnym Twitterze) szybko zdobył ponad milion wyświetleń. A oprócz tego zyskał też aplauz ludzi Prawa i Sprawiedliwości, takich jak na przykład historyk Sławomir Cenckiewicz, który – mało brakowało – zainspirowany skazanym oszustem przebranym za żołnierza, bez żadnego trybu orzekałby w ruskomisji PiS, czy i którzy politycy opozycji mogą się ostać w polskim życiu publicznym. W końcu PiS to normalna partia, prawda, panie Twardoch?


Guzik! A to, że taka nie jest, zapowiadał już dyktatorski projekt konstytucji PiS z 2010 roku, jak i ojciec premiera Mateusza Morawieckiego, gdy usprawiedliwiał łamanie prawa. – Nad prawem jest dobro narodu. Jeżeli prawo to dobro zaburza, to nie wolno nam uważać tego za coś, czego nie możemy naruszyć – powiedział pierwszych tygodniach rządów PiS poseł Kornel Morawiecki, przyklaskując rozwałce Trybunału Konstytucyjnego, która de facto zmieniła go w organ PiS.

Szczepan Twardoch o rządach PiS

Wybaczcie ten brak delikatności w obchodzeniu się ze znanym pisarzem, ale trudno przyjąć inny ton po tych pokładach kpiarskiego protekcjonalizmu, które zrzucił na internautów z wyżyn swojego piedestału. Pozwolę sobie zacytować jego zgrabnie ujętą, choć z gruntu fałszywą, połajankę w całości.

Zacznijmy od początku. Wierzę w radość Twardocha z wyniku wyborów parlamentarnych. Podczas kampanii pisarz poparł Macieja Koniecznego z Razem, który finalnie zdobył mandat poselski, startując z listy Lewicy w Katowicach. Satysfakcja z rezultatów głosowania to jedyny fragment jego wpisu, który nie jest podlany przekąsem. 

Potem Szczepan Twardoch ni mniej, ni więcej, tylko naśmiewa się z tych, którzy ostrzegali przed końcem demokracji, czyli osuwaniem się Polski w dyktaturę. W końcu PiS właśnie przegrał wybory i oddaje władzę (na razie kolportuje fejki o prezesie PSL), co według pisarza jest koronnym dowodem na to, że przez ostatnie osiem lat wszystko było w porządku, a jak coś się komuś nie podobało, to jest nieznośnym histerykiem. 

W tym miejscu muszę Twardochowi niechętnie przyznać, że ci nieznośni histerycy mają ogromną siłę przebicia. Większa grupa utworzyła nawet organizację pod nazwą OBWE, która właśnie stwierdziła, że ostatnie wybory parlamentarne w Polsce były nieuczciwe.

Mówiąc krótko, Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie wskazała, że PiS z przystawkami oszukiwał na etapie kampanii wyborczej.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości zagwarantowali sobie przewagę zarówno przepisami, które skroili pod siebie, jak i naszymi, wyborców, pieniędzmi, które pełnymi garściami brali z budżetu państwa, by wozami strażackimi, ekspresami do kawy i innymi "prezentami' dla wyborców zachwalać swoje kandydatury.

Ach, no i jeszcze nieograniczonym dostępem do mediów rządowych, dawniej publicznych, sponsorowanych podatkami tych, na których szczują (nauczycielki, lekarze, osoby LGBT itd. oraz elektorat innych partii niż PiS jako taki).

Ale przecież Twardoch wie lepiej niż OBWE.

Demokracja knebla medialnego i pałek teleskopowych

Pisarz jest też mądrzejszy od tych wszystkich organizacji pozarządowych, polskich i zagranicznych, które – każda w swojej dziedzinie – pokazywały rok po roku, jak PiS demontuje demokrację w Polsce. Reporterzy Bez Granic – idźcie w cholerę z tym swoim wskaźnikiem wolności prasy, w Polsce nie ma żadnego problemu z demokracją, bo 15 października Twardoch mógł wrzucić kartkę do urny! A to, że od 2015 do 2022 roku nasz kraj spadał w rankingu wolności mediów jak kamień wrzucony do studni – z historycznie najlepszego 18. na najgorsze 66. miejsce – nie ma przecież żadnego znaczenia.

Tak samo nieistotne dla Twardocha jest to, że pisowska władza rozbijała za pomocą policji pokojowy Strajk Kobiet po nielegalnym zakazie aborcji embriopatologicznej, którego już w 2016 roku zażyczył sobie Jarosław Kaczyński, a nominatka PiS sędzia Julia Przyłębska dostarczyła mu na tacy cztery lata później.

"Chcesz porozmawiać face to face z kobietami bitymi i gazowanymi na ulicach?" - przytomnie zapytała pisarza jedna z użytkowniczek X, Kasia. W odpowiedzi dostała porcję protekcjonalnego whataboutismu. "Proszę nie sprawdzać jak zachowuje się policja francuska albo niemiecka, bo okaże się, że w Europie nigdzie nie ma demokracji!" – zadrwił Twardoch nie precyzując, o rozbijanie których pokojowych demonstracji mu chodzi. 

Kwestia sympatii

Pisarz sugeruje, że jeśli przeszkadza ci, że funkcjonariusze na polecenie partii biją kobiety, to znaczy tylko tyle, że po prostu nie lubisz PiS. To właśnie kwestia sympatii, a mianowicie jej braku, powodowała też pewnie, że Komisja Europejska wszczynała kolejne postępowania przeciwko władzy PiS. Praworządność? Jaka praworządność?! Po prostu ktoś z Brukseli nie miał flow z Kaczyńskim, Ziobrą lub Morawieckim, a zarzuty związane z niszczeniem demokracji były tylko przykrywką dla osobistej niechęci.

Twardocha nie wzrusza także fakt, że podczas wyborów w 2019 roku PiS nielegalnie podglądał i podsłuchiwał opozycję za pomocą cyberbroni, jaką jest Pegasus, poznając plany konkurencyjnego sztabu w momencie, gdy powstawały. Pisarzowi przypomniała o tym szczególnym rysie kwitnącej, pisowskiej demokracji jedna z ofiar tych bezprawnych praktyk, mec. Dorota Brejza, której mąż prowadził wtedy kampanię Koalicji Obywatelskiej. Twardoch w odpowiedzi pokazał na Stany Zjednoczone, w których demokracja się nie skończyła, mimo tego, że dekady temu prezydent Richard Nixon uruchomił inwigilację Partii Demokratycznej. 

Brejza zwróciła wtedy uwagę na to, że kluczowa jest bezkarność władzy PiS. Skandal w USA skończył się przecież w zupełnie inny sposób – zhańbiony Nixon musiał ustąpić ze stanowiska.

"Proszę teraz porównać konsekwencje afery Watergate w USA i reakcję władzy, z konsekwencjami ujawnienia sprawy Pegasusa w Polsce (lata 2019 – 2021) i reakcją władzy. Myślę, że możemy się rozejść" – napisała prawniczka. "Ale to Pani dzwoni" – elokwentnie odparł Twardoch. 

Jak słusznie zauważył jeden z internautów, wisienką na torcie tej merytorycznej odpowiedzi pisarza byłby tylko argument zaczynający się od "a twoja stara…". 

Demokracja to spektrum

A teraz serio: koncepcja, że demokracja to spektrum, a nie ustrój, który można w jednej chwili włączać i wyłączać jak światło elektryczne, nie jest ani nowa, ani specjalnie skomplikowana. Naprawdę. "Koniec demokracji" to licentia poetica osób, które w różny sposób walczyły o to, by Polska nie stała się drugimi Węgrami, albo, co gorsza, drugą Rosją. Na marginesie: tam też odbywają się wybory.

Erozja demokracji to nie mrugnięcie oka, lecz długotrwały proces. Po ośmiu latach, w ostatnim momencie, ogromnym wysiłkiem i mimo znaczonych kart PiS, Polki i Polacy wygrali szansę na zachowanie demokracji. Ci, którzy sprzeciwiali się zwijaniu demokracji aktywnie, zwłaszcza opozycja uliczna, byli nielegalnie zatrzymywani, przesłuchiwani, latami ciągani po sądach pod absurdalnymi zarzutami. Robiła na nich nagonkę TVP, tracili źródła dochodów, byli niszczeni psychicznie. Zasłużyli na wiele rzeczy, ale nie na wyższościowe kpiny.

Czytaj także: https://natemat.pl/517720,dryjanska-list-do-jaroslawa-kaczynskiego