"Czy to było pożegnanie?". Kuriozalne słowa Karnowskiego w TVP
Na początku programu pokazano plansze z procentowymi wynikami poszczególnych ugrupowań w niedzielnych wyborach i podziałem mandatów w nowym Sejmie. – Ważny moment w dziejach Polski, mówiliśmy w tym studiu wielokrotnie, że te wybory rozstrzygną o przyszłości Polski i ta stawka, którą wtedy kreśliliśmy, pozostaje, myślę, aktualna – stwierdził Michał Karnowski.
Dziwne słowa Karnowskiego w TVP. Czy to było pożegnanie?
W studiu pojawiła się Magdalena Ogórek, ale też inni czołowi propagandyści Prawa i Sprawiedliwości. Wśród nich współpracownik mediów braci Karnowskich – Stanisław Janecki, który niedawno stwierdził w swoim felietonie na wPolityce.pl, że "Tusk i spółka będą się smażyć w piekle".
Zaproszenie przyjął też Marek Formela, częsty gość "Salonu dziennikarskiego" i komentator w telewizji wPolsce Jacka i Michała Karnowskich. A także Piotr Semka, który publikuje w tygodniku "Do Rzeczy".
W programie rozmawiano o powyborczych scenariuszach po tym, jak PiS, choć zdobyło największe poparcie, będzie musiało oddać władzę w ręce zjednoczonej opozycji. Jednak to nie temat rozmów zdobywa coraz większą popularność w mediach społecznościowych.
Do sieci trafiło nagranie z samego końca sobotniego programu.
– Bardzo dziękuję za to spotkanie. Dziękuję też za to, że przez minione lata i miesiące – te ostatnie były pewnie szczególnie trudne – tak odważnie staliście po stronie prawdy. Zawsze to wielki zaszczyt i tak dobieramy gości pod tym kątem do "Salonu dziennikarskiego". Wbrew tej propagandzie wiemy, kto jest reżimowym dziennikarzem, a kto twardo stoi i kto znosi często hejt – oznajmił Michał Karnowski.
Pod nagraniem od razu posypały się komentarze. "Czy to było pożegnanie?"; "Dziennikarze niezłomni, przetrwali już 8 lat reżimu Tuska. Wielkie brawa!"; "Ludzie bez kręgosłupa moralnego"; "Ostatnia niedziela nadchodzi"; "Dziennikarze wyklęci w propagandę zaklęci" – czytamy. Część internautów z ironią reaguje też na słowa Karnowskiego o "reżimowych dziennikarzach".
Co dalej z pracownikami TVP?
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, po niedzielnych wyborach wielu pracowników TVP ma drżeć o stanowiska. Według ustaleń Wirtualnych Mediów przy Woronicza zapanowała nerwowa atmosfera, która "jest jak na Titanicu".
– Ludzie są przekonani, że zmiany w TVP, jeśli nastąpią, to najwcześniej w styczniu. Generalnie wszyscy boją się o pracę, ale chyba liczą na cud. Są przekonani, że jak Koalicja Obywatelska wejdzie do TVP, to wylecą ci, co dawali gębę na antenie, a inni zostaną. Atmosfera jest trochę grobowa i dziennikarze są w rozkroku. Nie wiedzą, co mówić na antenie. Dlatego przestali atakować PSL, Konfederację i Hołownię, bo liczą na koalicję z PiS. W Tuska trochę uderzają, ale umiarkowanie. Nie było żadnego spotkania. Wszyscy starają się pracować intuicyjnie i stąpają po cienkim lodzie – powiedział jeden z pracowników telewizji publicznej.
Pojawiły się także doniesienia, że część pracowników TVP ma mieć w planach odejście, zanim zostaną zwolnieni. Wirtualne Media dowiedziały się, iż "o zamiarze złożenia wypowiedzenia poinformował Bartłomiej Graczak". Pracę w TVP zaczął w 2016 roku. Trafił tam z TV Republika. Nad odejściem ma zastanawiać się także Adrian Borecki, choć oficjalnie temu zaprzeczył.
Z pracownikami TVP rozmawiał też Adam Bysiek z naszego bratniego portalu INNPoland.pl.
"Rozmawiam z wysoko postawionym wydawcą z TVP Info. Mówi, że w stacji powstały dwie frakcje: 'PiS-owska' i 'TVN-owska'. Inna osoba twierdzi, że pracownicy telewizji rządowej, którzy na jakimś etapie swojej kariery byli związani z innymi mediami niż te należące do rządu, stają się z dnia na dzień obiektem drwin, kpin i ataków ze strony wiernych partii pracowników – relacjonował w swoim artykule nasz dziennikarz.