Piotr Wawrzyk w końcu zabrał głos. Wyjawił, jak to było ze "straganami z wizami" w Afryce
– Byłem w gotowości i jestem cały czas gotowy do rozmowy, do składania zeznań, odpowiedzi na wszystkie pytania. Po prostu nie mam nic do ukrycia, nie mam sobie nic do zarzucenia – mówił w programie Radia Zet Piotr Wawrzyk, który w wyniku afery wizowej stracił stanowisko wiceszefa MSZ.
Wawrzyk tłumaczy się z afery wizowej
Jak przekonywał, nie było czegoś takiego jak "stragany z wizami". – Nie ma czegoś takiego, nie ma takiej technicznej możliwości. Wiza to jest dokument, który jest wyrabiany w Warszawie i trafia do właściwego konsulatu, gdzie jest przekazywany odpowiedniej osobie – mówił.
Dopytany, co tam było w takim razie sprzedawane, zabrał się za wyjaśnienia. – Już mówię. Żeby móc otrzymać wizę, trzeba spełnić określone warunki – to wynika z prawa unijnego, to nie jest nasze prawo, to wynika z kodeksu Schengen. Trzeba na przykład mieć poświadczenie, że jest się dobrze sytuowaną osobą, czyli na przykład, że ma się – nie wiem – 100 tys. dolarów w banku. I tego rodzaju właśnie dokumenty na konkretne osoby można było na tych straganach w Nigerii nabyć – poinformował.
O co chodziło w aferze wizowej?
Przypomnijmy, że w sprawie wątpliwych okoliczności napływu do Polski nawet kilkuset tysięcy imigrantów zrobiło się głośno na całym świecie. Stanowcze reakcje szykowały instytucje UE oraz USA. Tymczasem Jarosław Kaczyński całą sprawę bagatelizował. – W gruncie rzeczy chodzi o jakąś zupełnie drobną sprawę – oznajmił jakiś czas temu prezes PiS w Poznaniu.
Efektem afery była seria zatrzymań osób powiązanych z PiS. Mowa między innymi o Edgarze K. – byłym współpracowniku wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka i kieleckim radnym PiS Mariuszu G.
Przeprowadzona przez Marcina Kierwińskiego i Jana Grabca z Koalicji Obywatelskiej kontrola poselska wykazała, że podejrzenia mogło wzbudzić aż 350 tys. wiz dla obywateli 20 państw Afryki oraz Bliskiego Wschodu.
– Okazuje się, że z dużym prawdopodobieństwem mamy do czynienia z korupcją w tym ministerstwie. Korupcją na najwyższych szczeblach i to w temacie, który jest szczególnie wrażliwy – powiedział wówczas Kierwiński.