Ryan Gosling i... Slash rozwalili system na gali! "Najlepszy moment w historii Oscarów"
Ryan Gosling zaśpiewał "I'm Just Ken" na Oscarach
Kawałek "I'm Just Ken" z filmu "Barbie", który w tym roku był nominowany do Oscara w kategorii "najlepsza piosenka", okazał się najlepszym występem muzycznym na gali Amerykańskiej Akademii Filmowej ostatnich lat.
Ryan Gosling w towarzystwie pozostałych Kenów (m.in. Simu Liu, Ncuti Gatwy i Kingsleya Ben-Adira) postawił publiczność na równe nogi. W różowym garniturze i przy akompaniamencie Marka Ronsona oraz (uwaga!) gitarzysty Slasha zapisał się w historii oscarowych ceremonii.
"To najlepszy moment w historii Oscarów"; "Ryan Gosling skradł moje serce. Dawno nie widziałam czegoś tak zabawnego"; "Gosling i obsada 'Barbie' ma wspaniały dystans do siebie" – czytamy we wpisach na portalu X (dawnym Twitterze).
Zgodnie z przewidywaniami Oscara dostała jednak inna piosenka z "Barbie", czyli "What Was I Made For" Billie Eilish, która również miała przepiękny występ.
Przypomnijmy, że wcześniej Gosling wyraził swoje oburzenie brakiem nominacji do Oscara dla Gerwig i ekranowej partnerki - Margot Robbie. "Żadne uznanie nie byłoby możliwe dla nikogo z ekipy filmowej bez ich talentu, wytrwałości i geniuszu. (...) Ich praca powinna być doceniona razem z innymi bardzo zasłużonymi nominowanymi" – wyjaśnił w oficjalnym oświadczeniu.
Oscary 2024: "Oppenheimer" z siedmioma Oscarami
Podczas niedzielnej gali oscarowej "Oppenheimer" wygrał aż siedem złotych statuetek (m.in. za najlepszy film, najlepszego aktora dla Cilliana Murphy'ego i reżysera dla Christophera Nolana), "Biedne istoty" – cztery statuetki (m.in. za najlepszą aktorkę dla Emmy Stone), a brytyjsko-polsko-amerykańska koprodukcja "Strefa interesów" – dwie, w tym za najlepszy film międzynarodowy.
"Barbie" zdobyła jedną statuetkę (za piosenkę "What Was I Made For" Billie Eilish i jej brata Finneasa) spośród ośmiu nominacji, a "Przesilenie zimowe", "Amerykańska fikcja" i "Anatomia upadku" – po jednej z pięciu nominacji.
Wielkim przegranym był "Czas krwawego księżyca" Martina Scorsesego, którego Amerykańska Akademia Filmowa nie uhonorowała ani jedną statuetką mimo nominacji w aż 10 kategoriach. Przypomnijmy, że podobna sytuacja przydarzyła się kultowemu reżyserowi w 2003 i 2020 roku, gdy również nominowane do 10 Oscarów "Gangi Nowego Jorku" i "Irlandczyk" wróciły do domu z pustymi rękami.