Za wpisy i zdjęcia z Brzezicką stracił stołek we Wrocławiu, ale... Protasiewicz może zostać posłem
O decyzji Donalda Tuska w sprawie dalszych losów Jacka Protasiewicza poinformowało w poniedziałkowym komunikacie Centrum Informacyjne Rządu. "Premier Donald Tusk podjął decyzję o odwołaniu Jacka Protasiewicza ze stanowiska II wicewojewody dolnośląskiego" – czytamy.
Protasiewicz został odwołany na wniosek wojewody dolnośląskiego Macieja Awiżenia. "Wypowiedzi Jacka Protasiewicza zamieszczane w internecie są jego prywatnymi opiniami i w żaden sposób nie wyrażały stanowiska wojewody dolnośląskiego" – przekazano w krótkim oświadczeniu na stronie Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu.
Kim jest Jacek Protasiewicz? Właśnie stracił stanowisko i zostanie posłem?
Jacek Protasiewicz został drugim wicewojewodą dolnośląskim w styczniu tego roku, ale miał też nadzieję na powrót do Sejmu. W październikowych wyborach parlamentarnych startował z trzeciego miejsca na liście Trzeciej Drogi w okręgu wrocławskim (nr 3).
Zdobył ponad 16 tys. głosów, ale mandatu nie uzyskał. Posłami zostali Tomasz Zimoch i Izabela Bodnar, która z kolei wystartowała w wyborach na prezydenta Wrocławia i 21 kwietnia zmierzy się w dogrywce z Jackiem Sutrykiem. Jeśli Bodnar wygra w drugiej turze z obecnym prezydentem Wrocławia, Protasiewicz jest pierwszy na liście do objęcia po niej mandatu poselskiego.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, w minioną niedzielę Protasiewicz zamieścił w mediach społecznościowych serię wpisów. Obok postów dotyczących jego życia prywatnego polityk związany obecnie z Trzecią Drogą zaatakował też dziennikarzy, prawicowych działaczy, ale także członków rządu Donalda Tuska.
Najmocniej oberwał Oskar Szafrowicz, działacz młodzieżówki PiS. "Twoje czerwone i duże wargi muszą robić karierę w PiS, nieprawdaż?" – napisał były poseł i były wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
Pierwszy wpis, od którego wszystko się zaczęło, pojawił się w niedzielne popołudnie 14 kwietnia. Polityk opublikował zdjęcie stojącej w kuchni Darii Brzezickiej, swojej aktualnej partnerki, która także jest polityczką i sygnalistką sprawy Oskara Szafarowicza. "Przystępujemy do niedzielnego obiadu, więc – trolle! – nie przeszkadzać!" – napisał.
Osobom, które komentowały zdjęcie, odpowiadał w niewybrednych słowach. Internauci podejrzewali nawet, że ktoś włamał się na jego konto. Do Protasiewicza zadzwonili m.in. dziennikarze portalu Gazeta.pl. "'Dobrze się pani dodzwoniła, a teraz żegnam Gazeta.pl' – odpowiedział zachrypniętym głosem i rozłączył się" – czytamy.
Jacek Protasiewicz nie ma sobie nic do zarzucenia?
Protasiewicz usunął część kontrowersyjnych wpisów, a w niedzielę wieczorem komunikat wydało Polskie Stronnictwo Ludowe. "Stanowczo odcinamy się od niestosownych wpisów J. Protasiewicza. Nie ma naszej zgody na działania niezgodne ze standardami etycznymi, jakie stawiamy naszym przedstawicielom w życiu publicznym. W tej sprawie zostaną podjęte odpowiednie kroki" – napisano.
Na ten wpis zareagował sam zainteresowany. "Szanuję zdanie kolegów, ale ja w PSL nie jestem! Robię to, co robię, na własny rachunek" – napisał w serwisie X i dołączył kilka emotikonek.
W kolejnym wpisie opublikował teledysk "Polska" Kultu.
Głośny incydent na lotnisku we Frankfurcie i wykluczenie z PO. Kim jest Jacek Protasiewicz?
Przypomnijmy też, że to nie pierwszy raz, kiedy o doświadczonym polityku zrobiło się głośno, ale w niekoniecznie pozytywny sposób. Jacek Protasiewicz jeszcze kilka lat temu był wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego i jednym z bardziej wpływowych polityków na polskiej scenie politycznej. Jednak po głośnym incydencie na lotnisku we Frankfurcie i odejściu z Platformy Obywatelskiej jego rola wyraźnie zmalała.
Był jednym z założycieli Kongresu Liberalno-Demokratycznego w województwie wrocławskim i przewodniczącym tej partii we Wrocławiu. W 1994 roku kierował kampanią koalicji "Wrocław 2000", której Bogdan Zdrojewski został po wygranych wyborach po raz drugi prezydentem Wrocławia. Był też szefem sztabu wyborczego Donalda Tuska podczas wyborów prezydenckich w 2005 roku.
Od 1994 należał do Unii Wolności, w 2001 roku wstąpił do PO i kierował jej strukturami w powiecie wrocławskim. W latach 1998-2001 zasiadał w sejmiku dolnośląskim I kadencji. W 2001 roku został posłem (startował z listy PO), od 2004 do 2009 roku był eurodeputowanym, a w latach 2012-2014 wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego.
Plany Protasiewicza ws. ubiegania się o trzecią kadencję w PE zmieniły się w lutym 2014 po aferze na lotnisku we Frankfurcie nad Menem. Z relacji niemieckiego tabloidu "Bild" wynikało, że polityk miał, będąc mocno pod wpływem alkoholu, zabrać wózek na bagaże jednemu z pasażerów, wdać się podczas odprawy bagażowej w awanturę z celnikami i w pewnym momencie krzyknąć "Heil Hitler".
Na konferencji prasowej tłumaczył później, że wypił niewiele wina do mięsa w samolocie, a w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" oznajmił, że wziął jeden z wózków ciągniętych przez pracowników lotniska. Tamten zgłosił to celnikom, a ci wylegitymowali polityka.
Protasiewicz mówił, że celnik go popychał i krzyczał "raus!". – Wtedy spytałem go, czy był kiedyś w Auschwitz, czy zdaje sobie sprawę, jakie to słowo może mieć znaczenie – stwierdził polityk PO. Dodał, że powiedział Niemcowi, iż "raus" przywodzi na myśl podobne skojarzenia jak "heil Hitler".
W 2015 zaczął kierować krajowym biurem PO i został wybrany na posła VIII kadencji Sejmu. W 2016 roku nastąpiło kolejne trzęsienie ziemi w karierze Protasiewicza. Najpierw odwołano go z roli przewodniczącego krajowych struktur, a kilka miesięcy później wykluczono z klubu i partii.
Podobnie jak dwaj inni przeciwnicy działań ówczesnego szefa PO Grzegorza Schetyny, czyli Michał Kamiński i Stanisław Huskowski, zarzucano mu szkodzenie partii przez publiczne krytykowanie PO w mediach. Protasiewicz twierdził, że w tamtym okresie wcale nie udzielał się w mediach.
W wyborach parlamentarnych w 2019 roku otrzymał pierwsze miejsce na liście kandydatów PSL w okręgu wrocławskim. Po wyborach został wiceprzewodniczącym klubu parlamentarnego Koalicja Polska – PSL-Kukiz'15.