"Pogoniliśmy go!". Wstrząs w regionie Czarnka, nie pomogli Szydło ani Morawiecki

Katarzyna Zuchowicz
23 kwietnia 2024, 06:09 • 1 minuta czytania
Zamość – to największe miasto, które straciło PiS. Nie pomogło wsparcie Mateusza Morawieckiego, Beaty Szydło, pisowskich władz województwa i innych polityków PiS z europosłanką Beatą Mazurek na czele. – Wyrzuciliśmy go – mówi w emocjach o przegranym prezydencie zamojski radny Franciszek Josik. Ale na Lubelszczyźnie, gdzie strukturami PiS kieruje Przemysław Czarnek to niejedyna porażka tej partii.
Zamość, Radzyń Podlaski, Krasnystaw – te miasta w regionie Przemysława Czarnka stracił PiS. fot. Filip Naumienko/REPORTER

– To, co stało się w Zamościu i w pierwszej turze, i w drugiej, było zaskoczeniem dla PiS – mówi od razu Franciszek Josik, były już członek zamojskiego klubu radnych PiS, z którego sam wystąpił, bo nie podobało mu się, że partia popiera prezydenta miasta Andrzeja Wnuka z zarzutami prokuratorskimi.


Już po pierwszej turze w lokalnych strukturach szok naprawdę musiał być ogromny. Gdy Andrzej Wnuk, który od 2014 rządził Zamościem z poparciem PiS, miał 7 kwietnia gorszy wynik (26:39 proc.) niż jego konkurent, PiS błyskawicznie przypuściło obronny szturm.

– Żeby zmniejszyć dystans do Rafała Zwolaka w drugiej turze, do Zamościa przyjechał pan Czarnek i dwóch marszałków województwa. Wnuka poparł były premier Mateusz Morawiecki i Beata Szydło. Ratowali się, ale to nie pomogło. Wszyscy się skompromitowali. Tu nie da się nic ratować, bo ludzie widzą, jak jest. Że nie można popierać człowieka, który ma zarzuty prokuratorskie, że władza nie może nam z góry narzucić, na kogo mamy głosować, że już nie wystarczy, że ktoś jest z PiS. Dlatego w Zamościu dokonaliśmy zmiany radykalnej. I wyrzuciliśmy Wnuka – mówi Franciszek Josik.

Klęska kandydata wspieranego przez PiS była spektakularna. 21 kwietnia na obecnego prezydenta głosowało zaledwie 35,22 proc. wyborców. Na Rafała Zwolaka aż 64,78 proc.

W Zamościu słyszymy, nie pomogło nawet logo PiS, które Andrzej Wnuk – co dziś wszyscy wytykają – w pierwszej turze schował, a w drugiej nagle je odsłonił.

– Wcześniej się go wstydził, a ostatnio nawet banery pisowskie zawiesił. Ale to już mu nie pomogło. Naszym celem było pokonanie go. Cel osiągnęliśmy. Pogoniliśmy Wnuka. W całym mieście jest radość, że wreszcie jest zmiana. To nowe otwarcie dla Zamościa. Idzie świeżość. Musi wrócić normalność – mówi Franciszek Josik.

"To duża strata dla PiS. Na pewno jest to osłabienie"

Ponad 60-tysięczny Zamość to dziś największy symbol porażki PiS na Lubelszczyźnie. W województwie ogólnie uważanym za bastion PiS, gdzie w wyborach do sejmików partia Jarosława Kaczyńskiego w tym roku wprowadziła rekordową liczbę radnych i mogłoby się wydawać, że ma wszelkie powody, by święcić triumfy. Ale pewne sygnały wskazują, że jednak nie do końca.

– Zamość to na pewno duża strata dla PiS. Z perspektywy ugrupowania, które ma przewagę w regionie, strata takich bastionów, które dotychczas były ważnym ośrodkiem budowania pozycji danej partii w regionie, to na pewno jest osłabienie – komentuje w rozmowie z naTemat dr Wojciech Maguś, politolog z UMCS w Lublinie, zastępca dyrektora Instytutu Nauk o Komunikacji Społecznej i Mediach.

– To może być pewnym sygnałem niepokojącej perspektywy na przyszłość. Tego, że pojawia się pewne niezadowolenie, które może świadczyć o niekorzystnej tendencji. I które, na bazie nowego wyniku, może być okazją do budowania siły innych podmiotów. Nowy prezydent, czy nowi burmistrzowie w "odbitych" miejscach, mogą teraz budować swoją pozycję. Jeśli nie będą popełniać błędów, które będą obciążające, to w perspektywie 5 lat mogą być później trudni do przezwyciężenia – dodaje politolog.

W dużych miastach PiS zawsze wypadał gorzej, do tej pory w woj. lubelskim tę tendencję widać też było głównie w Lublinie, czy w Puławach. W przeciwieństwie np. do Chełma, gdzie kandydat prawicy wygrał w I turze.

– Ale teraz nastąpiło jakby poszerzenie obszaru, w którym tradycyjnie także wyborcy miejscy głosowali na PiS, a teraz szukają alternatywy, krytycznie oceniając rządy dotychczasowych włodarzy. W przypadku Zamościa nie mamy jednak kandydata PO, który byłby alternatywą anty-PiS. Jest to człowiek z samorządu, który dał się poznać mieszkańcom, dając im świeżość i pewną trzecią drogę w sporze ogólnopolskim, który obserwujemy od lat – zauważa politolog.

Ile takich "odbitych" miejsc jest jeszcze na Lubelszczyźnie? Na pewno nie tylko Zamość.

"Czuć powiew świeżego powietrza"

To także Radzyń Podlaski, o którym niedawno pisaliśmy w naTemat, gdy po 7 kwietnia w mieście nastąpiła rewolucja anty-PiS. Miasto od lat było w rękach tej partii, zasłynęło m.in. tym, że burmistrz Jerzy Rębek zawierzył je Jezusowi. I nagle okazało się, że PiS wprowadził do Rady Miasta zaledwie dwóch radnych.

"Przewrót kopernikański", "Punkt zwrotny w historii miasta" – tak stowarzyszenie Radzyń Moje Miasto nazwało to, co zadziało się w mieście.

– Dokonała się zmiana, jakiej życzyłbym wielu miasteczkom. Bo chcemy z powrotem skleić naszą wspólnotę. Myślę, że w PiS są zszokowani – mówił wtedy naTemat Jakub Jakubowski, lider stowarzyszenia i główny konkurent Rębka w wyborach na burmistrza

Ale teraz, po drugiej turze wyborów w Radzyniu jest prawdziwe trzęsienie ziemi. Jerzy Rębek, były poseł PiS, przegrał z 42-letnim lokalny działaczem Jakubem Jakubowskim, na którego głosowało niemal 65 proc. wyborców.

– Po pierwszej turze ludzie na ulicy zbijali ze mną piątki, mówili, że wygrana jest pewna. A nam zależało, żeby była mobilizacja. Żeby nie uznali, że wybory są już pewne, tylko żeby dopilnowali drugiej tury. Dziś, po wyborach, mnóstwo ludzi do nas macha z daleka. Dzieciaki zagadują. Czuć powiew świeżego powietrza, widać, że ludzie są zadowoleni, że nastąpiła zmiana. Widać, jakby to miasto zmieniło się w ciągu ostatnich dwóch tygodni – mówi naTemat Jakub Jakubowski.

Obserwował, że ludzie byli zmęczeni polityką kłótni, ataku, obwiniania, ale PiS nie potrafił się wznieść ponad to. W czasie kampanii burmistrz też atakował. – Być może właśnie to stało się podwaliną do zmian. Nie potrafię powiedzieć, czy tak samo było w Zamościu, ale w Radzyniu Podlaskim było to widać. Mimo inwestycji ludzie pokazali burmistrzowi czerwoną kartkę – mówi.

Teraz Jakub Jakubowski chce zmienić obraz miasta. – Przez lata był obiektem kpin. A ja chciałbym, żeby nasz obywatelski, demokratyczny sukces, stał się towarem eksportowym, który pozwoli nam pójść do przodu – mówi.

"Burmistrz włączał się w promowanie partii. Nie pomogło"

Ogromna zmiana nastąpiła też w mieście Krasnystaw, gdzie dotychczasowego burmistrza pokonał Daniel Miciuła startujący z lokalnego komitetu Porozumienie Ziemi Krasnostawskiej (59,52 proc.).

– To młody, 34-letni przedsiębiorca. Od dłuższego czasu z grupą znajomych, rówieśników, nie mogli patrzeć na to, co się dzieje w mieście. A właściwie, że nic się nie dzieje. Bo ostatnie 10 lat były dla miasta latami straconymi – mówi naTemat Andrzej Jakubiec, wiceprzewodniczący Rady Miasta.

Dlaczego?

– W 2014 roku miasto było w czołówce rankingów ogólnopolskich, jeśli chodzi o inwestycje w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Byliśmy liderem w Polsce w pozyskiwaniu środków unijnych. Odkąd w 2014 roku zmieniły się władze, nic się nie dzieje. Nawet w samorządach, gdzie PiS nie rządził, samorządy lepiej sobie radziły ze środkami niż Krasnystaw – mówi lokalny polityk.

Przegrany burmistrz to Robert Kościuk. – Mieszkańcy tak go ocenili, że w drugiej turze uzyskał mniej głosów niż w pierwszej – zauważa nasz rozmówca.

Jak słyszymy, przez ostatnie 5 lat miasto chętnie odwiedzali politycy PiS. – Drzwi się nie zamykały. Począwszy od premiera Morawieckiego, Sasina, ostatnio był Ryszard Madziar z PiS. Pan Kościuk aktywnie włączał się w promowanie partii. Nie pomogło. Musi odejść – mówi Andrzej Jakubiec.

Czuć radość: – Myślę, że to dobry dzień dla miasta. I dla mieszkańców.

Pokonał byłego posła Prawa i Sprawiedliwości

PiS nie przekonał do siebie także w kilku innych mniejszych miastach Lubelszczyzny.

Na przykład w Międzyrzeczu Podlaskim burmistrzem został Paweł Łysańczuk (53,83 proc.), który pokonał byłego posła Prawa i Sprawiedliwości Marcina Duszka.

W gminie Serokomla wygrał Piotr Chaber (59,05 proc.), który pokonał Rafała Orłowskiego z PiS. Lokalny portal Lukow24pl. tak opisywał ostatnie dni kandydata PiS przed wyborami:

"Udostępnił nagrania m.in. z marszałkiem województwa Jarosławem Stawiarskim. Reklamował się również z radnym województwa Ryszardem Szczygłem, posłem Sławomirem Skwarkiem czy starostą Dariuszem Szustkiem. Swoje poparcie dla Rafała Orłowskiego zapewnił również senator Stanisław Gogacz".

Z kolei w gminie Chodel wybory na wójta wygrała Karolina Rzedzicka, która pokonała dotychczasowego wójta Przemysława Kowalskiego, kandydata popieranego przez PiS.

A wójtem Werbkowic została Monika Podolak (57,74 proc.), która pokonała Marylę Symczuk, byłą starostę hrubieszowską z PiS.

Ktoś powie: niedużo. I wskaże miejsca, gdzie ludzie PiS wygrali. Oczywiście, nikt tego nie kwestionuje. Ale pamiętajmy, jaki to region.

– Siła PiS w woj. lubelskim nie słabnie, co pokazują wyniki do Sejmiku, gdzie PiS zdecydowanie wygrywa. Ale to, że tak zdecydowanie mogą wygrywać tacy ludzie, jak Jakubowski w Radzyniu czy Zwolak w Zamościu, pokazuje, że ważniejsze są przymioty osobowe niż barwy partyjne – komentuje Matuesz Orzechowski, właściciel lokalnego wydawnictwa "Wspólnota".

I teraz pytanie, jak to się ma do rekordu PiS w wyborach do sejmiku woj lubelskiego? Czy w regionie Przemysława Czarnka PiS mają więc powody do zadowolenia?

– Patrząc na Sejmik, to myślę, że tak. Ale lokalnie chyba powodu do zadowolenia nie ma. Szkoda, że tak późno dokonała się zmiana – uważa Andrzej Jakubiec.

Jakub Jakubowski przypomina sobie z kolei związki Czarnka z Radzyniem.

– W 2014 roku Jerzy Rębek zatrudnił w charakterze radcy prawnego Przemysława Czarnka, który przez kilka lat uczestniczył potem w sesjach Rady Miasta. Jak się dziś czuje, gdy wtedy jego pracodawca dostał takie srogie lanie w Radzyniu? Mogę się tylko domyślać – mówi.

– Bardzo bym chciał, aby myślał o tym w taki sposób, że może kończy się pewna ekipa starszych polityków myślących kategoriami minionej epoki politycznej. Żeby on i wszyscy politycy PiS młodego pokolenia wyszli z bańki schematów politycznych. I może, niezależnie od różnic, należałoby postawić na szukanie możliwości współpracy. Bo tylko tak wszyscy na tym zyskamy – dodaje nowy burmistrz-elekt z Radzynia.

Politolog z Lublina: Pojawiają się znaki zapytania

Przypomnijmy, w wyborach do sejmiku lubelskiego padł historyczny wynik. PiS zdobył tam 47,17 proc., co przełożyło się na 21 mandatów w 33-osobym sejmiku. To duża, lokalna siła.

Przemysław Czarnek bardzo dziękował za ten wynik.

Czy jednak może być zadowolony ze wszystkich wyników PiS w województwie?

– Z perspektywy władz regionalnych na pewno będzie odpowiedź: "Wygraliśmy, mamy rekordowe wyniki do sejmiku, rekordową liczbę mandatów, rekordowe poparcie". Ale z perspektywy innych poziomów samorządu przy tym wyniku pojawiają się znaki zapytania. Myślę, że wewnątrz partii także będzie to powód do dyskusji i rozliczeń strategii. Z perspektywy miast, w których PiS traci władzę, ewidentnie widzimy, że jakieś błędy zostały popełnione – wskazuje dr Wojciech Moguś.

Zwraca uwagę na to, o czym już wspomnieliśmy wcześniej: – W Zamościu Wnuk startuje z własnego komitetu. Podczas II tury dokonuje rebrandingu. Logo PiS pojawia się na jego banerach. W I turze wyborów startuje też obecny poseł PiS Sławomir Zawiślak, wobec którego miały zostać wyciągnięte konsekwencje, a teraz słyszymy, że będą one symboliczne. To pokazuje, że na poziomie organizacyjnym, strategicznym, nie było to dobrze poukładane.

– Były minister Przemysław Czarnek od pierwszego dnia po wyborach podkreślał, że Lubelszczyzna jest przykładem sukcesu jego myśli kampanijnej. Ale jeśli wgryziemy się w wyniki na poszczególnych szczeblach samorządu, to pojawiają się znaki zapytania – uważa.

"Początkowy hurraoptymizm nie ma podstaw"

Lokalne media również zwracały na to uwagę, opisując jakie PiS ma problemy z utworzeniem koalicji na poziomie powiatów. "Bolesne otrzeźwienie po miażdżącym zwycięstwie PiS. Partia może stracić dziewięć powiatów" – opisywała lubelska "Wyborcza".

Cytowany przez nią jeden z działaczy PiS powiedział: "Generalnie w zeszłą niedzielę [7 kwietnia – przyp. red.] wygraliśmy zdecydowanie także w powiatach. Patrząc na liczbę zdobytych mandatów, chyba we wszystkich ziemskich. Jednak diabeł tkwi w szczegółach. Po dokładnym zsumowaniu wszystkich głosów partii wchodzących w skład koalicji 15 października i lokalnych komitetów, już tak to różowo nie wygląda".

Wszystko okaże się na początku maja, po pierwszych sesjach Rad Powiatu.

– W naszym powiecie PiS zdobył najwięcej mandatów – 7 mandatów na 19. Ale prawdopodobnie będzie koalicja Trzecia Droga-KO, bo mają po 5 mandatów, czyli razem 10. Ale nic nie jest jeszcze przesądzone. To się dopiero okaże po pierwszej sesji rady powiatu – mówi nam Andrzej Jakubiec.

Wiele powiatów czeka na to w napięciu.

– Wynik w sejmikach jest niewątpliwym sukcesem. Trzeba też oddać skuteczność mobilizacji. Udało się zmobilizować elektorat wiejski. Jednak z perspektywy wyborów personalnych, na burmistrzów i prezydentów, to jednak w dużym stopniu elektorat miejski głosował na polityków, których umownie można nazwać antypisowskimi. Myślę, że z perspektywy całościowej oceny wyborów samorządowych, ten początkowy hurraoptymizm nie ma podstaw – uważa politolog.

Czytaj także: https://natemat.pl/551396,rewolucja-anty-pis-w-radzyniu-podlaskim-to-miasto-zawierzone-jezusowi