Kohut ujawnia nam kulisy transferu do KO. "Struktury Lewicy chcą pomóc w kampanii"
Łukasz Kohut o kulisach transferu na listy KO
– Jeśli chodzi o struktury Nowej Lewicy w województwie śląskim, to mam satysfakcję, że większa część tych struktur chce mi pomóc w kampanii. Po prostu ścięto wykonaną przez nich ciężką pracę. Naprawdę to doceniam. To pokazuje, że ludzie w partiach mają kręgosłupy moralne. Na tych ludzi w terenie naprawdę można liczyć – mówi w naTemat świeżo po wejściu na listy KO do Parlamentu Europejskiego, Łukasz Kohut.
Już 9 czerwca odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Koalicja Obywatelska walczy o zwycięstwo, Prawo i Sprawiedliwość o zminimalizowanie nadchodzącej utraty mandatów, a Trzecia Droga o dobry wynik wyborczy.
O co walczy Lewica? O to, żeby nie ponieść spektakularnej porażki tak, jak miało to miejsce w wyborach samorządowych. Wszystkie sondaże i analizy wskazują, że Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń mogą liczyć na wprowadzenie od 3 do 5 europosłów.
Pewne są jedynie mandaty w Warszawie, Wielkopolsce i na Śląsku. I choć Donald Tusk i Jarosław Kaczyński zaczęli już ruchy kampanijne, to oczy Polaków zwróciły się właśnie na Śląsk. Dlaczego?
Tam Nowa Lewica posiada wyjątkowo zaangażowanego lokalnego lidera – europosła Łukasza Kohuta. W 2019 roku poparło go prawie 50 tys. wyborców. Polityk zaskarbił sobie sympatię wyborców przede wszystkim walką o uznanie języka śląskiego i tożsamości śląskiej.
– Darzę pana Kohuta wielkim szacunkiem (...) on naprawdę dużo robi i jest niesłychanie popularny. Gdyby ktoś prześledził aktywność Łukasza Kohuta, to sam wiedziałby, ile on robi – tak dla naTemat recenzowała jego pracę Iwona Swiętochowska-Kutz, aktorka i wdowa po śląskiej ikonie Kazimierzu Kutzu.
Łukasz Kohut odchodzi z Lewicy. "Nadszedł czas na męskie rock and roll'owe decyzje"
Tymczasem Lewica i Partia Razem, zamiast walczyć o silnych liderów na listach wyborczych... w zasadzie sama wszczęła awanturę o to, czy Kohut powinien otrzymać miejsce biorące.
Śląskie władze Lewicy walczyły o Kohuta, Partia Razem o Macieja Koniecznego, a Robert Biedroń w zasadzie przychylał się do stanowiska formacji Zandberga i Biejat. Skończyło się tak, że po tygodniu od zainicjowania publicznych sporów Kohut dokonał transferu na listy KO.
Dlaczego? – Teraz, kiedy kończy się kadencja, nadszedł czas na męskie rock and roll'owe decyzje – reaguje w naTemat były już członek Nowej Lewicy. I dodaje: – To rozsądna decyzja wynikająca z mojej drogi politycznej i z kierunku, w którym zmierza część Lewicy. Moja decyzja była dodatkowo wywołana sytuacją wewnętrzną w Lewicy.
Polityk przyznaje, że już wcześniej często głosował z europosłami KO, jednak nie chciał decydować się zmianę frontu w trakcie kadencji. Jak tłumaczy, w 2019 roku wybrano go z list Wiosny.
Kohut mówi, co dzieje się na Lewicy. "Na szczęście to już nie jest mój problem"
– Sytuacja w Lewicy jest, jaka jest. Tam oficjalna decyzja o "jedynce" jeszcze nie została podjęta przez centralę. Dopiero w piątek odbywa się zarząd, ale na szczęście to już nie jest mój problem – komentuje Kohut.
Blisko mi do tej części Lewicy, która jest w rządzie. Natomiast część klubu, która jest w opozycji, to nie moja bajka. Spotkaliśmy się w Katowicach z Partią Razem. Wtedy dowiedziałem się, że ich zamiarem jest wstąpienie do skrajnej europejskiej lewicy w Parlamencie Europejskim – do The Left. Członkowie tej frakcji często wypowiadają się anty NATO-wsko.
Kohut zwraca uwagę na głosy, które pojawiły się na Śląsku niedługo po ogłoszeniu transferu na listy KO. – Czytając media społecznościowe, prasę, widzę głosy, że Lewica straciła nie tylko europosła, ale i wiele tysięcy głosów na Śląsku. Śląskim regionalistom łatwiej będzie głosować na KO. Oni nie są naturalnym elektoratem Lewicy – zauważa.
W rozmowie z naTemat europoseł powiedział też o złożeniu legitymacji partyjnej. – W środę złożyłem legitymację partyjną. Wysłałem do Włodzimierza Czarzastego maila, w którym proszę o wykreślenie mnie z listy członków partii. Zadzwoniłem do wicepremiera Krzysztofa Gawkowskiego, którego bardzo cenię. Podziękowałem mu za te 5 lat – mówi.