Amerykański youtuber zachwycony utworem Podsiadło i Zalewskiego. Ta rzecz spodobała się najbardziej
Thomas Wesly działa w sieci od lat. W opisie na Instagramie informuje, że ma chińsko-amerykańskie korzenie, ale... żyje w Krakowie. Na jego kanale na YouTube "Where's Wes?" można zobaczyć reakcje na polskie piosenki czy relacje z podróży po Polsce.
Ostatnio youtuber ocenił piosenkę "Początek". To kawałek, który trzech zdolnych polskich artystów (Dawid Podsiadło, Krzysztof Zalewski, Kortez) nagrało "za jednym zamachem" w studiu nagraniowym. Utwór był hymnem Męskiego Grania w 2018 roku i cieszył się ogromną popularnością.
Twórca internetowy był pod wrażeniem talentu wykonawców. – Wow! Lubię polską muzykę, bo artyści kładą nacisk na tekst. Na przykład w amerykańskiej muzyce, tej nowej, nie ma zbyt wiele znaczenia – wspomniał.
Jego zdaniem Zalewski, który gra w teledysku na gitarze jest "zabójczy". – To nie jak zwykła, regularna gitara, tylko coś więcej – wtrącił. Zwrócił uwagę na to, że oprócz grania na różnych instrumentach polscy artyści też świetnie śpiewają.
– Są niesamowici, bracie! – wykrzykuje w pewnym momencie. – Myślę, że muzycznie ta piosenka broni się sama. Fakt, że tekst też jest genialny… Choć nie wszystko mogę zrozumieć, bo nie znam tak dobrze polskiego. Jednak myślę, że to jedna z najlepszych piosenek, na jakie zareagowałem ostatnio – podkreślił.
Wszystko było dobre, świetne głosy, harmonia, dynamika, performance też 10 na 10. Numer bardzo dynamiczny w produkcji i aranżacji. Wszyscy byli bardzo zaangażowani, wciągnąłem się w wideo.
Z całej trójki wyróżnił Zalewskiego. – Chcę zwrócić uwagę również na gitarzystę. Ten gość był moim zdaniem najsilniejszym i najbardziej wyrazistym muzykiem (…) Daję tej piosence 9,5 na 10 – podsumował.
Zalewski zdradził, dlaczego nie nagrali już nic z Podsiadło
Przypomnijmy, że na początku sierpnia Krzysztof Zalewski wystąpił w podcaście "WojewódzkiKędzierski". Wrócił tam pamięcią do "Początku" z Męskiego Grania. Zdradził kulisy pracy ze współautorami piosenki.
– Kortez był zawsze trochę z boku. Kortez się na wszystko godził, miał też swoje życiowe sprawy, więc nie mógł uczestniczyć w tych nagraniach, myśmy wtedy natłukli tych piosenek więcej – wspomniał i przeszedł do wątku z Podsiadło.
– Ja chciałem z Dawidem porobić rzeczy, bo mi się nigdy z nikim tak łatwo nie pisało, jak z nim. Przy nim ja wymyślałem melodie i riffy z rękawa, on tak na mnie działał stymulująco. Myślę, że w drugą stronę też to działało, dawałem mu trzy akordy i on do tego od razu wymyślał piękną melodię. Mieliśmy dobry przelot – ocenił.
W dalszej części ujawnił, dlaczego nic więcej już nie nagrali. – Natomiast to nie z braku chęci mojej (nie nagraliśmy już więcej – przyp. red.), tylko on wystrzelił wtedy z "Małomiasteczkowym". Nagle się przeniósł już gdzieś do stratosfery i był poza moim zasięgiem. Ja mu proponowałem parę razy jakieś spotkania. On zawsze fajnie, fajnie... i tyle – przyznał.
Na koniec stwierdził, że teraz on "musiałby wskoczyć na level stadionowy, albo Podsiadło spaść", aby wrócili do wspólnego grania i tworzenia muzyki.