Nie dziwię się, że wyrzucili Kowalskiego ze studia. Powinien go spotkać ostracyzm
Gdyby to kilkuminutowe nagranie z niedzielnego programu "Woronicza 17" na antenie TVP Info pokazać komuś z zagranicy, mógłby uznać, że Polska to kraj dzikusów. Wszystko przez wyczyny Janusza Kowalskiego.
Fakt, zaproszeni do studia politycy mocno spierali się między innymi o sytuację powodziową w Polsce, zarzuty korupcyjne dla Ryszarda Czarneckiego i w ogóle o rozliczenie rządów Zjednoczonej Prawicy. Niezwykle aktywny był szczególnie Janusz Kowalski. Były poseł Suwerennej Polski, a obecnie klubu Prawa i Sprawiedliwości, co chwila przerywał wypowiedzi zaproszonych do studia polityków i nie dawał dojść do głosu prowadzącej program dziennikarce Kamili Biedrzyckiej.
W pewnym momencie postanowił wszystkich obrazić. "Zapłacicie za to!", "hipokryci", "patowładza" – to tylko niektóre słowa, jakie wykrzykiwał polityk z województwa opolskiego.
"To są prowokatorzy jacyś rosyjscy"
W pierwszej części programu Kowalski przekazał, że zaapelował do rządu Koalicji 15 października o nowelizację budżetu, bo "polskie wsie i miasta są pod wodą". I mógł na tym zakończyć wywód, ale niestety poszedł dalej.
Kamila Biedrzycka zapytała Janusza Kowalskiego, jak odniesie się do zarzutów, że w czasie, kiedy trwała walka z żywiołem na południu Polski, politycy PiS, w tym on sam, "bronili swojego koryta". Dziennikarka chciała też, by poseł odniósł się do gróźb pod adresem szefa rządu.
Kamery uchwyciły bowiem, jak podczas sobotniego protestu PiS jeden z uczestników, zwracając się do Mariusza Kamińskiego, nawoływał do zabicia Donalda Tuska.
– Każdy, kto grozi drugiemu człowiekowi, powinien mieć postawione zarzuty – stwierdził Kowalski. Dopytywany, dlaczego Kamiński nie zareagował na te słowa, tylko kiwał głową i się uśmiechał, odparł: – A dlaczego pani nie reaguje na to, co robi Giertych i Tusk? Adam Bodnar odpowiada za to, że obniżył poziom bezpieczeństwa OSP w całej Polsce. Żadne wsparcie na OSP nie poszło w tym roku.
Łukasz Rzepecki z Kancelarii Prezydenta skomentował, że takie słowa o premierze nie powinny paść. Nie udało mu się jednak dokończyć wypowiedzi, bo Kowalski... przerwał także i jemu. – To są prowokatorzy jacyś rosyjscy – mówił.
Prowadząca stwierdziła, że jeżeli nie przestanie zachowywać się w ten sposób, będzie zmuszona go wyprosić. – To proszę mnie wyprosić – odparł polityk.
Kowalski został wyrzucony ze studia TVP. Wydzierał się na polityków i dziennikarkę
Od obecnego w studiu europosła KO Michała Szczerby Kowalski zaczął się domagać przeprosin wobec strażaków za to, że krytykowano kupowanie wozów strażackich ze środków Funduszu Sprawiedliwości. Jak stwierdził, obecnie wozy ratują ludziom życie z zagrożonych powodziami regionów. Dodajmy tylko, że nie chodzi o samo przekazywanie wozów strażackich – wątpliwości budzi sposób, w jaki robili to politycy PiS (robiąc sobie przy tym kampanię wyborczą w swoich okręgach).
– Jesteście patowładzą, nienawidzicie Polski! – wypalił w pewnym momencie poseł klubu PiS. Politycy zaczęli się przekrzykiwać. Kowalski przerywał też wypowiedzi innych gości zgromadzonych w studio i nie reagował na uwagi dziennikarki.
Wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat zaapelowała do niego, aby w obliczu dramatu nie wykorzystywał OSP do gry politycznej. Ale Kowalski zaatakował nawet współpracownika Andrzeja Dudy, który stwierdził, że "politycy podgrzewają atmosferę". – Proszę, żeby pan się uspokoił. To, co pan mówi i w jaki sposób pan mówi, jak pan się odnosi do kobiet – ja rozumiem emocje – natomiast ważmy słowa – zaapelował Rzepecki.
– Kultura dyskusji obowiązuje, panie pośle – zwróciła się w końcu do polityka Kamila Biedrzycka. Kowalski odparł, że dziennikarka powinna reagować na "hipokryzję patowładzy". – W tej chwili widzowie piszą, żeby pana więcej nie zapraszać, dlatego, że pan uniemożliwia normalny odbiór i przebieg programu. I proszę mnie nie uczyć warsztatu dziennikarskiego – odpowiedziała prowadząca.
Kowalski został wyproszony ze studia. I... nadal wszystkich obrażał
– Wydaje mi się, że to jest jakiś lęk, który dostrzegam u posła Kowalskiego. To wynika z tego, co się dzieje z Funduszem Sprawiedliwości. Od stycznia prowadzone jest bardzo intensywne śledztwo – zareagował europoseł Szczerba.
– To wy macie lęk w oczach! Pan mnie nie straszy! – wykrzyknął Kowalski. – Pan naprawdę gra na to, żeby być wyproszonym ze studia. Jeśli jeszcze raz pan przerwie komukolwiek, to niestety będziemy musieli się pożegnać – ponownie ostrzegła Kowalskiego dziennikarka.
Biedrzycka zapowiedziała kolejną część programu, która miała dotyczyć sprawy Ryszarda Czarneckiego i jego żony. Kiedy prezentowano filmową zapowiedź o zarzutach korupcyjnych dla posła PiS, Janusz Kowalski w studio wciąż nie potrafił zapanować nad emocjami. Widzowie mogli usłyszeć ostatnie jego słowa: "Nie ma wojska, nie ma policji".
W tym momencie dziennikarka zwróciła się do widzów i powiedziała, że nie jest w stanie uspokoić Kowalskiego. – Panie pośle, bardzo przepraszam, ale musimy się pożegnać. Bo pan nawet poza anteną krzyczał na pozostałych, którzy prosili, żeby mogli się wypowiedzieć – stwierdziła.
– Bardzo serdecznie dziękuję i gratuluję wszystkim, przede wszystkim OSP, ratujecie życie i zdrowie. A wy, Platformo Obywatelska, za to, że atakowaliście OSP, Fundusz Sprawiedliwości, za to, że pozbawiliście ich wsparcia, zapłacicie za to! Zapłacicie! A hipokryta Michał Szczerba zapłaci za każde zło, które zrobił OSP – krzyczał poseł PiS.
Tu przed opuszczeniem studia Kowalski wykrzyczał jeszcze do dziennikarki, wymachując rękami: – Po to przejęliście nielegalnie TVP, aby taka propaganda była. Państwo Tuska nie działa. Nysa jest zalewana, Głuchołazy są pod wodą, a pani tu propagandę uprawia.
Janusz Kowalski nie odpuścił nawet po opuszczeniu studia. "Przejęli TVP, aby uprawiać tuskową propagandę" – oznajmił we wpisie w serwisie X.