Tak ludzie utrudniają pracę strażakom. Niektóre zachowania wołają o pomstę do nieba

Karolina Kurek
16 września 2024, 13:59 • 1 minuta czytania
Południe Polski zmaga się z poważną powodzią, która przypomina katastrofę sprzed lat. Strażacy mają pełne ręce roboty, ale wiele osób i tak dokłada im pracy. Są ludzie, którzy dzwonią z prośbą o osuszenie im piwnicy. Inni odmawiają ewakuacji, bojąc się utraty dobytku. To opóźnia niesienie pomocy innym. Strażacy apelują o nieopóźnianie decyzji i słuchanie poleceń.
Trwa akcja ratownicza. Strażacy walczą z powodzią, jednak akcja ewakuacyjna jest utrudniana Fot. NewsLubuski/East News

Akcja ewakuacyjna w Kotlinie Kłodzkiej i innych zalanych rejonach trwa od wielu godzin. Strażacy oczywiście priorytetowo traktują ratowanie ludzi. Ale czasem idzie to kiepsko, bo odbierają telefony o zalanych piwnicach. Muszą też dyskutować z osobami, które odmawiają ewakuacji.


– Sytuacja w powiecie kłodzkim jest bardzo trudna. Głównie ewakuujemy ludzi. Ratujemy życie ludzkie, bo to teraz jest najważniejsze. Nie ma czasu na inne działania typu wypompowywanie wody czy inne zadania – przekazała Młodszy aspirant Natalia Przytarska z Komendy Powiatowej PSP w Kłodzku w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

W obliczu zagrożenia mieszkańcy nie zawsze decydują się na ewakuację, obawiając się utraty dobytku. Strażacy apelują, by nie opóźniać decyzji, ponieważ może to utrudniać akcję ratunkową.

– Ludzie czasem mają pretensje, że długo czekają na ewakuację. Jednak powinni patrzeć, co się dzieje i wcześniej się decydować. Potem taka ewakuacja to znacznie większe wyzwanie. Są miejsca w Kotlinie jak np. Stronie Śląskie, Lądek-Zdrój, gdzie nie ma żadnej łączności. Tam nasze działania są utrudnione – dodała.

Ratownicy apelują, aby dzwonić na linie alarmowe tylko w przypadku zagrożenia zdrowia lub życia. Proszą również o monitorowanie poziomu wody przy budynkach i wzywanie pomocy w sytuacji, gdy woda zagraża podmywaniu fundamentów.

Dramatyczna sytuacja w Polsce

Cała Polska jest wstrząśnięta dramatyczną sytuacją, z którą zmagamy się od kilku dni. Powódź, która dotknęła wiele miast, spowodowała poważne szkody i jest często porównywana do katastrofy z 1997 roku.

Redakcja naTemat.pl informowała o rozległych zniszczeniach. Najcięższa sytuacja występuje w Nysie, Głuchołazach i Kłodzku, ale również inne miasta, takie jak Wrocław czy Opole, są zagrożone. Ruszyła także zbiórka dla powodzian.

W przestrzeni internetowej pojawia się coraz więcej materiałów wideo dokumentujących skalę tragedii. Niedawno opublikowano informację o pęknięciu zbiornika Topola w województwie dolnośląskim, co stwarza nowe zagrożenie dla mieszkańców okolicznych miast i gmin. Władze Otmuchowa podjęły decyzję o ewakuacji.

Portal "Miasto Kołobrzeg" informuje, że na pomoc mieszkańcom Dolnego Śląska wyruszyli strażacy z województwa zachodniopomorskiego. W drodze jest około 70 funkcjonariuszy.

Premier Tusk również wystosował apel

Premier RP Donald Tusk również zaapelował do obywateli o zachowanie zdrowego rozsądku i stosowanie się do zaleceń strażaków.

– Przy pełnej synergii osób zaangażowanych, żadna zmiana przepisów nam nie pomoże. Trzeba dotrzeć do umysłów i serc ludzi. Pamiętajcie: jeśli odmawiacie ewakuacji, stwarzacie zagrożenie dla służb. Jeśli odmówicie ewakuacji, być może później zagrożone będzie jakieś życie. Mam nadzieję, że dzięki państwu i waszej pracy, ten apel dotrze do każdego. To musi się stać oczywiste. Musimy natychmiast wykonywać polecenia –powiedział.

Czytaj także: https://natemat.pl/569807,powodz-najgorsze-dla-wielu-miejscowosci-dopiero-nadejdzie