Był jedną z ofiar P. Diddy'ego? Tak show-biznes skrzywdził młodziutkiego Justina Biebera

Ola Gersz
07 października 2024, 19:08 • 1 minuta czytania
Kariera Justina Biebera to jedno z najbardziej spektakularnych zjawisk w historii popkultury. Kanadyjczyk przeszedł drogę od nastoletniej gwiazdy YouTube’a do globalnej supergwiazdy, jednak podobnie, jak wiele innych dziecięcych celebrytów, show-biznes zawiódł go i zniszczył. A dodatkowo spekuluje się, że nastolatek mógł być jedną z ofiar P.Diddy'ego, niegdyś sławnego rapera, dziś zhańbionego i oskarżoną o handel ludźmi oraz organizację sieci przestępczej. Oto historia młodego, niewinnego chłopaka, która dziś mrozi krew w żyłach.
Show-biznes skrzywdził Justina Biebera. I być może równiż P. Diddy Fot. Harry Scull Jr. / The Buffalo News / Polari // Kristin Callahan/Shutterstock

Jako 14-latek Justin Bieber był z pozoru kolejnym utalentowanym youtuberem, którego wideo z coverami zapewne zginą w gąszczu wykonów innych młodych artystów marzących o sławie. Tak przynajmniej się wydawało, jednak... nie tym razem.


Pochodzący z kanadyjskiego stanu Ontario chłopiec miał za chwilę zrobić niewiarygodną karierę, a plakaty z jego zdjęciem pojawić się na ścianach pokoju co drugiej nastolatki na całym świecie. Nastolatki miały krzyczeć, pieniądze sypać się strumieniami, a gwiazdy, jak P. Diddy, zapraszać go na swoje głośne imprezy. Justin zapłacił jednak za to wszystko wysoką cenę.

Jak show-biznes seksualizował nieletniego Justina Biebera

Na jeden z coverów Justina przypadkowo trafił Scooter Braun (menedżer, o którym zrobiło się głośno przez konflikt z Taylor Swift) i od razu dostrzegł potencjał w młodym Kanadyjczyku. Przekonał matkę Justina, Pattie Mallette, do przeprowadzki z synem do USA, zaaranżował spotkanie z Usherem... i się zaczęło.

Bieber stał się podopiecznym gwiazdora R&B, w zaledwie rok podpisał kontrakt z wytwórnią i wypuścił minialbum "My World" z hitami "One Time" i "One Less Lonely Girl", który szybko pokrył się platyną. Potem wszystko poszło szybko.

W marcu 2010 roku ukazał się jego pierwszy album studyjny "My World 2.0", który zawierał przebój "Baby". Ten stał się międzynarodowym hitem i jednym z najbardziej oglądanych teledysków w historii YouTube (dziś ma ponad trzy miliardy wyświetleń). Płyta zadebiutowała na pierwszym miejscu listy Billboard 200, a Bieber stał się najmłodszym solowym artystą, który zdobył szczyt tej listy od czasów Steviego Wondera.

Był wszędzie, stał się młodą gwiazdą pop i obiektem westchnień milionów dziewczyn. Bił kolejne rekordy sprzedaży, stale gościł w mediach, koncertował, nagrywał kolejne przeboje. Miał całą armię beliebers (tak nazwała się grupa jego fanów), ale narobił sobie hejterów. Przez wiele lat do Biebera przypięta była łatka najbardziej znienawidzonego artysty w serwisie YouTube – klip do "Baby" miał ponad 10 milionów łapek w dół.

Komu przeszkadzał ten uroczy dzieciak o ładnym głosie? Bieberowi dostało się tak, jak wszystkim idolom młodzieży w historii (Britney Spears, One Direction, Taylor Swift...): ludzie, którzy "nie rozumieli fenomenu" i nie mogli znieść "popowych pioseneczek" Justina, postanowili "gnoić" go w sieci. Można po prostu nie słuchać, ale niektórzy wolą zniszczyć.

Justin zdawał się tym nie przejmować, ale umówmy się: był nastolatkiem, oczywiście, że się przejmował. Próbował być grzecznym chłopcem, którego nastolatki chętnie przyprowadziłyby do rodziców do domu, ale kiedy dorastał, jego team (bo podkreślmy, że to on sterował młodym Bieberem) doradził mu, aby był bardziej flirciarski, bezczelny, ale uroczy. I Justin próbował, był w końcu nastoletnim chłopcem z buzującymi hormonami.

Wtedy stał się obiektem masowej seksualizacji, której ofiarą kilka lat wcześniej padła również Britney Spears, o czym pisała w swojej autobiografii. Filmiki z tego okresu kariery Justina, które pojawiają się w sieci, mrożą krew w żyłach. O połowę starsze dziennikarki flirtowały z nim podczas wywiadów (na których często padały nawet pytania o seks), na scenach występował bez koszulki, całował manekina w programie Jimmy'ego Fallona.

Skandaliczna była gala American Music Awards 2012. Justin, który skończył dopiero 18 lat, wszedł na scenę, aby odebrać nagrodę, gdy nagle aktorka i piosenkarka Jenny McCarthy złapała od tyłu i pocałowała na oczach całej publiczności i kamer. Bieber wyraźnie czuł się niekomfortowo. – Czuję się naruszony – powiedział, niby żartem. Na tej samej imprezie Katy Perry złapała go za pupę, Justin ponownie nie wiedział, jak zareagować (podobnie jak w innych podobnych sytuacjach, które zostały nagrane).

Nie wspominając o programie Ellen DeGeneres, w którym dziennikarka pokazała... nagie zdjęcia Justina, zrobione bez jego zgody przez paparazzi (ocenzurowane, ale wciąż niesmaczne). Albo o tweecie o sześć lat starszej Rihanny, która w 2010 roku napisała: "Właśnie zobaczyłam mięśnie Justina Biebera w restauracji. Wow! On ma mały sześciopak. Sexy, lol!". Artysta miał wtedy... 16 lat, ona 22.

Kiedy Justin dorastał, zaczął się buntować i postanowił kompletnie zniszczyć swój wizerunek cherubinka. Kiedyś niewinny i z błyskiem oku, stawał się coraz bardziej zgaszony i wściekły.

Zaczął być kojarzony ze skandalami, alkoholem, narkotykami i łamaniem prawa (m.in. jeździł autem pod wpływem). Do tego doszły ciągłe rozstania i pojednania z Seleną Gomez, przez które Justin był non stop na celowniku reporterów i paparazzi. Trafił na odwyk, nagrywał dojrzalsze albumy ("Purpose" w 2015 roku, "Changes" w 2021 i "Justice" w 2021 roku), otwarcie mówił o depresji i uzależeniach.

"Chciałem, byście choć trochę wiedzieli, przez co przechodzę. Liczę na to, że to do was przemówi. Bardzo dużo walczę. Czuję się dziwnie i jestem odcięty... Zawsze jakoś dochodzę do siebie, więc nie martwię się o to. Chciałem tylko pomachać wam i poprosić o modlitwę za mnie. Bóg jest oddany, a wasze modlitwy naprawdę mi pomagają. Dziękuję. Czas, kiedy stawiam czoła problemom, jest najbardziej ludzkim w moim życiu" – pisał w 2019 muzyk.

Do dziś zmaga się z problemami psychicznymi, ale zdaje się, że wyszedł na prostą dzięki żonie Hailey Bieber i urodzonemu w sierpniu synowi. Jednak jego niektóre zachowania (chociaż w kierunku Hailey) wciąż niepokoją, podobnie jak ciągle smutna, zgaszona mina artysty, na którą zwracają uwagę jego fani. I dziś zadają sobie pytanie: czy to przez P. Diddy'ego?

P. Diddy i Justin Bieber, czyli historia dziwnej przyjaźni

Bo o Justinie Bieberze coraz częściej mówi się w kontekście skandalu wokół Seana Combsan (P. Diddy'ego), obecnego w życiu Kanadyjczyka przez większość jego kariery.

A przypomnijmy, że 16 września 2024 roku. P. Diddy (kiedyś Puff Diddy) został aresztowany w Nowym Jorku przez oficerów Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego USA. Wcześniej, w marcu, służby zrobiły nalot na dom Combsa w Los Angeles i Miami, gdzie odkryto karabiny AR-15, narkotyki, tysiąc butelek oliwki dla dzieci i lubrykantu.

17 września opinii publicznej przedstawiono liczący 14 stron akt oskarżenia, w którym Diddy'emu zarzuca się organizację sieci przestępczej, handel ludźmi w celach seksualnych, wymuszenia i transport w celu uprawiania prostytucji". Oprócz tego aż 120 osób oskarża go o napaści seksualne.

W akcie oskarżenia kilkukrotnie pojawia się również wyrażenie "freak offs", czyli imprezy P. Diddy'go, podczas których miało dochodzić do przymusowych aktów seksualnych. "Orgie", organizowane w latach 90. i na początku lat 2000., miały być dokładnie rejestrowane za pomocą kamer ustawionych w pomieszczeniach.

I tu pojawia się pytanie: czy nieletni Bieber był ofiarą Diddy'ego? Na razie nie ma na to dowodów (a przynajmniej nie ujawniono takich informacji publicznie), ale wiadomo na pewno, że Justin brał udział w "białych przyjęciach" Diddy'ego, czyli tzw. white parties, na których aż roiło się od gwiazd. Przyjrzyjmy się ich relacji od początku.

Kiedy Justin Bieber rozpoczynał swoją karierę, wskazał Diddy'ego jako jedną ze swoich największych inspiracji. W 2009 roku, mając jedynie 15 lat, publicznie zwrócił się do niego z prośbą o współpracę. Chociaż do duetu wtedy nie doszło, obaj zawiązali relację przez mentora Justina, Ushera (który również był w przeszłości pod skrzydłami Diddy'ego). Przez ponad dekadę spotykali się kilkukrotnie i wydawało się, że są blisko.

Chociażby w listopadzie 2009 roku Diddy przez 48 godzin był opiekunem nastolatka. Spędzał czas z nim i z kolegą Justina, ale w wideo na YouTube odmówił wyjawienia, gdzie udała się cała trójka. – Nie możemy za bardzo ujawnić, gdzie się spotykamy i co robimy, ale to zdecydowanie spełnienie marzeń każdego 15-latka – mówił tajemniczo Combs, a dziś te słowa brzmią wyjątkowo niepokojąco (i są rozkładane na czynniki pierwsze przez internautów).

– Sprawuję nam nim teraz opiekę. Wiecie, on jest w wytwórni Ushera, a ja również miałem prawną opiekę nad Usherem, kiedy nagrywał swój pierwszy album. To ja zrobiłem pierwszy album Ushera. Teraz idziemy na całego, prawdziwe szaleństwo – dodał.

Kiedy Diddy zapytał Justina, co chciałby zrobić, 15-letni autor hitu "Baby" odpowiedział: "Po prostu chodźmy poszukać dziewczyn". Ta odpowiedź ucieszyła Combsa, który zareagował słowami: "Moja pokrewna dusza. O to właśnie chodzi". Dodajmy, że Combs miał wtedy 39 lat.

W 2011 roku Justin Bieber i Diddy wspólnie wystąpili w programie "Jimmy Kimmel Live!". – Myślę, że w dziwny sposób staliśmy się przyjaciółmi. Dla wielu z nas jest jak młodszy brat. Nie boi się dzwonić i pytać o rady. W branży muzycznej mamy silne poczucie wspólnoty. Jest kimś, o kogo chcemy dbać i go chronić, bo pomijając talent, jest naprawdę miłym człowiekiem – mówił Diddy (chociaż słowo "ochrona" dziś nieco razi...).

Z kolei 17-letni Bieber wyjawił, że raper kupił mu Lamborghini, chociaż "jeszcze go nie dostał". Diddy wyjaśnił wówczas, że miał "Lamborghini na dzień lub dwa tak jak dostęp do jego domu". Po czym powiedział słowa, które dziś mrożą nieco krew w żyłach: "On dobrze wie, żeby nie mówić o rzeczach, które robi ze swoim starszym bratem Puffem w telewizji ogólnokrajowej. Nie wszystko jest dla wszystkich".

W marcu 2015 roku, w 21. urodziny Justina, pojawiło się wideo, w którym Diddy "po raz pierwszy" daje mu do spróbowania alkohol i wspólnie piją tequilę. Z kolei rok później raper pojawił się na imprezie urodzinowej Biebera (który skończył wtedy 22 lata) i dał mu prezent: kurtkę z logo Bad Boy Entertainment, czyli wytwórni Combsa, której nazwa dziś brzmi Bad Boy Record. Bieber wydawał się lekko oszołomiony, ale szczęśliwy z powodu podarunku.

W sieci powróciło też ostatnio wideo z 2021 roku, nagrane podczas spotkania Diddy'ego i Biebera na ulicy. Obaj się przytulają, jednak wcześniej Diddy wydaje się o coś pytać Justina, a następnie podejrzanie klepie go po klatce piersiowej. Gdy wszystko wydaje się w porządku, obaj mocniej się przytulają. Niektórzy internauci podejrzewają, że Diddy sprawdzał, czy Justin nie ma na sobie podsłuchu.

We wrześniu 2023 roku przyjaźń nadal wydawała się trwać w najlepsze. Diddy wyjawił wtedy, że Bieber jest jednym z gości na jego nadchodzącym, piątym albumie studyjnym zatytułowanym "The Love Album: Off the Grid" (oprócz niego raper zaprosił m.in. The Weeknd, Busta Rhymes, 21 Savage, Mary J. Blige, Johna Legenda i H.E.R.). Razem z Bieberem nagrali Moments", ich pierwszy (i raczej ostatni) wspólny kawałek.

Diddy wychwalał kanadyjskiego wokalistę, mówiąc: "Stał się jedną z największych supergwiazd na świecie! Poznałem go, kiedy grał na gitarze na ulicy. Jestem zaszczycony, że mogę nazywać go drogim przyjacielem i bratem. Nigdy nie miałem szansy pracować z nim aż do teraz! Bóg jest wielki!".

Z kolei Bieber pisał na Instagramie: "Pamiętam, jak poszedłem do biura mojego brata Diddy’ego, żeby przedstawić mu piosenkę, którą dla niego napisałem, miałem wtedy jakieś 14 lat, niestety piosenka była okropna haha. Kilka lat temu Puff poprosił mnie, żebym zrobił freestyle do jego nadchodzącego albumu o miłości. Szalony pełny krąg w moim życiu, kocham Cię, Diddy".

Justin Bieber i jego "prywatne piekło". Mówił o nim wprost

Jednak już rok później Diddy został aresztowany. Raper zaprzecza wszystkim zarzutom, ale odmówiono mu wyjścia za kaucją, co wskazuje na wagę oskarżeń. Co na to Bieber, który nazywał Combsa "bratem"? Sam wokalista na razie milczy.

Jednak źródła przekazały Daily Mail, że Justin żałuje współpracy z Diddym i odmawia rozmów na temat jego aresztowania. "Bieber jest tak zaniepokojony informacjami o Diddym, że nie chce o tym myśleć ani o tym rozmawiać, więc się zamknął. Wiele osób, które pomogły mu stać się tym, kim jest, było bardzo blisko Diddy’ego i to go kompletnie wytrąciło z równowagi. Justin nie odpowiadał na żadne pytania od czasu nalotów na dom. Nie zamierza tego robić" – czytamy słowa informatora.

Przekazał on również, że Justin "miał długą przerwę od kontaktu z Diddym, kiedy jego zdaniem miała miejsce większość tych wydarzeń, i wtedy się od niego zdystansował". "Wystąpił na najnowszym albumie Diddy'ego i gdyby wiedział o tym wszystkim, w żadnym wypadku nie zgodziłby się na współpracę" – dodało źródło.

Inne przekazało InTouchWeekly, że "ostatnią rzeczą, jaką Justin chce zrobić, jest ponowne przeżywanie lub nawet omawianie swojej skomplikowanej przyjaźni z Diddym". "Ale w końcu przerywa milczenie przed przyjaciółmi, opowiadając im o koszmarnym doświadczeniu i prywatnym piekle, które przeżył" – mówił rozmówca portalu, co może odnosić się i stricte do relacji z Diddym, i jego doświadczeń w show-biznesie.

"Starał się być szczery co do swoich demonów i tego, że dzięki terapii oraz wierze wrócił na właściwą drogę. Mimo to ciężko mu znieść, że te sprawy znowu wychodzą na światło dzienne. (...) Jeśli mówienie o jego traumie z przeszłości może pomóc innym, prawdopodobnie to zrobi. Chce przerwać ten cykl raz na zawsze" – dodało źródło InTouchWeekly.

Czy Diddy skrzywdził Biebera? Być może 30-latek kiedyś sam o tym opowie. Jednak nie ma wątpliwości, że wokalistę skrzywdziła branża i media. I nie tylko jego, bo wielu młodych artystów, i muzyki, i kina, zostało rzuconych lwom na pożarcie: Spears, Macaulay Culkin, Drew Barrymore, Demi Lovato, Corey Feldman... Lista jest niestety dłuższa.

Sam Bieber sygnalizował, że przeżył naprawdę mroczne chwile. W 2020 roku mówił w rozmowie z Zane'em Lowe'em z Apple Music: – Trudno było mi, będąc tak młodym i będąc w branży. Nie wiedziałem, do kogo się zwrócić, wszyscy mówili mi, że mnie kochają, a za chwilę odwracali się plecami.

Wyznał, że w niektórych momentach "było źle… było ciemno". – Pomyśl o tym, jaki byłem młody i podatny na wpływy, a wszyscy ciągle mówili mi, jaki to jestem wspaniały. Chcę, żeby ludzie zrozumieli psychologicznie, dlaczego mogłem mieć problemy w swoim życiu – mówił w rozmowie z Lowe'em. Przyznał również, że "żył we wstydzie" z "tymi wszystkimi sprawami ze swojej przeszłości".

Bieber powiedział również wtedy, że chce chronić Billie Eilish, gwiazdę, wówczas 18-letnią, która również zrobiła karierę jako nastolatka (i była jedną z fanek Biebera). – Nie chcę, żeby przeszła przez to, co ja przeszedłem. Nie życzę tego nikomu. Jeśli kiedykolwiek mnie potrzebuje, będę tu dla niej. Wystarczy, że zadzwoni – dodał.

Show-biznes to nie miejsca dla dzieci i nastolatków? To nie pozostawia żadnych wątpliwości. Ale jeśli już do niego wchodzą, potrzebują mądrych rodziców, opiekunów, mentorów. Kogoś odpowiedzialnego, kto ich ochroni. W przypadku Biebera jednym z takich mentorów miał być Sean Combs, jednak zamiast tego okazał się potworem, który całkowicie zawiódł zaufanie zapatrzonego w nim chłopca.

Ale w tej historii boli najbardziej fakt, że Biebera, dziś młodego ojca, poranionego i z problemami psychicznymi, skrzywdziła cała branża. Wszyscy wiszą mu przeprosiny, chociaż nic one już nie zmienią. Pozostaje nadzieja, że żadne dziecko nie zostanie już tak dotkliwie skrzywdzone. Takich historii jest już za dużo.

Czytaj także: https://natemat.pl/570542,p-diddy-ma-byc-jak-jeffrey-epstein-rapera-oskarzono-o-handel-ludzmi