"Weź pan się zawijaj z tą kamerą". Policja nagrała zachowanie Łukasza Ż. podczas przesłuchania

Antonina Zborowska
17 listopada 2024, 08:12 • 1 minuta czytania
Łukasz Ż., kierowca podejrzany o spowodowanie tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej, usłyszał zarzuty i trafił do aresztu. Policja opublikowała nagranie, na którym widać, jak zachowywał się podczas przesłuchania. Mężczyzna nie okazywał skruchy i lekceważył funkcjonariuszy.
Czynności procesowe wykonane z Łukaszem Ż., kierowcą podejrzanym o spowodowanie wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Fot. ksp.policja.gov.pl

Komenda Stołeczna Policji opublikowała nagranie z przesłuchania Łukasza Ż., podejrzanego o spowodowanie tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej. W wyniku zdarzenia zginął 37-letni mężczyzna, a jego żona i dzieci trafili do szpitala.


Jak ustaliła prokuratura, na 5 sekund przed wypadkiem samochód kierowany przez Łukasza Ż. poruszał się z prędkością nawet 226 km/h, po czym uderzył w forda, który następnie zderzył się z barierami.

Bezczelne zachowanie Łukasza Ż. podczas przesłuchania

Zamieszczone przez funkcjonariuszy nagranie pokazuje, jak podejrzany, noszący drogie ubrania, zachowuje się w areszcie na warszawskiej Białołęce. Na filmie widać zupełny brak skruchy, a momentami nawet kpiący uśmiech mężczyzny.

W pewnym momencie Łukasz Ż. zwrócił się do nagrywającego go policjanta słowami: "Weź pan się zawijaj z tą kamerą".

Kierowca Łukasz Ż. spędzi kolejne miesiące w areszcie

Łukasz Ż. wrócił z Niemiec do Polski dzięki Europejskiemu Nakazowi Aresztowania. W piątek usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia. Podejrzany przyznał się do winy, a sąd podjął decyzję o tymczasowym aresztowaniu go na trzy miesiące.

Mężczyzna był już wielokrotnie karany. Otrzymał pięć zakazów prowadzenia pojazdów, a mimo to regularnie łamał przepisy. Ma na swoim koncie wyroki za jazdę pod wpływem alkoholu, oszustwa i posiadanie narkotyków. Do więzienia trafił raz, gdzie odsiedział 11 miesięcy.

Zaledwie dwa miesiące przed wypadkiem został skazany za złamanie zakazu prowadzenia pojazdów. Miał odbyć karę 1,5 roku pozbawienia wolności, jednak wyrok nie zdążył się uprawomocnić.

Co zrobił Łukasz Ż.? Oto co wydarzyło się na Trasie Łazienkowskiej?

Jak pisaliśmy w naTemat.pl do tragicznego zdarzenia doszło w nocy z 14 na 15 września na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Rozpędzony Volkswagen Arteon uderzył w tył Forda Focusa, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. W wyniku wypadku ojciec zginął na miejscu, a matka i dzieci zostali trafili do szpitala.

Poważne obrażenia odniosła także dziewczyna kierowcy, 22-letnia Paulina, która doznała m.in. złamania kości policzkowych, wybicia zębów, stłuczenia czaszki i zerwania rdzenia kręgowego. Leżąca na asfalcie dziewczyna miała być obiektem spekulacji Łukasza Ż. i jego znajomych, którzy zastanawiali się, jak zrzucić na nią winę za spowodowanie wypadku.

Po wypadku Łukasz Ż. uciekł do Niemiec, próbując zmylić śledczych i uniknąć odpowiedzialności. Został jednak zatrzymany przez niemiecką policję w szpitalu w Lubece, gdzie leczył obrażenia najprawdopodobniej związane z wypadkiem. Polska wystąpiła o jego ekstradycję, lecz podejrzany nie zgodził się na uproszczoną procedurę, przedłużając tym sobie "wolność". Ostatecznie niemiecki sąd wyraził zgodę na wydanie go polskim organom ścigania.