Burza o akademik obok kościoła. Mieszkańcy: "Czy to jest możliwe? Nie mogę uwierzyć"

Katarzyna Zuchowicz
20 listopada 2024, 06:06 • 1 minuta czytania
– Ja sobie tego nie wyobrażam. Cały czas nie mogę uwierzyć, że tu może stanąć cokolwiek. Tutaj?! Widziała pani, jak tam jest wąsko? Przecież tam nie ma miejsca! I czy to jest możliwe, żeby tak blisko kościoła?! – parafianka z Poznania jest wyraźnie poruszona. Właśnie tu, za ogrodzeniem kościoła, ma powstać akademik. Nieduży, dla ok. 30 osób. Ale emocje są większe. – Życie studenckie czasami bywa głośne. To może kolidować z uroczystościami kościelnymi, np. procesjami – uważa jeden z mieszkańców. Jednak inny zaznacza: – Nie chodzi tylko o Kościół. To jest tu najmniej ważne.
Osiedle Jagiełły w Poznaniu. Tu na działce obok kościoła ma powstać akademik. Fot. Screen/Google Maps

Budynek ma mieć dwie kondygnacje i halę garażową. Ma pomieścić ponad 20 pokoi dla studentów, z czego dwa będą 2-osobowe, a reszta to jedynki. Ma mieć dużo powierzchni wspólnej. To ma być prywatny akademik, bo i sama działka jest prywatna. Jej właściciel kupił ją kilka miesięcy temu, od razu zatrudnił architekta i już ma wizualizację budynku.


– Chcę zbudować akademik premium. To nie będzie tani akademik. Jeśli nie będzie żadnych przeciwwskazań, a wygląda na to, że nie będzie, to zacznę budować na wiosnę – mówi nam poznański adwokat mec. Jacek Masiota, prezes spółki Dom Studencki. Dodaje, że niedaleko stąd jest bardzo duży Campus Morasko, ale w Poznaniu brakuje akademików o wyższym standardzie.

Ale dosłownie obok jest też kościół pw. NMP Matki Odkupiciela. A okna i balkony mają wychodzić właśnie na niego.

– Będą wychodzić na kościół. Ale ja naprawdę nie widzę w tym nic złego. Kiedy składałem wniosek o pozwolenie na budowę, nawet nie domyślałem się, że to może wywołać jakiekolwiek kontrowersje. Wiedziałem, że ze względu na alkohol, nie można zrobić tam Żabki. Ale nie ma jakichkolwiek norm prawnych, a w mojej ocenie również etycznych, które wskazywałyby na to, że tego typu budynek nie może być w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła – mówi prawnik.

Przesyła nam zdjęcia wizualizacji. W praktyce miałoby to wyglądać tak, ścianę kościoła widać po lewej stronie.

Fot. Dom Studencki

Jednak jesteśmy w Polsce. Inwestycja spółki "Dom Studencki" wywołała poruszenie wśród parafian, ale nie tylko. Raz, że działka jest bardzo mała, do tej pory był tam parking i mieszkańcy po prostu nie chcą tam dodatkowej zabudowy. A dwa – jest bardzo blisko kościoła.

Bo życie studenckie czasami bywa głośne

– Gdyby pani tamtędy przejeżdżała, sama by się pani zdziwiła i pomyślała: "Tutaj?! Przecież tu nie ma miejsca!". Ja cały czas nie wierzę, że tam może stanąć cokolwiek! Proszę spojrzeć, jak tu jest wąsko! Przecież to jakiś kurniczek będzie. A jeśli będzie przyklejony do samego płotu, to od kościoła będzie oddalony tylko o kilka metrów – reaguje w rozmowie z naTemat jedna z okolicznych mieszkanek.

Twierdzi, że dochodzą do niej głosy oburzenia innych osób.

– Nie wyobrażają sobie, że to może powstać tak blisko kościoła. Jest zdziwienie i niedowierzanie. Tam jest tak niewiele miejsca, że nie wyobrażam sobie, żeby tam powstała jakakolwiek bryła budynku, która będzie możliwa do zamieszkania. Dla mnie sam pomysł jest dziwny – mówi.

Bo?

– Bo życie studenckie czasami bywa głośne. I nie chodzi tylko o zakłócanie mszy. Tam jest krzyż misyjny. Zaraz przy płocie jest pomnik Jana Pawła II, gdzie często odbywają się różne uroczystości, śpiewy. Trudno sobie wyobrazić, czy to nie będzie wzajemnie kolidowało. Może nie być to komfortowe dla ceremonii kościelnych, np. procesji – słyszę.

Inni mówią:

Bezpośrednie sąsiedztwo tej inwestycji z kościołem to coś dziwnego. Czy taka zabudowa jest rozsądna i powinna być dopuszczona? Mam duże wątpliwości.

– Wiadomo, że studenci są różni. Czy tu będą się odbywały jakieś imprezy? Ciężko powiedzieć, ale nie można też wykluczyć. Mnie średnio pasuje akademik obok kościoła. Słyszę, że ludzie nie są zadowoleni.

Radna PiS: "Pomysł budowy akademika w tym miejscu jest absurdalny"

Ewa Jemielity, poznańska radna PiS, wyraziła swoje oburzenie na Facebooku. To jej wpis na FB rozszedł się szerokim echem i nadał sprawie niespodziewany rozgłos. Akademikiem zainteresowały się media.

"Zaskakujące plany prywatnego inwestora na os. Jagiełły! Rozmiary działki, bezpośrednie sąsiedztwo kościoła, (a w planach podobno jest i podziemna hala garażowa) – wszystko to wskazuje raczej na próbę budowy tzw. mikroapartamentów i wciśnięcie ich na siłę w już i tak zatłoczoną tkankę miejską na tym obszarze" – napisała.

Stwierdziła też, że pomysł budowy akademika w tym miejscu jest absurdalny.

"Nigdy w życiu!!! Proboszcz i Rada Parafialna muszą wyrazić stanowczy sprzeciw!", "Obawiam się, że ustawiczne imprezowanie studentów do białego rana mogłoby przeszkadzać bardziej, niż bicie dzwonów" – odpowiedzieli jej komentujący.

Ale w mediach społecznościowych są też komentarze w rodzaju: "Akademik jest bardziej potrzebny niż kościół". Albo: "Bo akademik lub nawet mikroapartamenty to taki straszny widok w mieście uniwersyteckim".

Jeden z mieszkańców mówi nam jednak, że przeciwko planom budowy w tym miejscu są ludzie bez względu na opcję polityczną – od prawej do lewej strony. I bliskość kościoła jest tu najmniej ważna.

– Co prawda okna balkonowe wychodzą prosto na okna kościoła. Ale bez względu na to, czy to kościół, czy inny budynek, to chyba nikomu nie podobałoby się tak bliskie sąsiedztwo. To już jednak sprawa Kościoła, czy ma coś do tego – zaznacza jeden z mieszkańców okolicy.

– Nam chodzi o to, że wcześniej na tym samym terenie objętym planem zagospodarowania deweloperzy próbowali zabudować jedyny park w okolicy. I mieszkańcy protestowali przeciwko dalszemu zagęszczaniu zabudowy w tym miejscu – twierdzi.

To nie będą mikrokawalerki, tylko pokoje do wynajęcia dla studentów

Mec. Masiota mocno podkreśla, że ani on nie jest deweloperem, ani nie chodzi o żadne mikrokawalerki na sprzedaż. To mają być wyłącznie pokoje do wynajęcia dla studentów. I jest to jego najmniejsza inwestycja.

– Nie jestem deweloperem. Lokuję pieniądze w nieruchomości, ale nie sprzedaję ich, tylko wynajmuję. Jeszcze nigdy nic nie sprzedałem i nie mam takiego zamiaru – zaznacza.

Do proboszcza parafii wysłał pismo, żeby poinformować go o planach.

– To nie jest standard. To pismo jest ponad standard. Tak naprawdę proboszcz mógł się o tym dowiedzieć z pozwolenia na budowę. Ale chciałem z sąsiadem dobrze żyć, a nie źle. I zdaje się, że ta moja ponad przeciętna uprzejmość obróciła się przeciwko mnie – mówi prawnik.

Proboszcz wywiesił jego pismo na tablicy ogłoszeń – w ten sposób wszyscy dowiedzieli się o planowanej budowie.

– Dzwoniłem kilka razy. Nie udało się. W piśmie zostawiłem swój numer telefonu. Poinformowałem księdza, że jestem do dyspozycji. Ksiądz wywiesił pismo, pani radna je upubliczniła łącznie z moimi danymi – zauważa prawnik.

I przekonuje: – To nie będzie wielki akademik na kilkaset osób, jakie ludzie pamiętają. Mogę zapewnić mieszkańców, że to będzie mały budynek.

Na wizualizacji wygląda to tak:

fot. Dom Studencki

Co na to mieszkańcy?

Pokoje na wynajem to tak samo pokoje mieszkalne. Każdy rozsądny człowiek powiedziałby, że to miejsce nie nadaje się na dodatkowe zagęszczanie zabudowy. Uliczka jest bardzo wąska, jest kłopot z wyminięciem się. Obok jest małe rondo. I na tak małej działce ma powstawać jeszcze hala garażowa? – reaguje jeden z nich.

Właściciel działki: Działka ma 970 metrów kwadratowych

Działka ma 970 metrów kwadratowych. Z czego – jak informuje nas mec. Masiota – powierzchnia zabudowy będzie wynosiła niecałe 380 metrów (czyli cały budynek będzie miał więc ponad 700 metrów kw.).

– To niecałe 36 proc., a zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego może to być maksymalnie 40 proc. Z pozostałych 60 proc. utwardzone będzie 23 proc. terenu. Reszta to powierzchnia biologicznie czynna, czyli trawa, krzewy – tłumaczy właściciel.

On uważa, że ta inwestycja będzie tylko z korzyścią dla wyglądu tego miejsca.

Dziś stoi tu stary budynek z napisem "Tania odzież". Jak słyszymy od mieszkańców, od kilku lat stoi pusty. Wcześniej było tu kilka firm, wszystkie padły.

Na Google Maps wygląda to tak:

Zabudowa usługowa czy mieszkaniowa

Dla pełnego obrazu sytuacji musimy zaznaczyć – teren ten ma plan zagospodarowania przestrzennego. Tylko, jak można odnieść wrażenie, nieco inaczej jest on odbierany.

– Zirytowało mnie zachowanie pani radnej, ponieważ to ona głosowała za planem zagospodarowania przestrzennego, również dla tej działki. Ten plan ograniczył zabudowę na niej do zabudowy usługowej do dwóch kondygnacji. Przedtem była tam zabudowa mieszkaniowa. I ja się w tym mieszczę – podkreśla mecenas.

Jeden z lokalnych działaczy mówi jednak, że sami mieszkańcy bardzo chcieli takiego planu, bo najbardziej im zależało na tym, że aby zapobiec dalszemu zagęszczaniu tego terenu zabudową mieszkalną. Zebrali setki podpisów.

– Miejska Pracownia Urbanistyczna zagwarantowała nam, przynajmniej takie obietnice głośno czyniła, że nie będzie tam żadnej zabudowy, oprócz ewentualnych budynków usługowych. Nikt słowem nie napomknął, że może tu powstać szeregowiec z klitkami pod hasłem "akademik". Przecież to budynek zamieszkania zbiorowego – mówi.

Ale – jak przyznają mieszkańcy – sami raczej nie znają szczegółów. Nie wiedzą, jaka ma być wysokość, czy odległość od kościoła.

Jacek Masiota sugeruje, że każdy może pójść do Wydziału Urbanistyki i wszystko sprawdzić.

– Polecam pani radnej, żeby zobaczyła, że to nie ma nic wspólnego z budynkiem mieszkalnym. Ja nie robię żadnej tajemnicy z dokumentacji projektowej, Jeśli ktoś by chciał, to by ją dostał. Wystarczyło zadzwonić i rozwiać wszystkie wątpliwości – mówi.

Czytaj także: https://natemat.pl/574076,osiedle-maltanskie-w-poznaniu-wojna-z-parafia-czujemy-sie-jak-smieci