
Na zakup mieszkania podczas studiów może pozwolić sobie tylko garstka osób. Podobnie było w przypadku Anny Potok, studentki biotechnologii, która stała się posiadaczką mieszkania w przedwojennej kamienicy na warszawskiej Ochocie, odziedziczonego po babci. – Niestety, tak już bywa z mieszkaniami w takich miejscach, że wymagają gruntownego remontu – mówi. Ania miała trudne zadanie, chciała nie tylko odświeżyć mieszkanie i przystosować je do współczesnych standardów, ale jednocześnie zachować w nim pamiątki oraz meble po babci. – Chciałam połączyć w nim to, co historyczne, z tym, co nowoczesne, by mieszkanie zachowało wartość sentymentalną, a przy tym podniosło swoją wartość rynkową.
– Taki prezent to wielkie szczęście, ale i ogromna odpowiedzialność – mówi Anna Potok. Dodaje, że mieszkanie jest wyjątkowe – przestronne i pełne rodzinnych pamiątek. – Widzi pan te dwuskrzydłowe drzwi do pokoju? Są piękne, uwielbiałam jako mała dziewczynka otwierać je i wbiegać do salonu.
– Babcia dbała o mieszkanie, więc łatwiej też było mi zrozumieć, jak ona widziała niektóre przestrzenie, gdzie chciałaby postawić komodę czy stół. Te rozwiązania sprawdzały się przez lata, więc nie widziałam powodu, by je zmieniać – opowiada Anna. Renowacji wymagała za to piękna drewniana podłoga, ściany w sypialni i salonie. – Trzeba było zdrapać odpadający, stary tynk i pomalować. Poprowadzić dodatkową instalację elektryczną, żeby móc podłączyć więcej lamp i sprzętów elektrycznych, wprowadzić oświetlenie punktowe.
Jest coś jeszcze, o czym wspomina podczas naszego spotkania Ania. Mówi, że takie mieszkanie to inwestycja na lata. I dodaje, że trzeba myśleć przyszłościowo. – Dziś tacy młodzi ludzie jak ja myślą o mieszkaniach jako inwestycji. Podniosłam standard mieszkania, żeby dobrze żyło się tu zarówno mi, jak i mojej rodzinie.
Partnerem cyklu jest ING Bank Śląski
Zobacz inne artykuły z cyklu
