
A może by do grilla w tym roku podejść nieco mniej po polsku, a bardziej stylowo i przede wszystkim ze smakiem? I zamiast łapać za marketowego gotowca, wybrać się do sklepu po prawdziwy stek, rostbef czy złotnicką świnkę?
Cała filozofia uzyskania finalnie dobrego produktu, polega na pewnej świadomości tego, co się wybiera, jak się kupuje, jak się z tym obchodzi, jak się rozbiera, tnie, sezonuje i przyprawia. A potem samo grillowanie to już jest w zasadzie pestka: "lewa-prawa". I tyle.
Wybierając takie mięso na stek, na co powinniśmy zwrócić uwagę?
Są różne szkoły – choćby takie z gałązką rozmarynu zanurzoną w oliwie, którą smarujemy stek już w trakcie grillowania. Ja osobiście wolę podawać wszystkie dodatki smakowe – od soli i pieprzu, po sosy – osobno. To daje gościom i możliwość doprawienia sobie steka według własnych preferencji, a jednocześnie tę ogromną szansę poznania wyjątkowego naturalnego smaku naprawdę dobrej jakości wołowiny.
Im lepsze gatunkowo, bardziej delikatne mięso, tym solenie go przed grillowaniem ma mniejszy sens. Jeżeli mamy na przykład rostbef Limousine, to jeszcze możemy go posolić. Jeżeli w grę wchodzi wołowina Wagyu albo Kobe, to ja bym tego nie robił, bo sobie zepsujemy efekt marmurkowości, za który zapłaciliśmy te ciężkie pieniądze.
Na kilogram mięsa jeden duży lub dwa małe ząbki czosnku roztarte z półtorej, dwiema łyżkami soli, do tego majeranek, sok jabłkowy i łyżka musztardy. Dobrze byłoby natrzeć tym karkówkę w całości, zawinąć w folię i potrzymać w lodówce przez 48 godzin. Jeżeli nie mamy aż tyle czasu, karkówkę trzeba pokroić, wymieszać z marynatą i odstawić na minimum godzinę.
Marynata jogurtowa do polędwiczki wieprzowej i kurczaka
pół szklanki jogurtu
6-7 ziaren jałowca
3-4 goździki
3 łyżki miodu
sól
pieprz
Napisz do autorki: agata.daniluk@natemat.pl