Prawo i Sprawiedliwość łasi się do prawicowych organizacji takich jak ONR czy Ruch Narodowy. Wykopuje dosłownie spod ziemi wszystkich, którzy mogą się przydać w tworzeniu mitu jedynej partii opartej na naszej wierze, tradycji i historii. Zamiast godnie pożegnać żołnierza AK urządza demonstracje polityczne.
Warszawą przeszedł kondukt żałobny, żegnano Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”. Byli ułani, orkiestra, przedstawiciele rządu i sam prezydent Andrzej Duda. Choć w trumnie leżały szczątki majora, oprawa była godna marszałka. PiS potrzebuje martwych bohaterów.
W mediach publicznych była dwugodzinna relacja z pogrzebu, do tego obszerne bloki informacyjne w radiu, a prasa „niezależna” zrobiła z pogrzebu żołnierza materiał dnia. Wszyscy na prawicy podkreślają, jakim to wielkim patriotą był Szendzielarz. „Przez ten pogrzeb przywracamy godność Rzeczpospolitej” – napisało Wprost. „Państwo wraca tam, gdzie go nie ma od 1939 roku” – to dla odmiany komentarz, jaki pojawił się na stronie Frondy. Publicyści prawicowi śledzili przy okazji Gazetę Wyborczą i TVN. TVN24 nie nadała relacji, bo... ktoś wypiął kabel z wozu transmisyjnego.
Szacunku nikt nie odbiera
– Tym ludziom należy się godny pochówek – twierdzi profesor Tomasz Nałęcz. Jak jednak powiedział były doradca prezydenta Komorowskiego, wstępna koncepcja uczczenia żołnierzy pomordowanych przez komunistów zakładała pochowanie ich wszystkich w panteonie na Powązkach. W przypadku Zygmunta Szendzielarza zrobiono wyjątek na wniosek rodziny. Jego córka zażyczyła sobie przed śmiercią, żeby ojciec leżał razem z nią.
PiS i prawica udają, że o bohaterów dba się dopiero od chwili wygrania ostatnich wyborów. Wypowiedzi prawicowców nie pozostawiają tu żadnych wątpliwości, PiS doszedł do władzy i dopiero od tej chwili można mówić o naszej historii, o zbrodniach komunistycznych, ofiarach stalinizmu. W swoim przekazie kompletnie pomijają fakt, że zwłoki majora Szendzielarza zostały ekshumowane 3 lata temu. Po zidentyfikowaniu leżały na Wólce i czekały na pogrzeb rodzinny, nie złożono ich na panteonie.
Nikt nie zastanawia się, dlaczego PiS nie czcił Żołnierzy Wyklętych w latach 2005-2007. Dziś jest to temat modny, więc PiS wzięło na sztandary ofiary komunizmu i idzie z nimi ulicami miast. Nikt nie przypomina, że na państwowym pogrzebie Żołnierzy Wyklętych na Powązkach nie było prezydenta Andrzeja Dudy. Była premier Ewa Kopacz, ale to się dla prawicy nie liczy...
Żołnierze Wyklęci dla jednych byli bohaterami, dla innych zwykłymi bandytami w mundurach. Sam „Łupaszka” święty nie był, żołnierze którzy służyli pod jego rozkazami dokonali mordu na litewskiej ludności cywilnej w Dubinkach, zabijając dzieci, kobiety w ciąży czy 84-letniego starca. Takie były czasy, wojna prowadzi do zezwierzęcenia, akcja szwadronu „Łupaszki” była odwetem za dokonaną wcześniej zbrodnię litewskich żołnierzy na polskich cywilach.
– Uroczysty pogrzeb "Łupaszki" to sprawiedliwość dziejowa. (...) Major Szendzielarz wierzył, że niepodległa Polska jest możliwa. Nie doczekał się. Ponad sześć dekad jego szczątki przeleżały w zwykłym, bezimiennym dole. Opluwany przez komunistów, a dziś - nawet po rehabilitacji i licznych odznaczeniach po 1989 roku – przez wolnych Polaków! To absurd. Brak w tym wszystkim zrozumienia dla okoliczności działania, motywacji, ale i szeroko pojętej tragedii Żołnierzy Wyklętych - pisał jeszcze przed pogrzebem broniący Szendzielarza Waldemar Kowalski, szef działu Historia naTemat.
Jakby usprawiedliwiać to, co zrobił oddział majora Szendzielarza, w świetle prawa wojennego była to zbrodnia, o czym dziś mało kto zdaje się pamiętać. Prawica potrzebuje bohaterów, prześladowanych, poległych, zdradzonych o świcie. Martwych. Dla niej Zygmunt Szendzielarz jest bohaterem niezłomnym zamordowanym przez UB. Czy byłby nim, gdyby nie zginął w katowni na Mokotowie? Czy miałby tak uroczysty pogrzeb, gdyby posiedział kilka lat w więzieniu i wyszedł na mocy amnestii? Czy akcja jego oddziału w Dubinkach miałaby wtedy znamiona zbrodni, czy może tak samo jak dziś nie miałaby dla prawicy żadnego znaczenia?
Cześć bohaterom
Martwi bohaterowie mają tę przewagę nad żywymi, że można im urządzić wspaniały pogrzeb, z orkiestrą i salwą honorową. Można nad ich grobami przemawiać używając wielu górnolotnych słów jak honor, ojczyzna, niezłomność, patriotyzm, odwaga. Tymczasem Zbigniew Ścibor Rylski za to, że miał odwagę krytykować prawicę za buczenie nad grobami powstańców, dziś ma na głowie sąd lustracyjny. Ścibor Rylski ps. „Motyl”, legendarny oficer AK, dwukrotnie uhonorowany orderem Virtuti Militari bohaterem dla prawicy nie jest. Jest zdrajcą i kłamcą lustracyjnym. Dla prawicy stał się niewygodny, bo prosił o to, żeby nie uprawiać polityki na grobach poległych towarzyszy broni.
Polityka na cmentarzach toczy się od dawna. Od lat przed 1 sierpnia kombatanci i inne środowiska proszą o to, by powstrzymać się od gwizdów i buczenia. Tłum prawicowy ignoruje apele, a pośród wygwizdanych znaleźli się nie tylko aktywni politycy PO, ale także Władysław Bartoszewski, żołnierz AK, uczestnik powstania. Profesor potrafił powiedzieć w kilku dobitnych słowach określić tych, którzy zachowywali się w sposób niegodny na Powązkach. – Motłoch, tak nazywam tych ludzi – mówił o gwiżdżących.
O to, że gorszące sceny podczas uroczystości na Powązkach były inspirowane przez Kaczyńskiego mówił Tomasz Nałęcz, Włodzimierz Cimoszewicz, Paweł Olszewski, Dariusz Joński i wielu innych. Politycy praktycznie wszystkich partii, oprócz PiS, stanowczo protestowali przeciwko uprawianiu polityki na grobach. Politycy PiS nie odcinali się zdecydowanie od protestujących, tłumaczyli chamskie zachowanie wzburzeniem patriotycznej części narodu. I zawłaszczali pamięć o Powstaniu, o Żołnierzach Wyklętych. W świat szedł przekaz o tym, że tylko PiS kontynuuje tradycje niepodległościowe a politycy innych partii wcale nie są prawdziwymi Polakami.
Patrioci na sztandary
To był strzał w dziesiątkę. PiS, przez lata utożsamiany ze staruszkami w moherowych beretach stał się atrakcyjny dla patriotycznie nastawionej młodzieży, która potrzebuje wyrazistych drogowskazów. Dla członków ONR wszystko jest czarno białe. Jeśli ktoś walczył z komuną to jest bohaterem, jak budował Polskę po wojnie to zdrajcą i sprzedawczykiem. Jak pisaliśmy w naTemat wielu „patriotów” ma problem z podaniem daty wybuchu powstania warszawskiego, ale słowo Polska z ust im prawie nie schodzi. PiS wpadł na szatański pomysł odgrzebania bohaterów, wsadzenia ich na własne sztandary. Trzymając je wysoko zwoływał pod nie potencjalnych wyborców.
A przecież PiS prowadzi politykę nie tylko na grobach powstańców, żołnierzy AK czy tych niezłomnych, którzy po zakończeniu wojny nie złożyli broni. Wykreowano własnych bohaterów, poległych w służbie umiłowanej ojczyzny. Prezydentura Lecha Kaczyńskiego zakończyła się katastrofą samolotu prezydenckiego. Próby oceny tej słabej prezydentury nie mają nic wspólnego z rzeczowymi argumentami, rozum przegrywa tam, gdzie tłum mówi o zdradzie i zamachu. Szanse na reelekcję były minimalne, ale śmierć Lecha Kaczyńskiego w dłuższej perspektywie sprawiła, że w ostatnich wyborach PiS wygrał wybory i ma większość w parlamencie oraz swojego prezydenta. A Polska się dzieli na tych, co mówią o tragicznym wypadku i tych, co mówią o zdradzonym o świcie.
Politycy PiS wiele dziś mówią o narodzie, tradycji i historii. Warto jednak zastanowić się, co będzie dalej. W Polsce zaraz dojdzie do anarchii, politycy nie uznają wyroków Trybunału Konstytucyjnego, a prawnicy zapowiadają ich respektowanie. Będziemy mieli przedziwny dualizm prawny, a w konsekwencji bezprawie. Grożą nam sankcje unijne, inwestorzy wycofują się z Polski, dolar rośnie, złotówka spada, wizyta naszej Premier Beaty Szydło w USA okazała się dyplomatyczną porażką. Zamiast zajmować się ważnymi sprawami nasi politycy przemawiają nad grobami.
Spektakl trwa
Historia to ważna nauka, narody i społeczności buduje się właśnie na historii i tradycji. Dlatego bardzo bolesne jest to, jak PiS zawłaszczając historię dla swoich celów politycznych jednych żołnierzy AK żegna z pełnymi honorami, a innych stawia przed sądem lustracyjnym. Wiele lat temu Władysław Bartoszewski ostrzegał dyrektora Ołdakowskiego przed upartyjnieniem Muzeum Powstania Warszawskiego. – Teraz nie mam z tym muzeum nic wspólnego. To klub towarzyski – mówił gorzko Bartoszewski.
M.R. Nowosielski pytał na Twitterze po pogrzebie Szendzielarza, czy ten pogrzeb był dla kogoś czy przeciwko komuś. Trudno o lepsze wyrażenie wątpliwości, czy za wczorajszym wydarzeniem stoi jedynie chęć uhonorowanie żołnierza skazanego przez komunistów na zapomnienie. Wiele osób nie ma wątpliwości co do tego, że choć szacunek „Łupaszce” się należy, to jednak PiS zbija na nim swój kapitał polityczny.