Częstochowski urząd zaskakuje społecznymi pomysłami i narzekają na 500 plus. A na zdjęciu Pl. Biegańskiego dzieci uczestniczą w happeningu.
Częstochowski urząd zaskakuje społecznymi pomysłami i narzekają na 500 plus. A na zdjęciu Pl. Biegańskiego dzieci uczestniczą w happeningu. Fot . Lukasz Kolewiński / Agencja Gazeta

Pod Jasną Górą narzekają na program 500 plus! Częstochowscy urzędnicy twierdzą, że rządowy program rozleniwił część osób, które już udawało się mobilizować do pracy. Co więcej... ratusz sam wziął się za zachęcanie młodych matek, by wróciły do pracy. I zapłaci im za nianie. To się nazywa inicjatywa. Rząd mógłby brać przykład od lokalnych samorządowców.

REKLAMA
W cieniu słynnego sanktuarium rodzą się pomysły dalekie od wyobrażeń obecnej ekipy. Tamtejszy urząd już przecież dopłaca parom do terapii in vitro. Teraz zaskakuje nową propozycją.
– Nasze programy mają aktywizować i mobilizować do pracy. Natomiast zasada 500 plus raczej nam zaszkodziła. Słyszymy od niektórych osób, że nie muszą pracować, bo mają 500 plus. Traktują je, jak kolejny zasiłek – opowiada Adrian Staroniek, naczelnik wydziału polityki społecznej częstochowskiego magistratu.
Chcieli go szefowie firm
Teraz w urzędzie miejskim kończą zbieranie wniosków w ramach nowego pomysłu. – Będziemy opłacać nianie, aby młode matki mogły wrócić do pracy – tłumaczy Włodzimierz Tutaj, rzecznik urzędu miejskiego.
Pomysł narodził się podczas częstych spotkań urzędników z pracodawcami. Właściciele firm narzekali, że wiele kobiet zatrudnionych w u nich nie może wrócić do pracy, bo nie mają z kim zostawić dziecka.
– Teraz kobiety pełnią często odpowiedzialne funkcje, ważne dla funkcjonowania zakładu. Są księgowymi, menadżerkami. Chcemy im pomóc – dodaje Tutaj.
Super pomysł, ale...
Sądząc po ilości ogłoszeń matek poszukujących opiekunek dla dziecka, zainteresowanie programem powinno być duże. Jedną z nich jest Anna z Częstochowy, która szuka niani do 18-miesięcznego dziecka. Jej ogłoszenie widnieje na jednym z portali. W rozmowie z naTemat przyznaje, że zaciekawił ją miejski program.
– Z tego, co pytałam skierowany jest jednak do matek, które podejmą pracę. Ja już swoją mam. Mam nadzieję, że program zostanie rozszerzony i obejmie takie mamy, jak ja, czy też prowadzące działalność gospodarczą – mówi. I dodaje: – To dobry pomysł. Lepszy niż 500 +. Takie wsparcie powinno być skierowane na konkretne potrzeby dzieci, właśnie takie jak opiekunka czy zakup podręczników.
Jej ogłoszenie widnieje na stronie od ponad dwóch tygodni. Zdaniem Anny, trudno o dobrą opiekunkę. Oczekiwania ma konkretne i niewygórowane.
logo
Fot. screen / olx.pl
– Z reguły ogłaszają się młode matki, które przy okazji opieki nad swoim dzieckiem zajęłaby się i drugim. Jak już płacę, to oczekiwałabym pełnego zaangażowania i skupienia uwagi tylko na moim dziecku – komentuje.
Facet-niania nie budzi złych skojarzeń
W magistracie przyznają, że program ma pomóc mamom przebywającym jeszcze na urlopie macierzyńskim czy wychowawczym.
– Jesteśmy pierwsi w Polsce, którzy realizują taki pomysł – zapewnia Piotr Grzybowski. Jego wydział zdobył pieniądze na taką koncepcję.
Uzyskali ponad 2 mln złotych z Europejskiego Funduszu Społecznego. Dzięki nim rozbudowany zostanie miejski żłobek, a także dostanie klub dziecka. Tam maluchy będą przebywać tylko kilka godzin. To przede wszystkim oferta dla rodziców pracujących na pół etatu.
Pozyskane pieniądze pozwolą też na zapłacenie 20 nianiom. Urząd podpisze z nimi umowy na rok. Opiekunka zobowiązana jest do pracy nawet do 10 godzin dziennie. Może nią zostać także mężczyzna.
– To rodzice wybierają nianie. Myślę, że oni najlepiej, bardziej wnikliwie niż urzędnicy, zweryfikują opiekunkę dla swoich dzieci – śmieje się Piotr Grzybowski. Przyznaje, że program jest pilotażowy. Urzędnicy ciekawi są, czy „chwyci”. Jeśli znajdzie uznanie rodziców, wówczas na jego kontynuację poszukają środków, może nawet z kasy miejskiej. A Częstochowa nie skąpi nawet na pomysły, które budzą kontrowersje i sprzeciwy. Tak jest z dotowaniem in vitro.
Takie pomysły pod Jasną Górą!
– Byliśmy pierwsi, którzy wdrożyli ten program leczenia bezpłodności. Cieszy się dużą popularnością, zwłaszcza teraz, gdy wygasł program ministerialny. Obecnie wspieramy nie tylko małżeństwa, ale pary ze związków partnerskich – dodaje Włodzimierz Tutaj.
PiS po dojściu władzy zaniechał wspierania leczenia in vitro. Wdraża zaś program, który złośliwie nazywany jest metodą „luźnych gatek”.
W urzędzie miasta dodają nawet, że kierują się ekonomią społeczną.
– Na przykład, gdy ogłaszamy przetargi, robimy zapisy, tak zwane klauzule społeczne. Zastrzegamy w nich, że firma do wykonania zamówienia musi zatrudnićbezrobotnego – tłumacza urzędnicy.
Władz centralne z reguły po macoszemu traktują organizacje pozarządowe. W Częstochowie są one angażowane.
Jedno z nich prowadzi Centrum Integracji Społecznej, tutaj trafiają osoby, które trudno zaangażować do aktywności zawodowej.
– Oczywiście są takie osoby, które robią wszystko, aby unikać szukania pracy. Staramy się uszczelniać ten system, aby je aktywizować. Do końca o nie powalczymy. Jeśli się uda chociaż jedną osobę wyciągnąć z tego kręgu, to będzie duży sukces. Gdy podejmie pracę, środki przeznaczymy na kolejnych i będziemy wychodzić z kolejnymi inicjatywami – zapewnia Adrian Staroniek, szef częstochowskiej polityki społecznej.

Napisz do autora: wlodzimierz.szczepanski@natemat.pl