Według projektu PiS Stare Babice również mają się znaleźć w granicach Warszawy.
Według projektu PiS Stare Babice również mają się znaleźć w granicach Warszawy. Fot. Wikimedia commons/Wojciech Bieńkowski - Praca własna
Reklama.
Ponad 30 gmin, milion mieszkańców i nikt nie wiedział, że ktoś w PiS wymyślił, by przyłączyć ich do Warszawy. – Jest maksymalne zaskoczenie – mówi nam wójt Starych Babic, Krzysztof Turek. Jakieś dwa tygodnie temu dotarły do niego informacje, że jest zespół, który w tajemnicy obraduje nad nowym ustrojem Warszawy. – Czułem przez skórę, że coś się święci, ale takie zmiany?! Zaskoczenie co do ich skali jest olbrzymie. Niebywałe po prostu – mówi.
Czy ktoś pytał go o zdanie? Konsultował projekt z mieszkańcami? – Broń Boże! Czasem spotkałem się z przedstawicielem ekipy rządzącej, czy to z posłem, czy wiceministrem, ale nikt nigdy nawet nie zdradził rąbka tajemnicy, że coś takiego jest szykowane – mówi.
"To ubezwłasnowolnienie mieszkańców"
Samorządy 32 gmin nie zostały poproszone o opinie. Choć na razie to tylko projekt poselski, ale i tak powstał ponad głowami ich, a także zwykłych mieszkańców. Czy to w porządku? – Absolutnie nie. To zaprzeczenie samorządności, ubezwłasnowolnienie naszych mieszkańców, którzy jako nasza niewielka społeczność, okazuje się, nie mają nic do powiedzenia – wójt Starych Babic nawet nie kryje oburzenia. I nie jest w tym oburzeniu sam.
Podkreślmy – nie chodzi o sam pomysł powiększenia Warszawy, ani o jego ocenę. Chodzi o sposób, w jaki ludzie się o nim dowiedzieli. O to, jak w ogóle się do niego zabrano.
– Proszę pani, żartuje pani? – to reakcja burmistrza Karczewa, gdy pytam o jakiekolwiek rozmowy czy konsultacje. – Kto z kim rozmawiał? A reforma oświaty to była konsultowana? Tylko mówiło się, że to były konsultacje, a to była paranoja konsultacji – mówi Władysław Dariusz Łokietek. O projekcie powiększenia Warszawy i włączeniu jego gminy dowiedział się z mediów i z internetu: – Wszystko idzie na zatracenie. Wracamy do mechanizmów sprzed 1990 roku. Przestaje to bawić samorządowców i myślę, że mieszkańców też wkrótce przestanie.
"Będziemy rozmawiać, będziemy słuchać"
Przypomnijmy, jak miało być. Podczas kampanii wyborczej PiS obiecywał, że będzie słuchać ludzi i z nimi rozmawiać. Powtarzano to aż do znudzenia, by pokazać, że poprzednia władza tego nie robiła. – Chcę mocno podkreślić, będziemy rozmawiać ze społeczeństwem bezpośrednio. Będziemy rozmawiać z Polakami tak, jak rozmawialiśmy w kampanii. Dialog i współpraca to warunek zrealizowania zadań, które postawili przed nami Polacy. Będziemy rozmawiać, będziemy słuchać i co najważniejsze, będziemy słyszeć co do nas mówią Polacy. I chce jasno powiedzieć – zrobimy to. Razem damy radę – tak zapowiedziała w swoim exposé premier Beata Szydło.
Przypomnijmy też inne wypowiedzi Beaty Szydło w kampanii wyborczej, a przecież nie była w tych obietnicach sama. Podobne słowa padały też z ust Jarosława Kaczyńskiego i Andrzeja Dudy.

Beata Szydło w kampanii wyborczej

• "Nazywam się Szydło, Beata Szydło! I nie pozwolę sobą kierować. To nie znaczy, że nie będę słuchać ludzi. Będę słuchać i młodszych i starszych, i biednych i bogatych".

• "Czas polityków celebrytów się kończy. Czas na polityków rzemieślników, którzy będą pokornie słuchać Polaków".

• "Pokora, praca, umiar, roztropność w działaniu i odpowiedzialność. A przede wszystkim słuchanie obywateli. To są zasady, którymi będziemy się kierować. Koniec z arogancją władzy i koniec z pychą".

"Nikt nie zwrócił się do nas z takim pytaniem"
Ale żeby wysłuchać, trzeba najpierw dać ludziom szansę na wypowiedź. Tu jej nie dano.
W co najmniej kilkunastu gminach, w których udaje mi się z kimś porozmawiać oficjalnie lub nie, już na wstępie słyszę, jak wielkie jest zaskoczenie. – Jak zobaczyłam tę wiadomość w internecie, to zdębiałam – to reakcja sekretarki jednego z włodarzy. Inna mówi, że dowiedziała się od kolegi z pracy. – Słyszałaś, że nas też włączyli? – zapytał. Nie słyszała.
logo
Piaseczno. Fot. Wikipedia
Piaseczno. Tu też zaskoczenie. – Nie mam wiedzy o żadnych oficjalnych konsultacjach – mówi naTemat zastępca burmistrza Daniel Putkiewicz. I to, jak podkreśla, jest jego podstawowy zarzut do tego projektu. – Chodzi o szacunek dla mieszkańców i uznanie ich prawa do współdecydowania o tym, w jakim mieście chcą mieszkać. Sama nazwa "samorząd" oznacza, że sami mieszkańcy mają się rządzić. A brak konsultacji może rodzić zarzut ograniczenia samorządności – mówi.
W Nadarzynie też nie słyszeli. I w Górze Kalwarii nie. I w Piastowie także. – Nikt nie zwrócił się do nas z takim pytaniem – słyszę. W Wiązownie również nie. – Nasza gmina nie była zapraszana do żadnych rozmów, nie uczestniczyła w żadnych konsultacjach. Nieoficjalnie słyszeliśmy o tym tylko z rozmów kuluarowych z innymi samorządowcami – przyznaje zastępca wójta Tomasz Kozyra. W Wieliszewie też nie. – Nigdzie wcześniej nie wypłynął ten temat. Nie było żadnych rozmów. Nie było żadnych zapytań pisemnych – mówi nam zastępca wójta Zenon Popławski.
Łomianki? Izabelin?
Piotr Rusiecki
Łomianki, zastępca burmistrza

Niestety, nie mieliśmy żadnych informacji na ten temat. Właśnie czytamy projekt i może ten zamysł nie jest najgorszy, ale tego nie wiemy. Kwestia przyłączenia gminy czy podziału to jednak kompetencja suwerena, czyli mieszkańców. O tym muszą i powinni decydować mieszkańcy i powinno się z nimi takie kwestie konsultować. W Łomiankach wszystko konsultujemy z mieszkańcami. Jak mieszkańcy powiedzą, że coś chcą, to my też. Jak nie, to nie. Myślę, że posłowie się zreflektują i konsultacje jeszcze się odbędą. Projekt ustawy nie wyklucza takiej możliwości i mam nadzieję, że pomysłodawcy biorą to pod uwagę.

Witold Malarowski
Izabelin, wójt

Konsultacje? Nie było. Oczywiście powinniśmy mieć możliwość wypowiedzenia się. Projekt ma jednak swoje blaski i cienie. To pomysł wart dyskutowania, choć zabrano się do niego, jak się zabrano. Można dyskutować, czy taka procedura jest słuszna. Zespół poselski ma do tego prawo, ale dotyczy to również żywotnych interesów bardzo wielu mieszkańców tego obszaru.

Mówią, że na dyskusję jeszcze nie jest za późno
Praktycznie wszędzie podobna reakcja. Nikt o tym projekcie wcześniej nie wiedział. Również w Wołominie, o czym juz pisaliśmy, a nawet w Sulejówku, gdzie burmistrz otwarcie przyznaje, że jest zwolennikiem powstania metropolii warszawskiej i w 2014 roku miał to napisane w swoim programie wyborczym.
– W kwietniu zorganizowaliśmy konferencję na uczelni Łazarskiego z udziałem wojewody i tam odbywała się dyskusja na ten temat. Od lat mówi się, że powinna powstać metropolia i od lat nikt z tym nic nie robi. Nie ma co krytykować, że w końcu ktoś się tym zajął. Ale to prawda, teraz, przy tym projekcie, nikt z nami się nie konsultował i nikt nie prosił nas o opinie – mówi naTemat Arkadiusz Śliwa. Liczy jednak, że to się zmieni. Że dyskusja teraz się rozpocznie, a samorządowcy zostaną do niej włączeni. – Jeszcze nie jest na nią za późno – uważa.
Wielu samorządowców na to liczy. Choć do euforii burmistrza Ząbek, co widać na tym nagraniu, wielu jest naprawdę daleko.
Tomasz Kozyra z Wiązowny: - Kwestia łączenia, znoszenia gmin, zmian administracyjnych jest określona w prawie. Proces konsultacji społecznych jest wymagany. Do tego projektu podchodzimy jednak informacyjnie. Mamy nadzieję, że teraz stanie się on zaczątkiem do dyskusji.
Oby taka dyskusja rozgorzała na dobre. Przypomnijmy, jak bardzo dobijali się o nią mieszkańcy gmin włączonych od 1 stycznia do Opola. Nikt ich nie słuchał, nikt nie chciał z nimi rozmawiać, co skończyło się głodówką, a potem niespodziewanym ogłoszeniem sukcesu przez kancelarię premier Szydło, co spotkało się z wielkim oburzeniem. A przecież prosili, by ich wysłuchano.
"To rażące unikanie konsultacji"
Wójt Starych Babic mówi, że dobrze pamięta obietnice o słuchaniu ludzi, tylko co z tego? –Ten projekt poselski o powiększeniu Warszawy jest zaprzeczeniem tamtych wypowiedzi. Zgłoszono go właśnie po to, by uniknąć konsultacji i przeforsować odgórnie swoje projekty bez naszej opinii. Tak jak stało się w przypadku ustawy o oświacie. Co prawda konsultacje były, ale nie dopuszczano dyskusji merytorycznej, tylko wysłuchali i już – mówi wprost wójt Starych Babic.
Jego zdaniem takie konsultacje na poziomie samorządowym łatwo byłoby zorganizować. – Przecież nie jest trudno skrzyknąć nas, przedstawicieli gmin. Wiele takich konsultacji się odbywa, np. w sprawie komunikacji czy planowania przestrzennego. Regularnie się spotykamy i jest to bardzo sprawdzona forma. Dlatego w tym przypadku aż widać rażące unikanie konsultacji i spotkań. Myślę, że władza po prostu dąży do maksymalnej centralizacji i upartyjnienia administracji – mówi.
"Mieszkańcy nigdy nie byli o to pytani"
Wśród wielu włodarzy już jest gorąca linia. A nawet pojawia się myśl o protestach. – Będziemy je organizować. Przed chwilą pytał mnie o to jeden z mieszkańców. Odpowiedziałem, że stanę na barykadach. Choć jesteśmy realistami i widzimy, co się dzieje – Krzysztof Turek jest w bojowym nastroju.
Pytanie jeszcze, czy mieszkańcy tych gmin chcieliby nagle znaleźć się w Warszawie. Tomasz Kozyra z Wiązowny: – Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, gdyż nasi mieszkańcy nigdy nie byli o to pytani.

Napisz do autorki : katarzyna.zuchowicz@natemat.pl