Po rewelacjach generała Piotra Pytla, który powiedział, co naprawdę Antoni Macierewicz myśli o teorii zamachu, rodzi się pytanie, jak długo będziemy płacić za smoleńską komisję? Niestety, posłowie PiS nie zostawiają złudzeń.
Szef MON-u miał powiedzieć Pytlowi, że nie wierzy w zamach smoleński. A nawet cynicznie przyznać, że wykorzystuje teorię, jako narzędzie polityczne. Edward Łojek, członek poprzedniej Państwowej Komisji do Badań Wypadków Lotniczych bez emocji wysłuchał wypowiedzi gen. Piotra Pytla.
– My o tym od dawna wiemy. Opinia wśród fachowców w sprawie katastrofy jest jednoznaczna. Jej przyczyny zostały już wyjaśnione. Pozostaje pytanie wobec członków obecnej komisji – na jakim poziomie to kwestia wiary, a na ile wiedzy – zastanawia się w rozmowie z naTemat Łojek. Przyznaje, że nawet nie śledzi z uwagą poczynań ekspertów, ani doniesień o rewelacjach z tupolewem. Zobojętniał? – Ręce już dawno opadły. Zwłaszcza, gdy powoływano członków nowej komisji do wyjaśnienia przyczyn katastrofy – tłumaczy.
Na stronie rządowej godło w żałobie
Tak jak pozostali członkowie byłej komisji, Edward Łojek stracił pracę. Aby ich „wywalić”, rządząca ekipa zmieniła nawet prawo lotnicze. Ustalenia, tzw. raport komisji Millera, były dla polityków z Prawa i Sprawiedliwości bardzo niewygodne. Odrzucono tezy raportu i usunięto go z internetowych stron rządowych. Komisja Millera stwierdziła, że katastrofa była wynikiem błędów ludzkich i niezastosowania się do procedur. Eksperymenty przeciwników tych ustaleń budziły śmiech. Wystarczy przypomnieć badania na parówkach czy zgniecionych puszkach, które miały wykazać, że w rządowym samolocie doszło do wybuchu. Śmiechy z tych dokonań naukowców skończyły wraz z dojściem do władzy PiS.
Pod skrzydłami nowego Ministra Obrony Narodowej, Antoniego Macierewicza, powstała podkomisja, która zajęła się ponownie zbadaniem katastrofy smoleńskiej. Teraz pozostał śmiech przez łzy. W ciągu 10 miesięcy prac ekspertów Macierewicza wydano 1,5 mln złotych. W tym roku podatnicy za jej wysiłki zapłacą 2 mln złotych. Mimo pracy, podkomisja nie udowodniła żadnej z tez mówiących o tym, że w Smoleńsku doszło do zamachu na samolot, którym leciał prezydent Lech Kaczyński. Na stronie komisji od listopada nie ma żadnych nowych informacji. Natomiast świadczy ona o mentalności smoleńskiej członków komisji. Do godła państwowego dodana jest klepsydra. Nie jest to strona prywatna komisji, tylko profil MON!
Czekamy na konkrety
Czy opozycja interesuje się działaniami komisji? Wydaje się, że skupia się na bieżących sprawach, czasem marginalnych, a zapomina o kosztownych pomysłach ekipy rządzącej. – Sądzę, że nawet minister wojny porzucił tezę o zamachu, bowiem nie wykazuje żadnej energii w tym kierunku. W komisji nic się nie dzieje. Już samo jej powołanie budziło obawy. Zatrudniani za wysokie wynagrodzenie eksperci nie mieli nic wspólnego z branża lotniczą. Trafili potem do spółek Skarbu Państwa – opowiada Tomasz Lenz, rzecznik klubu posłów Platformy Obywatelskiej.
Jego zdaniem eksperci mieli tylko puszczać w eter teorie o zamachu. – Jak na razie budzą śmiech pomysłami budowy makiety tupolewa. Ostatnio w skali jeden do jednego, aby móc przeprowadzać eksperymenty – dodaje. Odpowiedzi na pytanie, co klub PO robi, abyśmy nie płacili za poczynania komisji, nie dostałem.
Prezes jest już blisko
Chociaż efekty ekspertów są mizerne, pracy nie stracą. Najważniejsze, że zadowolony jest Jarosław Kaczyński. Tak można sądzić po jego comiesięcznych wystąpieniach na Krakowskim Przedmieściu. Niemal za każdym razem na miesięcznicy zapewnia, że jest bliski wyjaśnienia prawdy o Smoleńsku.
Zadzwoniliśmy do kilkunastu posłów, członków Zespołu Parlamentarnego d.s Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu–154 M. Jeden z nich na pytanie o zamach trzasnął słuchawką. Odebrał Jerzy Materna, który nie mówi o zamachu. – Jestem daleki od wysnuwania jakichś teorii. Należy jednak dogłębnie wyjaśnić przyczyny tego tragicznego wydarzenia, aby nie zdarzały się kolejne. Dobrze, że jest cicho o komisji. Niech pracuje w spokoju. Owszem są koszty, ale na bezpieczeństwie państwa nie można oszczędzać – przekonuje Materna z Prawa i Sprawiedliwości.
Tymczasem nawet w szeregach rządzącej ekipy można znaleźć lekko zniecierpliwionych poczynaniami" ekspertów". – Czy wierzę w zamach? To nie jest kwestia wiary. Tylko czekam na weryfikację dowodów. Na potwierdzenie lub zaprzeczenie. Niczego nie zakładam. Czas jednak upływa i moglibyśmy mieć do oceny materiały. Jakie są ustalenia, to proszę skierować pytanie do Antoniego Macierewicza – przekonuje poseł PiS, Tadeusz Cymański. O doniesienia gen. Pytla zapytaliśmy biuro prasowe MON, do momentu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Rzeczywiście, czas biegnie i przeraża myśl nie tylko o kolejnych pieniądzach na ekspertów Macierewicza. Problem jest znacznie głębszy. – Mam nadzieję, że nie dojdzie do żadnej katastrofy w tym czasie i komisja nie będzie musiała zmierzyć się z ustalaniem faktów – mówi z nadzieją Edward Łojek.
Napisz do autora: wlodzimierz.szczepanski@natemat.pl