Wiele osób zachodzi w głowę, czy dr Wacław Berczyński zdawał sobie sprawę z konsekwencji swoich słów, gdy mówił w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej", że to
"on wykończył Caracale”? Czy – przecież niepytany – powiedział to z rozmysłem, by zaszkodzić szefowi MON? Tak czy inaczej
kategoryczne sprostowanie MON, w którym resort w rzeczywistości zarzuca szefowi podkomisji smoleńskiej kłamstwo, to kolejna bomba tykająca pod Macierewiczem. Po pierwsze rujnuje całą wiarygodność Berczyńskiego jako szefa komisji i ustalenia tego gremium w sprawie katastrofy smoleńskiej. Po drugie Berczyński, którego protegował przecież Macierewicz, może narazić rząd PiS na ogromne straty finansowe. Jak zauważył Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Do Rzeczy" w swoim felietonie dla wp.pl, jeśli okaże się, że prawdziwa decyzja w sprawie zerwania przetargu na Caracale zapadła nie ze względu na warunki offsetowe, ale "wskutek nacisku osoby nie tylko nieupoważnionej, ale wręcz pozostającej w relacjach służbowych z głównym konkurentem Airbusa, z Boeingiem”, to Polska może się nie wypłacić Francuzom za zerwany przetarg.