Wystarczyło kilka dni od debiutu i jeden mocno demagogiczny materiał, by swoje pozwy przeciwko autorom nowego programu TVP 1 "Alarm!” zapowiedzieli dziennikarze i menedżerowie z największych mediów komercyjnych oraz znani celebryci. Procesować z TVP oraz z twórcami magazynu zamierzają się m.in. Monika Olejnik, Edward Miszczak, Jarosław Gugała, Anja Rubik; kroków prawnych nie wyklucza też Monika Jaruzelska. Kto stoi za "Alarmem!" i czy misja polityczna PiS to już jedyna misja telewizji publicznej?
Alarm, czyli gdzie się pali?
"Alarm!” zaczął od mocnego uderzenia. W jednym ze swoich pierwszych materiałów wytknął gwiazdom TVN i Polsatu, że mają mieszkania w zreprywatyzowanych kamienicach (choć nawet nie wszyscy). Podano metraże i szacunkową wartość nieruchomości (ok. 3-3,5 mln zł). Czego ma to dowodzić i gdzie tutaj afera?
Tego widzowie TVP się już nie dowiedzieli, ale zapewne nie o to chodziło. Podobny efekt miała wywołać i wywołała publikacja głośnej książki "Resortowe dzieci”. Wtedy też chodziło o wywołanie wrażenia, że oto autorzy odkryli i pokazali jakiś tajemniczy "układ”. Resztę mieli sobie dopowiedzieć czytelnicy.
– Trudno nawet ten program zaklasyfikować do jakiegoś gatunku dziennikarskiego. W mediach publicznych takich programów się nie robi. Niektóre materiały mają charakter nawet nie śledczy, ale prokuratorski, bo dziennikarze już nie śledzą tylko właściwie odczytują akty oskarżenia. Jak na standardy instytucji publicznej, to jest to chamstwo na poziomie demagogicznych oskarżeń – ocenia w rozmowie z naTemat prof. Maciej Mrozowski, medioznawca.
– Te materiały pokazują tendencyjny, jednostronny, fragmentaryczny obraz czegoś co autorzy programu uznają za skandaliczne. Mają szczuć jedną część społeczeństwa na drugą. Już sama nazwa "Alarm!” zakłada jakąś formę mobilizacji. Perswazyjny cel tego programu jest taki by oddziaływać na emocje i budować poczucie zagrożenia wśród Polaków, które chce w domyśle wyeliminować PiS dokonując choćby zmian w wymiarze sprawiedliwości – dodaje.
Zaatakowani insynuacjami "Alarmu!” dziennikarze i celebryci tłumaczą wprawdzie, że swoje mieszkania kupili na wolnym rynku, zgodnie z prawem i nie mają nic wspólnego z tzw. dziką reprywatyzacją, ale połączenie ich nazwisk z gangsterami od skupowania roszczeń już nastąpiło. Ewentualne procesy będą się toczyć latami i gdy już się zakończą mało kogo będzie to obchodzić.
Zasypią TVP pozwami
– To, co pokazała TVP, to brak rzetelności dziennikarskiej, chuligaństwo medialne i brak etyki dziennikarskiej – komentowała Monika Olejnik, dziennikarka TVN24 w portalu wirtualnemedia.pl. Wtórował jej Jarosław Gugała, szef "Wydarzeń” w Polsacie. – Nie odpuszczę, bo to skandaliczna manipulacja, stalinowsko-goebbelsowska propaganda – grzmiał.
Materiał "Alarmu!” o reprywatyzacji skrytykowała m.in. córka Jolanty Brzeskiej, lokatorki budynku przy ul. Nabielaka walczącej ze skutkami reprywatyzacji (Brzeska została zamordowana w marcu 2011 roku).
A Mariusz Gierszewski dziennikarz Radia ZET zwrócił uwagę, że w programie ani słowem nie zająknięto się "o prezesie jednej z największych państwowych spółek, który kupił mieszkanie w 'gorącej' kamiennicy przy Noakowskiego 16”.
O co poszło? We wtorkowym wydaniu programu "Alarm!” – wyemitowanym nie tylko w TVP1, lecz także w TVP Info, pokazano materiał Bartłomieja Graczaka opisujący losy warszawskich kamienic przy ul. Mokotowskiej 8 i al. Szucha 16, Nabielaka 9, którymi zajmuje się sejmowa komisja Patryka Jakiego ds. reprywatyzacji.
W komentarzu wskazano m.in., że kamienice te "zostały przejęte w ramach złodziejskiej reprywatyzacji”. Graczak poinformował, że mieszkania w nich mają znane osoby, m.in. dziennikarze Edward Miszczak, Jarosław Gugała i Monika Olejnik oraz modelka Anja Rubik. Sugerował również, że związek ze sprawą ma gangster zamieszany w przejmowanie kamienic w Krakowie.
Temat kontynuowano w środowych wydaniach "Wiadomości” i "Minęła 20”. Prowadzący te programy Michał Adamczyk i Michał Rachoń pytali m.in., czy posiadanie przez Miszczaka, Olejnik i Gugałę tych mieszkań nie wpływa na to, jak afera reprywatyzacyjna jest relacjonowana przez TVN i Polsat?
Po tym jak posypały się zapowiedzi pozwów do inkryminowanego materiału odniosła się w specjalnym oświadczeniu TVP. – W odpowiedzi na zarzuty, które pojawiły się w niektórych reakcjach na materiał wyemitowany we wtorkowym programie „Alarm!”, TVP oświadcza, że wszystkie przedstawione w tej audycji informacje są oparte na zweryfikowanych faktach. Ich interpretację pozostawiamy Widzom – stwierdził publiczny nadawca.
Już dawno żaden debiutujący program telewizyjny nie miał tak spektakularnego startu. 15-minutowy magazyn "Alarm!” emitowany jest w TVP 1, od poniedziałku do piątku, w tzw. prime time, zaraz po "Wiadomościach”, czyli w czasie największej oglądalności.
Jego nazwa ma świadomie nawiązywać do do tweeta Donalda Tuska z listopada ub.r.
Chyba dla niepoznaki TVP ochrzciła program mianem interwencyjnego zamiast śledczego, a materiały mianem reporterskich zamiast publicystycznych. Czy nowy program ma szansę wypełnić "lukę” po niesławnej publicystyczno-śledczej "Misji Specjalnej”, której tylko marną kopią jest ukazujący się obecnie "Magazyn śledczy Anity Gargas”?
Jak czytamy w materiałach promocyjnych programu "Alarm!” "reporterzy będą przybliżać m.in. układy i skutki niesprawiedliwych wyroków sądowych”. Czy nowa ekipa TVN wygryzie z TVP zaciąg z "Gazety Polskiej”?
Ekipa z TVN w TVP
Choć awantura z pozwami dotyczy na razie jednego materiału o reprywatyzacji warszawskich kamienic, program "Alarm!” nie został - delikatnie mówiąc - entuzjastycznie przyjęty przez branżę.
A niektórzy wręcz sądzą, że materiał o sławnych lokatorach kamienic miał odwrócić uwagę od kłopotów ministra od tajnych służb Mariusza Kamińskiego, jego zastępcy Macieja Wąsika oraz szefa CBA Ernest Bejdy. Przypomnijmy, że "Gazeta Wyborcza" i "Polityka” napisały o zażyłych kontaktach polityków PiS z urzędnikiem od reprywatyzacji Jakubem R. i o planach z "przekształceniem” działki przy ulicy Srebrnej w Warszawie gdzie PiS ma nieruchomości.
Kto sto za "Alarmem!”? Redakcją magazynu zarządza Przemysław Wenerski, nabytek z TVN24 (pracował m.in w Czarno na białym), który w Telewizji Polskiej pracuje od sierpnia 2016 roku - początkowo był wydawcą w TVP Info, potem pełnił taką funkcję w "Wiadomościach”, a ostatnio pracował w redakcji "Magazynu śledczego Anity Gargas”. Wydawcami są - według branżowych mediów - Michał Fit i Agnieszka Świdzińska.
Gospodarzem "Alarmu!" od poniedziałku do czwartku jest Jacek Łęski (współprowadzący "Studio Polska" w TVP Info), a w piątki wspomniane Świdzińska (dotychczas prowadząca "Obserwatora" w TVP 1). W zespole pracują też - jak podają branżowe media - m.in. Edyta Krześniak i Ewa Gąsior: obie przeszły z "Uwagi!" TVN.
Dziennikarze, którzy oceniali pierwsze wydania programu na portalach wirtualnemedia.pl i press.pl poza dużym ideologicznym ładunkiem "Alarmu! zwracali uwagę na niejasny dobór tematów i ewidentnie zrzynanie od konkurencji (program miał nawet podobno roboczą nazwę "Uwaga TVP”).
– Sam format nie różni się od "Uwagi!" TVN czy "Interwencji" Polsat News. Mam jednak mieszane uczucia, bo jeśli w to wchodzi polityka, to nie jest dobrze – mówiła press.pl Dorota Roman, która przez wiele lat była wydawcą "Magazynu Ekspresu Reporterów" w TVP 2.
– "Alarm”to jest raczej takie TTV. Media publiczne jako instytucja mają jednak inne obowiązki niż stacje komercyjne. W "Uwadze” TVN nie ma jednak tak jawnej politycznej intencji. Tutaj najpierw wskazuje się palcem złodzieja a potem szuka argumentów. Nie chodzi o wyjaśnienie spraw, ale o budowanie klimatu – twierdzi Mrozowski.
– Odbiorcy TVP, czyli głównie grupa 50 plus dostają potwierdzenie świata, w którym są zamknięci w oblężonej twierdzy, świata cwaniaków przed którymi muszą się jednoczyć wokół rządu bo tylko on może ich obronić. W tym sensie jest to logiczny element psychologicznej wojny jaką TVP toczy z częścią społeczeństwa, ale raczej nowych widzów to telewizji publicznej nie przysporzy – przewiduje.
Średnia widownia programu "Alarm" wynosi 1,13 mln osób – wynika z danych Nielsen Audience Measurement, udostępnionych portalowi wirtualnemedia.pl przez Havas Media Group.