Najpierw politycy PiS szli w zaparte i zapewniali, że publikacja o zakazie wstępu prezydenta Dudy i premiera Morawieckiego do Białego Domu to zwykły fake news. Teraz przyznają, że faktycznie ustawa o IPN odbiła się długim cieniem na relacjach polsko-amerykańskich, ale przede wszystkim szukają "kreta", który wyniósł do Onetu kopię tajnej notatki nr Z-99/2018. Podejrzenia padają m.in. na Ministerstwo Sprawiedliwości i ludzi byłego ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego. A w kręgu podejrzeń znalazł się także Jan Parys, którego "notatka do notatki” stała się dowodem na potwierdzenie newsa Onetu, a z jej wymową zgadza się nawet opozycja.
Podważenie siły sojuszu polsko-amerykańskiego to uderzenie w jeden z fundamentów narracji i źródła politycznej siły PiS. – Cokolwiek było pisane, to analizy wewnętrzne MSZ i nie będę się na ich temat wypowiadał. Są rzeczy, o których nie należy rozmawiać publicznie – uciął Parys w rozmowie z Onet.
Przypomnijmy, że według notatki polskiej ambasady w USA, której treść opisał Onet, Donald Trump i wiceprezydent USA Mike Pence nie będą spotykać się z polskimi oficjelami, dopóki nie zostanie zmieniona kontrowersyjna ustawa o IPN.
Polityczna gra notatkami
Nie ma się więc co dziwić, że ujawnienie tajnej notatki i dowodu na jej istnienie przez publikację "analizy" Jana Parysa wywołało panikę na zapleczu rządu. Z gabinetu PiS zaczęły wyciekać dokumenty objęte klauzulą tajne. Wiele wskazuje na to, że mamy do czynienia z walkami frakcyjnymi wewnątrz obozu władzy.
"Idzie wojna obecnych z byłymi...w dobrej zmianie. Po 1935 r. nazywało się to dekompozycją obozu sanacyjnego. Słabo to widzę…” – napisał na Twitterze Sławomir Cenckiewicz, bliski współpracownik byłego szefa MON Antoniego Macierewicza.
A publicysta "Gazety Polskiej Codziennie” Jacek Liziniewicz nawołuje to "nocy długich noży” w MSZ: "Na miejscu szefa MSZ-etu wyrzuciłbym z pracy wszystkich, którzy mieli cokolwiek do czynienia z notatką. Od uczestników spotkania w USA począwszy. Pobudki wynoszenia tego dokumentu do mediów były bardzo niziutkie”.
Jak przypomniała "Gazeta Wyborcza" na maj przygotowywana była wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w USA, która ma być związana z objęciem przez Polskę tymczasowego przewodnictwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Do USA poleciał właśnie Krzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta, by rozpoznać faktyczne nastroje.
Według "GW” słynna już notatka znana była około 20 osobom i wszyscy to ludzie "dobrej zmiany”. – W MSZ panuje powszechne przekonanie, że jej treść wypłynęła z resortu sprawiedliwości w odwecie za to, że MSZ przypomniał o ostrzeżeniach kierowanych ze strony USA i Izraela wobec nowelizacji ustawy o IPN – powiedział "GW” anonimowy polski dyplomata.
Gdzie prowadzą tropy?
Warto przypomnieć, że były szef dyplomacji Witold Waszczykowski zdradził niedawno w RMF FM, że sprawa ustawy o IPN była procedowana od kilku lat i od kilku lat strona izraelska jej nie akceptowała. – MSZ ostrzegało przed tym – zaznaczał. Pytany dlaczego zatem ustawa przeszła, stwierdził, że była ona procedowana przez inny resort: Ministerstwo Sprawiedliwości.
Czy sprawa wycieku notatek może mieć drugie dno? – Mam wrażenie, że jest napięcie na linii MSZ oraz Ministerstwo Sprawiedliwości, które zahacza o Pałac Prezydencki. Nie ulega wątpliwości, że za ustawą o IPN stoją Ziobro i Jaki, a jej wyciągnięcie z zamrażarki miało przykryć aferę z neonazistami, którą ujawniła stacja TVN24 – ocenia w rozmowie z naTemat dr Jacek Kucharczyk, szef Instytutu Spraw Publicznych.
– Później doszło do jakiejś rozgrywki między MSZ a MS, co pokazało między innymi bardzo stanowcze wystąpienie Witolda Waszczykowskiego (już zdymisjonowanego), który twierdził, że ostrzegał przed konsekwencjami przyjęcia ustawy o IPN. Wtedy zaczął się ten dziwny polityczny mecz – tłumaczy.
Według Kucharczyka podobnie jak sama przyczyna wielkiego kryzysu dyplomatycznego z USA i Izraelem, czyli nowela ustawy o IPN, leży w polityce wewnętrznej rządu PiS, tak teraz wygląda to na walkę o wpływy w ramach samego PiS-u.
– Różne ośrodki i różni politycy rządzący próbują wzajemnie podważać swoje pozycje. Wiemy, że istnieją antagonizmy na linii premier Morawiecki - minister Ziobro oraz prezydent Duda - minister Ziobro. Gdybym szukał jakiegoś wspólnego mianownika tych antagonizmów, to tropy prowadziłyby do resortu sprawiedliwości– analizuje.
Ale może to tylko próba odwrócenia uwagi od gry jaka toczy się w samym MSZ; może cieknie z resortu Czaputowicza (analiza Parysa, jak sam twierdzi, była przecież wewnętrznym dokumentem MSZ), a nie Ziobry?
Redakcja Onetu twierdzi, że ma notatkę ujawniającą fatalny stan stosunków polsko-amerykańskich, ale nie może jej opublikować, bowiem zawiera informacje, które pozwoliłyby na ujawnienie źródła. Dlatego zaapelowała do ministra Jacka Czaputowicza, by odtajnił poufną notatkę Ambasady RP w Waszyngtonie nr Z-99/2018 z dnia 20 lutego 2018 r. Ministerstwo kategorycznie odmówiło i zawiadomiło odpowiednie służby o "możliwości popełnienia przestępstwa" przez informatora Onetu.
Jak wyglądała sekwencja zdarzeń? Na początku roku po dymisji ministra Waszczykowskiego władzę w MSZ objął Jacek Czaputowicz, o którym prezes Kaczyński powiedział nieco później w wywiadzie dla "Gazety Polskiej", że jest "eksperymentem".
Minister Czaputowicz dostaje od wszystkich
Czaputowicz po tym publicznym spostponowaniu zaczął energiczne czystki w resorcie po Waszczykowskim (prezes PiS zarzucał mu, że zbyt wolno wymiata "złogi"). Nowy minister najpierw powołał dr. hab. Piotra Wawrzyka na wiceministra i Macieja Szymańskiego na nowego dyrektora generalnego służby zagranicznej.
Ale zaraz potem - jak podawała PAP - rozwiązał gabinet polityczny po byłym ministrze Waszczykowskim, na którego czele stał Jan Parys. W skład kierowanego przez Parysa gabinetu wchodzili Piotr Łysakowski, Sylwia Ługowska-Bulak, Przemysław Żurawski vel Grajewski, Elżbieta Królikowska-Avis oraz Joanna Gepfert. Pojawiały się nawet plotki, że z MSZ wyleci sam Parys.
Czaputowicz odwołał też przy okazji 10 ambasadorów, 9 dyrektorów departamentów i 7 konsulów generalnych.
Po tej rewolucji Onet podał, że pod koniec lat 80. minister Czaputowicz został, być może nieświadomie, zarejestrowany jako źródło informacji hiszpańskiego wywiadu wojskowego o pseudonimie Corzuelo, choć materiały wyciekły już wcześniej (pisał o nich m.in Cezary Gmyz w satyrycznej rubryce w "DoRzeczy”).
Następnie (też do Onetu) wyciekła notatka Macieja Pisarskiego, pełnomocnika ministra SZ do spraw kontaktów z diasporą żydowską o tym, że amerykańska dyplomacja ostrzegała Polskę przed konsekwencjami przyjęcia ustawy o IPN jeszcze przed głosowaniem na forum Sejmu. Z informacji portalu wynikało jednak, że notka na ten temat "utknęła w resorcie spraw zagranicznych", a do kluczowych osób w państwie dotarła z opóźnieniem – już po przyjęciu projektu przez niższą izbę parlamentu.
Gdy Onet opisał treść najbardziej gorącej notatki, tej polskiej ambasady w USA (nr Z-99/2018 z dnia 20 lutego 2018 r.) na temat szlabanu dla polskiego prezydenta i premiera w Białym Domu poinformował przy okazji, że szef MSZ Jacek Czaputowicz miał długo nie wiedzieć o istnieniu tego dokumentu, bo "został przez kierownictwo PiS w tej sprawie pominięty”.
Do sprawy odniósł się szybko Departament Stanu USA. Jego rzeczniczka Heather Nauert powiedziała, że informacje, "które mówią o zawieszeniu we współpracy dotyczącej bezpieczeństwa lub dialogu na wysokim szczeblu, są po prostu fałszywe”.
Andrzej Gajcy i Andrzej Stankiewicz (autorzy Onet-przyp.red) reagowali jednak tłumacząc, że odpowiedź ta jest jedynie dyplomatycznym uniknięciem odpowiedzi – rozmowy pomiędzy prezydentami czy premierem odbywają się na "najwyższym szczeblu”, zaś "wysoki szczebel” to określenie kontaktów na poziomie ministrów.
"Ze względu na znaczenie USA dla naszego bezpieczeństwa nie do przyjęcia jest sytuacja, kiedy prezydent czy premier mają zablokowane kontakty z głównym sojusznikiem” – napisał Parys w notatce po spotkaniu polskich dyplomatów z wysokiej rangi amerykańskimi oficjelami. "Moim zdaniem uregulowanie sporu z USA jest ważniejsze niż spór z Izraelem czy rozmowy z KE na temat praworządności" – dodał, powołując się dalej na notatkę ambasady numer Z-99/2018.
Ewidentnie widać, że ujawniane notatki służą do gry politycznej. W centrum burzy z notatkami znalazł się Jan Parys, czyli były bliski współpracownik Waszczykowskiego, którego rola w MSZ pod rządami Czaputowicza jest obecnie dość tajemnicza i formalnie niedookreślona.
– Ja się już nie mogę połapać czy pan Parys jest w gabinecie ministra Czaputowicza, czy go tam nie ma. Na samej stronie MSZ pojawiały się sprzeczne informacje na temat samego gabinetu, który został rozwiązany. Nie sądzę żeby minister Waszczykowski odgrywał się na nowym ministrze. Mam wrażenie, że wszyscy strzelają do siebie, a minister Czaputowicz został po prostu złapany w krzyżowy ogień i wszyscy w niego trafiają. Albo, jak mówił Hamlet, "wszedł między ostrza potężnych szermierzy” – komentuje dr Kucharczyk.
Dyrektorem gabinetu politycznego ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego został w 2016 roku. Wszedł też do rady Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Wtajemniczeni twierdzili, że w MSZ Parys był okiem i uchem prezesa Jarosława Kaczyńskiego w resorcie. Ale z Waszczykowskim pracowali razem jeszcze przed powołaniem do rządu w Toruńskiej Szkole Wyższej, w której Parys był rektorem, a były minister wykładowcą.
Niedawno o Parysie było głośno po tym jak powiedział, że istnienie Ukrainy nie jest jest niezbędnym warunkiem istnienia wolnej Polski.