Ach, ileż radości zapanowało w szeregach opozycji, gdy prezes PiS ogłosił, iż to Patryk Jaki będzie kandydatem "dobrej zmiany" na prezydenta stolicy? Ile osób poczuło, że Rafał Trzaskowski to już wygraną ma w kieszeni? No bo przecież Jaki z Opola, z licznymi wpadkami na koncie, ze śmiesznym, nietypowym nazwiskiem. Jak ktoś taki mógłby wygrać w Warszawie? Ano - mógłby.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Policzmy warszawiaków
Tę analizę należy rozpocząć od przedstawienia dwóch konkretnych liczb. Liczba mieszkańców stolicy to ponad 1,7 mln osób. Liczba tych, którzy się w Warszawie urodzili, to 1 mln – oszacowali to przed rokiem autorzy serwisu poświęconego liczbom Biq Data na podstawie numerów PESEL osób mieszkających w stolicy. Prosty wniosek – aż 700 tys. warszawiaków to "słoiki". Wychodzi jakieś ponad 40 proc. Więc jeśli komuś z walczących o prezydenturę w Warszawie przychodzi do głowy, że żartami z niemal połowy wyborców cokolwiek ugra, to pozostaje pogratulować. A gdyby jeszcze doliczyć tych, którzy warszawiakami są "zaledwie" w drugim pokoleniu... Więc jeśli strategia opozycji ma się opierać na drwinach z opolskiego pochodzenia, z nazwiska oraz z "hatakumb" Patryka Jakiego, to już może się szykować na porażkę.
"Witam w Warszawie, panie Patryku" – powiedział z ironią w głosie Rafał Trzaskowski, gdy było już jasne, że opolanin, zastępca Zbigniewa Ziobry będzie kandydatem Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Warszawy.
Potem na zamieszczonym na Twitterze nagraniu z ust kandydata "Koalicji Obywatelskiej" pada 11 istotnych, merytorycznych pytań skierowanych do rywala. Dobrze byłoby, aby Patryk Jaki na nie odpowiedział. Ale samo "Witam w Warszawie" ustawiło dyskusję.
1/2 Jakiego kandydata wystawił PiS w #Warszawa Dowiemy się, o ile odważy się szczerze odpowiedzieć na ważne dla warszawiaków pytania. Obejrzyjcie i podajcie dalej@trzaskowski_pic.twitter.com/UoVbZHO1nN
Miasto dla wszystkich
Dzięki sugestii, że Patryk Jaki pojawił się w stolicy nagle, znikąd, wiceminister sprawiedliwości mógł łatwo przejść do kontrataku. Jego słowa zapewne pozytywnie zabrzmiały w uszach znacznej części tych, którzy mieszkają w stolicy, choć się w niej nie urodzili. I dobrze znają - ze studiów, z pracy, z ulicy - podobne drwiny, że skoro przyjechali tu spoza Warszawy, to jakby mieli mniejsze prawa do tego miasta.
Jaki dobrze wyczuł, że złośliwości wobec jego pochodzenia to nie jest jego wada, to atut. I dzień po ogłoszeniu jego kandydatury już o świcie zwołał konferencję w warszawskim Aninie i pokazywał dziennikarzom – tutaj mieszkam z rodziną, tutaj chodzimy do lasu, tam jest stawek, gdzie z dzieckiem karmimy kaczki, tam jest nasz sklep, gdzie robimy zakupy, tam nasz kościół. Przypomniał, że w Warszawie mieszka od niemal dekady – wcześniej na Woli, na Mokotowie, potem w Miasteczku Wilanów, a ostatnio właśnie w Aninie. W Aninie, nie "na Aninie" – jak napisał rzecznik Komisji Weryfikacyjnej Oliwer Kubicki, informując o konferencji Patryka Jakiego.
Błąd językowy oczywisty. I od razu rozpoczęła się szydera, że przecież żaden "prawdziwy warszawiak" nie powiedziałby "na Aninie", że to tylko "słoiki" tak mówią.
Że w tę szyderę zaangażowały się osoby z anonimowymi kontami na Twitterze, to pół biedy. Ale że te wpisy podają dalej lub też tworzą podobne własne politycy opozycji, to już jest coś nie tak...
Nie czuje miasta
Stąd już tylko krok do tego, by Platforma dała się na dłużej wciągnąć w dyskusję o lepszych i gorszych warszawiakach, którą bądź co bądź sama zainaugurowała. Politolog dr Anna Materska-Sosnowska w rozmowie z naTemat wskazuje, że pochodzenie Patryka Jakiego spoza Warszawy nie jest dla niego żadną ujmą i nie powinno to być przedmiotem żartów. Jej zdaniem problemem w przypadku kandydata Zjednoczonej Prawicy jest to, że on "Warszawy nie czuje".
Wracając do porannej konferencji w Aninie – pojawiają się też komentarze, że jaki szef, taki rzecznik. Patryk Jaki ma bowiem na koncie długą listę językowych czy ortograficznych wpadek – poczynając od słynnej hatakumby, przez "odbudowę państwa teoretycznego", na "przywrócił bym tortury" kończąc.
Znacznie istotniejsze jednak od tego, czy Patryk Jaki mieszka "na Aninie", czy w Aninie oraz czy odróżnia hekatombę od hatakumby, jest to, że o konferencji prasowej kandydata na prezydenta miasta poinformował rzecznik organu administracji publicznej. Organ ten - jak wskazuje pełna nazwa komisji - został powołany do spraw usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich, wydanych z naruszeniem prawa, a nie do prowadzenia kampanii wyborczej Patryka Jakiego.
"Instrument do pomagania ludziom"
Co więcej, nie wygląda na to, aby wiceminister sprawiedliwości zamierzał rezygnować z funkcji przewodniczącego tej komisji w związku ze startem w wyborach samorządowych. – W konflikcie interesów nie zostaję, dlatego że to jest przede wszystkim instrument do pomagania ludziom i póki da się pomagać ludziom, to chcę to robić – stwierdził Jaki pytany w TVP Info.
Bo kwestia reprywatyzacji to jedyny temat, który w jakikolwiek sposób łączy byłego radnego z Opola z warszawską tematyką. Nie ma przy tym wątpliwości, że polityk Solidarnej Polski jest przez wielu warszawiaków, tych najprawdziwszych, z dziada pradziada, postrzegany pozytywnie. W ich oczach jest on tym, który w końcu rozpoczął walkę z przestępczym układem, który dopuszczał nielegalne odbieranie komunalnych kamienic. – Strategia Patryka Jakiego, jak sądzę, będzie oparta na kwestiach związanych z reprywatyzacją i hasłach walki z układem. Pozostaje pytanie, czy ma coś więcej do zaproponowania – ocenia w rozmowie z naTemat dr Anna Materska-Sosnowska.
W odbiorze wielu warszawiaków Patryk Jaki jawi się jako obrońca ich interesów. Platforma tymczasem wskazuje, że to nie do końca tak. Zasługą wiceministra sprawiedliwości jest bowiem także to, że rozprawianiu się z aferą pod dywan zamieciono sprawę pisowskiej spółki Srebrna i jej dwóch biurowców w prestiżowej lokalizacji.
Do tego dochodzi jeszcze kwestia obiecanej ustawy reprywatyzacyjnej, której jak nie było tak nie ma. Argumentów w tej kampanijnej dyskusji obie strony mają wiele. A tematów do rozmów o przyszłości stolicy jest co nie miara. Smutek zatem ogarnia, gdy już na starcie wiele dyskusji ogranicza się do wytykania miejsca urodzenia, językowych lapsusów czy śmieszków z rzadkiego nazwiska.
Zagubiony na Ursynowie
– Ośmieszanie kontrkandydata, żarty szczególnie z jego nazwiska to nie jest żadna strategia – przyznaje dr Materska-Sosnowska i ma nadzieję, że cała dyskusja nie pójdzie w tę stronę. Jej zdaniem są szanse na merytoryczną debatę. Z jej obserwacji wynika, że Rafał Trzaskowski do tej dyskusji jest przygotowany. Jego kandydatura została zgłoszona już dawno, w listopadzie ubiegłego roku. Polityk od tego czasu - jak sam się chwali - odbył 80 spotkań z mieszkańcami stolicy i wie, czego oczekują warszawiacy. Też nie uniknął przy tym wpadek, gdy na spotkaniu na Ursynowie pomylił różne osiedla tej dzielnicy.
Robienie Patrykowi Jakiemu zarzutu z faktu, iż nie pochodzi z Warszawy jest też o tyle nietrafne, że sam Rafał Trzaskowski w Sejmie zasiada dziś jako poseł ziemi... krakowskiej. W 2015 r. pełnił bowiem rolę "spadochroniarza" i przewodził liście PO w Krakowie. Wówczas nie podkreślał swoich korzeni warszawskich, lecz wspominał o przodkach, którzy pochodzili spod Wawelu.
W interesie warszawiaków byłoby, aby udało się doprowadzić do rzeczowej debaty między Rafałem Trzaskowskim a Patrykiem Jakim. Takiej, w której złośliwości byłyby nieistotne. Ważniejsze byłoby to, kto ma odpowiedź na problemy mieszkańców miasta i wizję jego rozwoju. – Powinni się spotkać w debacie, jako mieszkanka Warszawy i wyborca tego oczekuję – podsumowuje politolog dr Anna Materska-Sosnowska.
Reklama.
Udostępnij: 146
Rafał Trzaskowski
kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Warszawy
Witam w Warszawie, panie Patryku. Zanim obieca pan warszawiakom absolutnie wszystko, nie znając do końca ich bolączek, tego czego naprawdę chcą, mam do pana parę pytań.
Patryk Jaki
kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Warszawy
Czyli pan Rafał Trzaskowski obraża wszystkich warszawiaków, którzy związali się z tym miastem, ale urodzili się w innych miejscach. Ja mieszkam w Warszawie ponad 7 lat, tutaj jestem zameldowany, tutaj płacę podatki, mam przyjaciół. I pan Rafał Trzaskowski próbuje powiedzieć, że tacy ludzie jak ja nie mają tutaj praw. Ja chciałbym, żeby Warszawa była miastem przyjaznym dla wszystkich.
wypowiedź z tvp.info
dr Anna Materska-Sosnowska
Instytut Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego
Patryk Jaki jest wdzięcznym tematem do ataku przez to, że absolutnie nie czuje Warszawy. To nie ma znaczenia, czy mieszka w niej rok, 5 lat czy dłużej. Istotniejsze jest to, czy ktoś wszedł w tkankę tego miasta. On w Warszawie nie funkcjonuje w zwykłym życiu codziennym a wyłącznie w życiu politycznym. Przyjechał z Opola w celach politycznych i teraz te wyznaczone mu cele realizuje.
DR ANNA MATERSKA-SOSNOWSKA
Instytut Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego
Oczywiście, że Rafałowi Trzaskowskiemu sprawy związane z reprywatyzacją będą ciążyć. Jego związki z Hanną Gronkiewicz-Waltz bez wątpienia będą wyciągane. To zapewne będzie głównie gra na emocjach a nie na faktach i dowodach, bo zdaje się, że sprawa reprywatyzacji nie jest do końca tak uczciwie traktowana przez samą Komisję Weryfikacyjną. Nie ma wątpliwości, że dla czystości sytuacji Patryk Jaki powinien na czas kampanii zrezygnować z kierowania komisją.