
Polska, która kiedyś mogła być wzorem i autorytetem dla innych państw, dziś znajduje się na peryferiach unijnej dyplomacji. Informacje o wstrzymaniu unijnych funduszy tylko to potwierdziły. – Nasz kraj nie ma autorytetu, sam się zmarginalizował, oprócz Węgier nie może na nikogo liczyć – słyszymy opinie dyplomatów i ekspertów.
Na kogo władze Polski mogą liczyć
To kopanie piłki w przypadku Polski doprowadziło nas do tego, że mimo deklaracji rządzących o rozwijaniu współpracy z innymi krajami, na horyzoncie nie widać zbyt wielu sojuszników. Gdy unijny komisarz ds. gospodarczych Paolo Gentiloni powiedział o wstrzymaniu przekazania Warszawie miliardów unijnych funduszy naprawczych, można było to poczuć szczególnie."Jako ministrowie spraw zagranicznych i obrony narodowej służący w przeszłości Rzeczypospolitej Polskiej i w poczuciu szczególnej odpowiedzialności za Jej bezpieczeństwo wyrażamy najwyższe zaniepokojenie działaniami obozu rządowego, które zmierzają do osłabienia więzi sojuszniczych ze Stanami Zjednoczonymi".
– Polska na arenie międzynarodowej postrzegana jest jako ogromne rozczarowanie, szczególnie dla Stanów Zjednoczonych, gdyż przez lata uchodziła za modelowy przykład udanej transformacji politycznej, którą można było przedstawiać innym. A teraz jesteśmy podawani jako przykład załamania się tej transformacji i odwrotu od niej. Polska pozycja w tej chwili jest bardzo słaba. Polska jest kompletnie izolowana – ocenia Janusz Onyszkiewicz.
Słowacka dyplomatka o Polsce
Magda Vášáryová, dyplomatka i ekspertka od spraw międzynarodowych, która przez 5 lat była ambasadorem Słowacji w Polsce – w czasie, gdy oba nasze kraje wstępowały do UE – nie widzi dziś autorytetu Polski na arenie międzynarodowej.UE wstrzymuje fundusze
Wiele można pisać o tym, jak przez ostatnie sześć lat rządów Prawa i Sprawiedliwości zmienił się i obraz Polski, i jej rola w polityce międzynarodowej. Politycy, zwolennicy i wyborcy PiS widzą to zupełnie na odwrót i będą krzyczeć, że bronią Polski, czemu zresztą zawsze dają wyraz.Władze w Polsce tworzą nowe ryzyka, nie ma sposobu, by nie mogły zostać one uwzględnione w instytucjach europejskich. One muszą te ryzyka mieć pod kontrolą. To, co się dzieje, jest po prostu ograniczaniem ryzyka. Nikt nie zaakceptuje odpowiedzialności osobistej, politycznej, za podjęcie decyzji sprzyjającej gwałceniu prawa europejskiego przez kraj członkowski w kontekście wydatkowania pieniędzy podatnika europejskiego. A jest też ryzyko, że w razie czego nie można będzie wyegzekwować sprawiedliwości, bo system w danym kraju nie honoruje wystarczająco prawa europejskiego.
Wpływ na wizerunek Polski
– Był wstyd, gdy staliśmy się pierwszym krajem, na którym wypróbowana została procedura z art. 7, a teraz prawdopodobnie będziemy pierwszym, który będzie przetestuje, jak działa zasada wiązania pieniądza z praworządnością. Był wstyd, gdy w PE występowali premierzy Morawiecki i Szydło i pewnie nie zdawali sobie sprawy, że jedyne oklaski, jakie otrzymują, to oklaski z tej strony, gdzie są przyjaciele Putina, czy wręcz neofaszyści. Taką międzynarodówkę egzotyczną zawiązał niedawno Jarosław Kaczyński z Orbanem – mówi Janusz Lewandowski.Trójkąt Weimarski, Trójmorze...
Były komisarz przypomina, że kiedyś Polska miała zaufanie, działała w różnych sojuszach. Była m.in. współinicjatorem istotnego dla nas Partnerstwa Wschodniego.– W tej chwili Polska jest inicjatorem Trójmorza, w którym coś się działo dopóki był Donald Trump, który nie lubił UE i wspomagał przedziwną konstrukcję między Rosją a UE, bo dla Putina jest to idealna strefa buforowa. Teraz nie ma Trumpa. Żaden z poważnych krajów, które w tym uczestniczą, z wyjątkiem Polski i Węgier, nie jest zainteresowany Międzymorzem jako alternatywą dla UE – mówi Janusz Lewandowski.
