Podczas piątkowej konferencji prasowej dziennikarka TVN zadała Mateuszowi Morawieckiemu trudne pytanie. Poszło o wyciek ze skrzynki mailowej Michała Dworczyka, według którego premier miał poprosić doradcę o zlecenie tekstów o jednej z wypowiedzi ws. systemu sądownictwa. Musiał interweniować rzecznik rządu Piotr Müller.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na stronie Poufna Rozmowa ukazała się wymiana korespondencji, która ma pochodzić ze skrzynki Michała Dworczyka
Według materiału Mateusz Morawiecki miał "zamówić" konkretne teksty o konferencji prasowej u Pereiry, Trzmiela, Sakiewicza i Karnowskiego
Premier został o to zapytany podczas piątkowej konferencji prasowej. Piotr Müller musiał odebrać dziennikarce głos
Mateusz Morawiecki zapytany o "zamawianie" artykułów. Nerwowa reakcja
Chwilę po konferencji prasowej Mateusza Morawieckiego ws. wakacji kredytowych oraz nie najlepszej sytuacji gospodarczej w kraju, gdy przyszedł czas na pytania od dziennikarzy, do mikrofonu zgłosiła się dziennikarka TVN24.
Zdając pytanie, wprost nawiązała do ostatniego wycieku, który ma pochodzić ze skrzynki Michała Dworczyka. – Czy pana zdaniem normalne jest, że władza obdzwania pracowników mediów, by ci rozreklamowali wypowiedzi premiera? – mogliśmy usłyszeć.
Polityk Prawa i Sprawiedliwości stał się nerwowy i próbował wyminąć pytanie. – Ale pani się odnosi do jakiejś konkretnej sytuacji? Nie zamierzam odnosić się do hipotetycznych sytuacji – kontrował.
Między reporterką a premierem doszło do wymiany zdań, w trakcie której szef rządu zaczął odwoływać się do starej prowokacji dziennikarskiej "Gazety Polskiej", gdy zadzwoniono do sędziego w sprawie Amber Gold.
Ostatecznie musiał interweniować Piotr Müller. Rzecznik rządu zaczął przywoływać dziennikarkę do porządku. – Proszę nie dyskutować tylko zadawać pytania – uciął, po czym odebrał jej głos.
Wyciek ze skrzynki Dworczyka. Morawiecki rozporządzał prawicowymi redaktorami?
W grudniu 2019 roku media rozpisywały się o konferencji Mateusza Morawieckiego, podczas której komentował jedną z ustaw reformującą władzę sądowniczą. Jak się okazało, najprawdopodobniej nie wszyscy opisali ją z własnej woli.
"Mam parę sygnałów, że ta moja wypowiedź do Kamer po konferencji prasowej – ws. sądów była bardzo krótka i klarowna zarazem i że warto ją grzać w postaci setek o promocji w różnych miejscach. Czy moglibyście tu i ówdzie to rozreklamować?" – miał napisać premier.
"Pereira , Trzmiel, Sakiewicz - obdzwonieni. Karnowski - zaraz się widzę" – miał odpowiedzieć jego doradca. Wspomniane osoby prowadzą kolejno: TVP Info, DoRzeczy.pl, "Gazetę Polską", Telewizję Republikę oraz "Sieci".
Na zarzuty internautów i mediów odpowiedział już Samuel Pereira. Jak pisaliśmy w naTemat, szef portalu TVP stwierdził, że mamy do czynienia z fejkiem. Następnie zwrócił uwagę, iż napisał artykuł, zanim miał zostać zlecony przez Chłopika.