Skandalizujący ksiądz Michał Woźnicki w 2018 roku został wyrzucony z zakonu. W 2021 roku nakazano mu opuszczenie znajdującego się w Poznaniu Domu Salezjanów. Ten jednak nigdzie się nie wybierał. Teraz komornik i ślusarz wyrzucili go na bruk w towarzystwie kamer.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ksiądz Michał Woźnicki odmówił wykonania wyroku sądu i opuszczenia Domu Salezjanów w Poznaniu. Po wielu miesiącach doszło do eksmisji
To pierwszy raz, gdy ksiądz został zmuszony w taki sposób do opuszczenia miejsca zamieszkania
Tuż po przeprowadzeniu eksmisji kapłan wraz z grupą wiernych modlili się na kolanach przed zamkniętymi drzwiami kościoła
Ksiądz Michał Woźnicki eksmitowany z Domu Salezjanów w Poznaniu
Sprawa księdza Woźnickiego ciągnie się od 2018 roku i dopiero teraz doczekała się finału. Dziennikarz "Wyborczej" Piotr Żytnicki udostępnił nagranie, na którym widzimy, jak komornik i ślusarz przeprowadzili eksmisję duchownego.
Do zdarzenia doszło w czwartek przed godziną 8. W czynnościach uczestniczyli także funkcjonariusze policji. Na miejscu stawiły się także tłumy dziennikarzy.
Chwilę po sforsowaniu zamka do środka wszedł komornik i funkcjonariusz. Następnie wyprowadzono duchownego z Domu Salezjanów.
– Wierzę, że Pan Bóg zaingeruje i do tej eksmisji nie dojdzie. Albo pan tam nie dojdzie, albo pana żonie się coś stanie, albo inne rzeczy – powiedział tuż przed opuszczeniem pokoju.
Po godzinie 8 ksiądz Woźnicki wraz z grupą wiernych modlił się przed zamkniętymi drzwiami poznańskiego kościoła. Po kilku chwilach oddalił się od miejsca zdarzenia.
Sprawa księdza Michała Woźnickiego. W 2018 roku salezjanie wyrzucili go z zakonu
W 2018 roku ksiądz Woźniki został wydalony z zakonu salezjanów, jednak pomimo tego, nie chciał opuścić domu zakonników. Jak opisywał dziennikarz "Wyborczej", wciąż mieszkał w dwupokojowej izbie, którą prędko przerobił na prowizoryczną kaplicę. Dlaczego? Bowiem do znajdującego się obok kościoła nie miał już wstępu.
To właśnie tam codziennie odprawiał nabożeństwa dla grupy swoich najwierniejszych wyznawców i sympatyków. Równolegle wdał się w kilka bójek z innymi księżmi, a także niejednokrotnie w sposób wulgarny zwracał się do interweniującej policji.
Za to w sierpniu obrażał wiernych na pielgrzymce. Poszło o pierwszeństwo dostępu do toalety. – Idę z tłuszczą, z hołotą, z hordą. Jedenasty dzień pielgrzymki! – powiedział na jednym z nagrań.
W trakcie przygotowań do akcji wkroczyła policja. Kapłana wyniesiono z małej salki w obecności dziewięciu wiernych. Materiał zarejestrowała kamera, a samo nagranie prędko stało się hitem sieci.
– Jest z nim kłopot. Wszyscy się od niego odcinają. Niepoważne. Nie dość, że się nie wyprowadza, to jeszcze ludzi tam sprowadza. Jest nieposłuszny, na siłę próbuje coś robić – powiedział w rozmowie z Katarzyną Zuchowiczjeden z zakonników.
"Mimo zakazu, odprawia nabożeństwa. Głosi kontrowersyjne poglądy. W jednym z ostatnich kazań podważał pandemię, łamie restrykcje epidemiczne i nic sobie z tego nie robi" – pisała dziennikarka naTemat.
W swoich kazaniach głosi między innymi, że liberalne poglądy są śmiertelną chorobą, która uniemożliwia uzyskanie zbawienia po śmierci.
Duchowny pierwotnie miał być prawnikiem, jednak po trzecim roku studiów wstąpił do zakonu. Posługę kapłańską pełnił od 2000 roku. W tym czasie pracował między innymi w Sudanie i Rzymie. W Domu Salezjańskim w Poznaniu osiadł dopiero w 2015 roku.