Wstajesz o 5:00 rano, kładziesz się o północy, a koniec końców ledwo ciągniesz od pierwszego do pierwszego. Nie masz czasu dla dzieci, rezygnujesz z pasji i zainteresowań, a dach nad głową masz dzięki spadkowi po babci. Potem mówisz, że jesteśmy roszczeniowym leniami. Boomerze, to ty dałeś nam do tego tysiące powodów. My wiemy, że i tak jesteśmy w ciemnej d...
Reklama.
Reklama.
To wraca do mnie jak boomerang. Milenialsi i Z-etki to roszczeniowi lenie. Nie garną się do pracy, nie robią nadgodzin, nie interesują się firmą. Mieszkają u rodziców, są niesamodzielni. Ciągle w kryzysach psychicznych, a kiedyś tego nie było i jakoś się żyło.
Ciągle stawiamy coraz to kolejne wymagania. Chcemy zarabiać więcej, niż możemy zaoferować pracodawcy. W dodatku nie współżyjemy dla prokreacji, bo kobiety dają w szyję, a mężczyźni są skupieni na rozpuście i harcach.
Drodzy boomerzy, to wy daliście nam powody do przyjęcia takiej postawy. To wy stworzyliście nam taki świat.
Boomerze, to ty dajesz mi powody do bycia roszczeniowym leniem
I trudno mieć do was o to pretensje. Sami byliście pogubieni, mieliście jeszcze mniej możliwości niż my. Ale przynajmniej spróbujcie nas zrozumieć.
Od dziecka obserwujemy, jak harujecie od rana do nocy. Wykonujecie pracę, która pochłania całe wasze życie, ale nie daje wam żadnego spełnienia. Żyjecie tylko tym, co dzieje się w firmie. Nie macie czasu spokojnie zjeść, wygrzać się w wannie wieczorem, poczytać książkę, wyjść na spacer, czy pójść do kina. Ostatecznie waszą jedyną rozrywką jest browar i telewizja.
Część z was siedzi w wieloletnich związkach, utrzymywanych głównie ze względu na finanse. Bo pieniędzy ciągle brakuje. A pomimo waszej harówy koniec końców znienacka dostajecie wypowiedzenie lub słyszycie, że pieniędzy na podwyżki nie ma.
Odkładacie grzecznie składki, żeby potem i tak wylądować w prywatnej ochronie zdrowia, bo najszybszy termin do lekarza na NFZ wypada w 2137 roku, a emerytury na oczy nie zobaczycie.
To my widzieliśmy, jak nie możecie znaleźć dla nas czasu na rozmowę. Jak skatowani ciężką pracą dyskusje ucinaliście krzykiem. Ciągle nieobecni. Ale przynajmniej nie jesteście roszczeniowi i leniwi.
Z-etki i milenialsi w gorszej sytuacji przy okazji klepią biedę. Ci w lepszej przynajmniej mogli liczyć na wasze pieniądze, stanowiące formę odszkodowania za wieczną nieobecność. Wasza strategia "od zera do milionera" i tak znajduje swój finał co najwyżej w klasie średniej. I niejednokrotnie mocno naginacie rzeczywistość, podpinając się do tej grupy.
Na waszej kulturze pracy sami wyszliście jak Zabłocki na mydle
Po co mamy tak harować? Ja jeszcze mam to szczęście, że czuję sens mojej pracy. Faktycznie mogę się rozwijać i robić interesujące mnie rzeczy. Kręci mnie to, co robię. Ale poza odosobnionymi przypadkami jak mój, my już wiemy, że mamy prz****ane.
Tak jak wy, nie zobaczymy emerytur. W przeciwieństwie do was, my nawet nie będziemy mieli warunków, żeby się zadłużyć na całe życie w celu kupna skromnej kawalerki. Pozostaje nam życie na wynajmie lub czekanie, aż wy pozostawicie nam mieszkania, które wcześniej dostaliście w spadku od własnych rodziców.
W zasadzie powinienem powiedzieć mieszkanka, a nie mieszkania. Myślicie, że przesadzam? To zobaczcie, co o mieszkaniach w stolicy europejskiego kraju - Warszawie, powiedział mi pracownik dezynsekcji, który był w ponad tysiącu domów.
– Metraż? Do 38 metrów kwadratowych. Rodzice śpią klasycznie w salonie na kanapie. A w pokoju dwoje dzieci. Jedno łóżko, jedno biurko – powiedział mi Janek – W takich ciasnych mieszkaniach często z rodzicami przestrzeń dzielą już dorosłe dzieci. Taki chów Polaka klatkowego – dodał.
Ale i tak siedzimy z wami w tych mieszkaniach, bo nawet ceny wynajmu są zabójcze. Większość z nas stoi przed alternatywą: wynajmować klitkę z grupą znajomych lub żyć w klitce z rodziną.
Nie kupujemy waszego sztucznego uśmiechu i wstania o 4 rano z uśmiechem na twarzy
Swoją drogą w dzisiejszych czasach wynajmowanie klitki ze znajomymi to przywilej, bo i tak cała masa osób żyje pod jednym dachem z obcymi ludźmi.
I sorry, ale umówmy się. Uśmiechanie się na siłę i bajerowanie nas historiami o planowaniu dnia od 4 rano do północy, nabywaniu nowych kompetencji, umiejętnym oszczędzaniu i pokornym powolnym dążeniu do sukcesu na nas nie działa. Myślicie, że serio nie widzimy tej sztuczności i sprzeczności?
System pracy nie działa. System mieszkalnictwa nie działa. System ochrony zdrowia nie działa. System edukacji nie działa. Wasza strategia się nie sprawdziła. Dlaczego mamy więc pójść utartym przez was szlakiem, skoro już wiemy, dokąd to nas zaprowadzi?
I to jest obraz waszej samodzielności, ciężkiej pracy, poświęceń, do których próbujecie nas nakłaniać. Jako roszczeniowi lenie możemy przynajmniej zadbać o nasz świat wewnętrzny, pasje, o rzeczy, które dają nam realną przyjemność i poczucie zadowolenia.
Wiara, że teraz się poświęcimy, ale później będzie lepiej, po prostu nam się nie opłaca. Dlaczego? Bo zobaczyliśmy, jak wy na tym wyszliście. Bo nie ma przed nami żadnej przyszłości.