nt_logo

Skatowany Kamil, pobity Nikoś, ciało w pralce. "Jako społeczeństwo zmieniamy się w coś szkaradnego"

Katarzyna Zuchowicz

19 maja 2023, 05:54 · 6 minut czytania
Dopiero żyliśmy wstrząsającą historią 8-letniego Kamilka. A już od kilku dni mamy kolejną – skatowanego 9-miesięcznego Nikosia, nad którym znęcał się ojciec. Wydaje się, że ostatnio nie ma tygodnia, by opinia publiczna nie słyszała o koszmarze dzieci. I kolejny raz mamy szok i niedowierzanie. – Można tu szukać pewnych przyczyn społecznych. W kraju jest trochę moralne rozprężenie. Autorytety są wyśmiane. Nie ma szacunku dla wartości – zauważa psycholog społeczny, prof. Bogdan Wojciszke.


Skatowany Kamil, pobity Nikoś, ciało w pralce. "Jako społeczeństwo zmieniamy się w coś szkaradnego"

Katarzyna Zuchowicz
19 maja 2023, 05:54 • 1 minuta czytania
Dopiero żyliśmy wstrząsającą historią 8-letniego Kamilka. A już od kilku dni mamy kolejną – skatowanego 9-miesięcznego Nikosia, nad którym znęcał się ojciec. Wydaje się, że ostatnio nie ma tygodnia, by opinia publiczna nie słyszała o koszmarze dzieci. I kolejny raz mamy szok i niedowierzanie. – Można tu szukać pewnych przyczyn społecznych. W kraju jest trochę moralne rozprężenie. Autorytety są wyśmiane. Nie ma szacunku dla wartości – zauważa psycholog społeczny, prof. Bogdan Wojciszke.
Prokuratura wszczęła śledztwo ws. pobicia 9-miesięcznego Nikodema w Tomaszowie Mazowieckim. fot. AGENCJA SE/East News
  • Prokuratura wszczęła śledztwo ws. pobicia 9-miesięcznego Nikodema w Tomaszowie Mazowieckim.
  • Do zdarzenia doszło dzień po pogrzebie 8-letniego Kamila w Częstochowie.
  • Dlaczego do takich tragedii dochodzi? Czy takich dramatycznych zdarzeń jest ostatnio więcej?
  • – Obserwując doniesienia medialne, faktycznie można odnieść wrażenie, że jest ich dużo, szczególnie że te przypadki w ostatnim czasie są bardzo drastyczne. Trudno jednak stwierdzić, czy jest ich faktycznie więcej – mówi szefowa Biura Obrony Praw Dziecka.

Pogrzeb Kamilka z Częstochowy odbył się w sobotę 13 maja. A już 14 maja policjanci w oddalonym o 100 km Tomaszowie Mazowieckim dostali zgłoszenie, że w jednym z mieszkań w centrum miasta może dochodzić do znęcania się nad małym dzieckiem. Na miejscu, na twarzy i szyi 9-miesięcznego Nikodema zauważyli zaczerwienienia, siniaki i otarcia. Chłopiec trafił do szpitala, prokuratura wszczęła śledztwo, 38-letni ojciec dziecka i 35-letnia matka usłyszeli zarzuty. A w kraju wybuchła kolejna burza.

Ludzie zareagowali atakiem na 500 plus, na rozbudowany socjal, na patologię. Choć oczywiście trudno jest uogólniać, że taka przemoc dzieje się tylko w rodzinach patologicznych.

Wiadomo jednak, że akurat rodzina z Tomaszowa korzystała z pomocy socjalnej. Że – jak podał "Fakt" – matka Nikodema urodziła ośmioro dzieci, ale pod jej opieką była tylko dwójka. Wiadomo też, że w rodzinie nadużywano alkoholu, ale w MOPS nie było żadnych zgłoszeń o przemocy. "Nie raz widziałam ją pijaną z dzieckiem. Nie raz spotykałam ją w sklepie, gdy kupowała piwo i setki" – powiedziała sąsiadka.

Wszyscy widzimy, że to kolejny już taki przypadek. I w ogóle niejedyna wstrząsająca informacja dotycząca dzieci z ostatnich dni. 17 maja w jednym z mieszkań w Gdańsku znaleziono ciało kobiety oraz noworodka. Zwłoki dziecka miały znajdować się w pralce.

Przypomnijmy też wcześniejsze, podobne zdarzenia z początku maja – gdy w Radzyminie pod Warszawą ciało noworodka znaleziono w kolektorze ściekowym. I gdy w Piekoszowie w województwie świętokrzyskim na jednej z posesji policja znalazła martwy płód.

A to tylko maj 2023 i najgłośniejsze medialnie przypadki.

– Obserwując doniesienia medialne, faktycznie można odnieść wrażenie, że jest ich dużo, szczególnie że te przypadki w ostatnim czasie są bardzo drastyczne. Myślę, że wpływa na to również powszechność dostępu do mediów społecznościowych. Te przypadki są przede wszystkim bardzo mocno nagłaśniane i udostępniane przez wiele osób. Trudno jednak stwierdzić, czy jest ich faktycznie więcej – zwraca uwagę Karolina Krupa-Gaweł, prezes Biura Obrony Praw Dziecka.

Psycholog społeczny: W tym kraju jest trochę moralne rozprężenie

Jednak drastyczność zdarzeń i tak mnoży pytania, dlaczego, skąd, kto jest winien. I co się dzieje z naszym społeczeństwem, skoro non stop o czymś takim słyszymy.

– Można szukać tu pewnych przyczyn społecznych. W tym kraju jest trochę moralne rozprężenie. Autorytety są wyśmiane. Więzi społeczne coraz bardziej są zastępowane jakimiś merkantylnymi relacjami. Nie ma szacunku dla wartości. Jest tylko cyniczne wygłaszanie haseł, o których z góry wiadomo, że są cyniczne. Nie służy to wartościom – komentuje w rozmowie z naTemat prof. dr hab. Bogdan Wojciszke, psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS.

– Jako społeczeństwo zamieniamy się w coś szkaradnego. Bo dopuszczamy hipokryzję, kłamstwo, złodziejstwo. W tej chwili nawet nazywamy to w taki sposób, ale nazwanie tego nie leczy nas i jest w tym coś przerażającego. Nawet troska o dzieci staje się fasadowym kłamstwem. Zamiast trzymać się reguł, przestrzegać ich we własnych zachowaniach i wymagać tego od innych, to zadowalamy się tym, żeby o tych regułach mówić. I to jest dosyć wstrząsające – podkreśla.

Prof. Wojciszke zauważa, że cała sytuacja polityczno-społeczna i rozprężenie moralne na górze ma wpływ na ludzi na dole. – Właściwie robi się system sam w sobie. I końca nie widać – mówi. 

Dlaczego dochodzi do takich bestialskich zachowań

Co jednak teraz może mieć największy wpływ na tak bestialskie zachowania? Obecnie trudna sytuacja, którą odczuwa każda rodzina? Inflacja? Brak edukacji? Narracja, że klaps to nie jest bicie, a rodzina jest najważniejsza?

– To kwestia kumulowania się tych czynników. Z jednej strony jest to brak edukacji, czy niska świadomość społeczna. Z drugiej strony są bardzo osobiste czynniki, jak posiadanie zaburzeń, czy bardzo duży poziom agresji danej osoby i pewne inklinacje osobiste, żeby stosować przemoc i to tak okrutną w stosunku do małych dzieci. Sytuacja społeczno-politycza też na to wpływa – zauważa Karolina Krupa-Gaweł, prezes Biura Obrony Praw Dziecka.

W jaki sposób? – Wyobraźmy sobie rodzinę osób niewykształconych, które mieszkają w niewielkiej miejscowości, nie mają dostępu do pracy, do pieniędzy. W takich osobach bardzo mocno rośnie frustracja. Wykluczenie społeczne powoduje, że w pewien sposób przesuwają granice. Osoby w trudnej sytuacji dopuszczają się różnych czynów, których nie dopuściliby się, mając np. stabilną sytuację finansową – mówi.

Do jej biura dosyć często trafiają takie przypadki: – Zgłaszają je sąsiedzi, często znajomi. Kiedy dostajemy powiadomienie, często potem zgłasza się rodzina tych osób, często potwierdzając, że takie sytuacje miały miejsce. Wszystkie sprawy, które nagłośniliśmy, mam wrażenie, że przyniosły pewien sukces.

"Bez nagłośnienia sprawy z pomocą bardzo ciężko jest się przebić"

To BOPD nagłośniło sprawę rodziców z Dąbrowy Górniczej, którzy nagrywali znęcanie się nad dzieckiem i wrzucali swoje filmiki na TikToku. O tym, jak ojciec miał przyduszać syna, a jego matka się temu przyglądała, mówiła w marcu tego roku cała Polska. Na nagraniu słychać było krzyk dziecka. Rodzice usłyszeli zarzuty znęcania się nad dzieckiem.

W kwietniu, za sprawą ich interwencji, policja w Krakowie zajmowała się sprawą brutalnego pobicia dziecka przez konkubenta matki. "Mężczyzna miał uderzać dziecko pięścią, uderzał dzieckiem o kierownicę, kopał dziecko leżące na ziemi, podniósł je za włosy, włożył głowę dziecka między drzwi i przyciskał, uderzał w brzuch i po żebrach" – alarmowało biuro. Organizacja podała, że mężczyzna chciał wyłudzić pieniądze z odszkodowania chłopca. O tym również było głośno.

Ale na swoim profilu na FB BOPD informuje też o innych przypadkach przemocy.

– W Polsce bez odpowiedniego nagłośnienia sprawy z pomocą bardzo ciężko jest się przebić. My możemy zgłosić interwencję do MOPS, na policję. Ale policja czasami zareaguje, czasem nie. Zgłoszenia, że ktoś krzyczy na dziecko, nie są najważniejsze. Natomiast w interwencjach, które są nagłośnione, policja i prokuratura czują, że to ważna sprawa, którą trzeba się zająć i przykładają do nich dużą wagę – mówi Karolina Krupa-Gaweł.

Jeśli sprawy nie są nagłośnione, trudno je kontrolować. W Polsce największym problemem jest brak pewnej kontroli, brak odpowiednich organów, które kontrolowałyby sytuację dzieci i rodzin w skuteczny sposób.Karolina Krupa-Gawełprezes Biura Obrony Praw Dziecka

Szefowa BOPD zaznacza: – Jako organizacja pozarządowa jesteśmy w stanie złożyć wniosek do sądu rodzinnego, złożyć zawiadomienie na policję o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, występować w sprawie jako strona społeczna. Jesteśmy w stanie uruchomić pewne mechanizmy, natomiast później nie mamy wpływu na działania policji, czy sądu.

Czy jest na to przyzwolenie społeczne?

Niedawno w rozmowie z naTemat przewodnicząca Komitetu Ochrony Praw Dziecka wskazywała na to, jakie znaczenie ma narracja obecnej władzy ws. rodziny. – Że rodzina jest potęgą i siłą, że w rodzinę nie należy się wtrącać, że rodzina to najlepsze miejsce na świecie. Byle jaka, niedobra, krzywdząca, ale rodzina. Ta postawa powoduje, że taki bandyta, potwór, czuje się w domu rozzuchwalony – mówiła nam Mirosława Kątna.

Zwróciła uwagę na fatalny klimat, który powoduje, że zło w rodzinach dzieje się za pośrednim przyzwoleniem.

Tu możemy wspomnieć np. całą narrację i dyskusję wokół klapsa. Czy to również ma znaczenie?

– Oczywiście, że to ma wpływ. Nie ma znaczenia, czy klas jest mały, czy duży, czy jest mocny, czy nie. To jest przekroczenie granicy, które powoduje, że za kolejnym razem zachowania przemocowe się nasilają – mówi prezes BOPD.

Dziś wszyscy oburzają się na przemoc wobec dzieci. Ale czy na takie zachowania jest przyzwolenie społeczne?

– Najwyraźniej. Bez przyzwolenia społecznego nie byłoby też np. takiego złodziejstwa, jakie teraz obserwujemy. To zresztą element, który w polskim społeczeństwie zawsze niepokoił, czyli element braku kultu kompetencji. Niezrozumienie, że jak złodziej tobą rządzi, to nie tylko nakradnie i narobi szkód, ale aktywnie krzywdzi. Przemoc wobec dzieci jest szczególnie przerażająca, ale jest to element szerszego zjawiska, którym jest upadek szacunku dla kompetencji i upadek zrozumienia dla kompetencji. To jest obserwowane wszędzie – mówi prof. Wojciszke.

"Dobrze, że te sprawy są nagłaśniane"

O ilu sprawach przemocowych nie wiemy, możemy się tylko domyślać. Ale ogrom wstrząsających zdarzeń i tragedii z udziałem dzieci wydaje się ostatnio ogromny. Tylko w tym roku do mediów "przedostała się" m.in. historia:

  • 4-miesięcznej dziewczynki, która w kwietniu ze śladami maltretowania trafiła na SOR w Białymstoku. Dziecko miało obrażenia ciała i głowy, w tym złamania. Rodzice dziecka usłyszeli zarzuty.
  • 2-miesięcznej Blanki z Tczewa, która w lutym trafiła do szpitala z obrażeniami głowy i zasinieniami. Ojczym miał uderzać jej główką o ścianę. Jak podał "Fakt", usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa dziecka.

– Dobrze, że te sprawy są nagłaśniane. To w pewien sposób moderuje świadomość społeczną. I jednocześnie daje znaki innym sprawcom, że takie ich działania nie pozostają bez odbioru, że nie mogą być bezkarni, że każde takie działanie będzie miało swoje konsekwencje – mówi Karolina Krupa-Gaweł.

Czytaj także: https://natemat.pl/486572,ile-dzieci-w-polsce-ginie-przez-przemoc-i-znecanie-sie-liczby-porazaja