Mateusz Morawiecki zwołał konferencję z udziałem minister klimatu i środowiska Anny Łukaszewskiej-Trzeciakowskiej. Politycy odnieśli się do ustawy wiatrakowej. – Rozwiązań wiatrakowych nie ma w 100. konkretach PO. A teraz pojawia się brutalnie w tej ustawie "lex Kloska" – powiedział premier. Przypomnijmy, że to już połowa kadencji dwutygodniowego rządu Prawa i Sprawiedliwości.
Reklama.
Reklama.
Mateusz Morawiecki grzmi o "szwindlu" w przyszłym rządzie
– Ta ustawa wiatrakowa to zwykły szantaż wobec Polaków. My zaproponowaliśmy prostą ustawę zamrażającą ceny energii od 1 stycznia 2024. A politycy KO i Polski 2025 podłączyli pod to podły lobbing na rzecz różnych biznesów, głównie zagranicznych – powiedział Mateusz Morawiecki.
– Podłączyli "lex Kloska", "Lex 300 metrów" pod mrożenie cen energii elektrycznej. Czyli albo będziecie mieli mrożenie cen energii elektrycznej i wiatraki pod domami, albo nie będzie obniżonych cen energii – dodał.
Następnie polityk Prawa i Sprawiedliwościuderzył w Szymona Hołownię. – Szymon Hołownia obiecywał zmianę. A pierwsza ustawa większości pokazuje standardy republiki bananowej. Wyzyskuje się ludzi na rzecz inwestorów zagranicznych, którzy czerpią nadmiarowe zyski i nie płacą odpowiednich podatków do budżetu – zarzucił.
– Złom z Niemiec będzie przywożony do Polski, żeby służyć za części wymiennie, zapasowe dla wiatraków. Czy to nie przypomina schematu, który był obecny w Polsce wcześniej? Kto wprowadził te poprawki? Pytań jest wiele – kontynuował.
Morawiecki stwierdził, że jeśli nie powstanie "Koalicja Polskich Spraw", to kieszenie Polaków będą "bardzo drenowane". – To ewidentny szwindel legislacyjny. Domagamy się komisji śledczej, która wyjaśni, skąd są te przepisy – powiedział.
Przypisaną jej funkcję ma przyjąć Michał Gramatyka z Polski 2050, który dotychczasowo był typowany na urząd wiceministra cyfryzacji.
Jak czytamy w uzasadnieniu ustawy wiatrakowej, jej celem jest zminimalizowanie podwyżek cen energii i gazu dla najbardziej wrażliwych odbiorców takich jak gospodarstwa domowe, szpitale, szkoły czy przedszkola.
Wnioskodawcy twierdzą, że "brak wprowadzenia takich rozwiązań spowodowałby bardzo wysokie wzrosty rachunków dla odbiorców uprawnionych, które w zależności od rynku mogłyby wynosić nawet 50 proc., 70 proc. czy w skrajnych przypadkach ponad 100 proc."
Poza ratowaniem portfeli Polaków jest jeszcze kwestia samych wiatraków. Dotychczasowe przepisy narzucają prosty limit: – turbiny wiatrowe mają być oddalone 700 m od zabudowań. Taki przepis zamroził inwestycje w to odnawialne źródło energii w Polsce.
Ustawa posłów KO i Polski 2050 zakłada uzależnienie limitu od miary emitowanego hałasu, a co za tym idzie, zwiększenie udziału odnawialnych źródeł energii w polskim miksie energetycznym.
Trudno jednak wyjaśnić, jakie konkretnie zmiany wprowadzi większość demokratyczna, bowiem tuż po wybuchu zamieszania wokół dokumentu, zapowiedziano złożenie licznych poprawek.