W piątek pojawiły się informacje, według których w najbliższym czasie z TVP miałaby rozstać się nie tylko Danuta Holecka, ale i inna twarz "dobrej zmiany" w mediach publicznych – Miłosz Kłeczek. Informowano, że kontrowersyjny pracownik Telewizji Polskiej pracę powinien zakończyć kilka dni po tym, gdy Sejm dokona wyboru Donalda Tuska na nowego premiera. Kłeczek doniesienia te zdementował.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W publicznej stacji przepracował on siedem lat. W 2016 roku był jednym z nowych "PiS-toletów", których ściągnął pierwszy prezes Telewizji Polskiej z namaszczenia Jarosława Kaczyńskiego, czyli Jacek Kurski. Z każdym kolejnym rokiem kariera Kłeczka nabierała tempa. W TVP Info prowadził on audycje takie, jak "Minęła 8", czy "Woronicza 17". Stał się też czołowym pracownikiem rządowej stacji w Sejmie.
W piątek 8 grudnia portal WP.pl doniósł, że Miłosz Kłeczek okazję do zaprezentowania swoich zdolności na antenie TVP będzie miał tylko do 16 grudnia 2023 roku. Informatorzy serwisu twierdzili, iż Kłeczek sam złożył wypowiedzenie i Woronicza opuści najpóźniej kilka dni po tym, gdy ostatecznie upadnie tzw. rząd dwutygodniowy, a Sejm wybierze na premiera Donalda Tuska.
Po kilku godzinach pracownik TVP informacje te zdementował. – Zostaję do końca, niezależenie od tego, kiedy on nastąpi, czy w grudniu, czy w styczniu. Gdy będą nas chcieli wyprowadzić, to wyjdę jako ostatni albo jeden z ostatnich – zapowiedział w rozmowie z sympatyzującym z PiS portalem wPolityce.pl.
Fala rozstań z TVP? Oni mają zniknąć z anteny niedługo po zmianie władzy
Przypomnijmy, że 30 listopada jako pierwsi w naTemat.pl podaliśmy informację o spodziewanym odejściu innej dobrozmianowej gwiazdy TVP. Już 12 grudnia za porozumieniem stron z rocznym okresem wypowiedzenia ze stacją ma rozstać sięDanuta Holecka.
Teraz pojawia się wiele spekulacji o tym, że spodziewanych reform w TVP nie chcą przeżywać na własnej skórze także mniej znane lub po prostu mniej kontrowersyjne twarze tej stacji. Mowa tu m.in. o kojarzonych z programów politycznych Damianie Diazie, Bartłomieju Graczaku, Karolu Jałtuszewskim i Magdalenie Ogórek, a także celebrytach, jak Ida Nowakowska, Anna Popek, czy prezenterze śniadaniowym Tomaszu Wolnym.
A jak zreformowane powinny zostać media publiczne? O tym w rozmowie z Jackiem Pałsińskim z naTemat.pl mówił niedawno Jan Dworak – były prezes TVP, a później przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
– Trzeba skończyć z propagandą w mediach publicznych. Ważny jest sposób, w jaki się to zrobi. Musi to być sposób skuteczny i zgodny z prawem, ale jednocześnie musi brać pod uwagę dobro tej instytucji jako instytucji – stwierdził w podcaście "Allegro ma non troppo".