"Kevin sam w domu" i "Szklana pułapka" to tylko dwa tytuły filmów chętnie oglądanych w Polsce w święta. Prym wiodą też "Love Actually", znany jako "To właśnie miłość", czy "Listy do M.". Zapytaliśmy posłów i posłanki różnych opcji politycznych o to, jaki jest ich ulubiony film świąteczny i dlaczego. Wicepremier Krzysztof Gawkowski wskazuje "Kevina samego w domu". – Żaden inny film nie ma podjazdu do Kevinów – wtóruje mu poseł Adam Gomoła. Co wskazali inni politycy?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wicepremier Krzysztof Gawkowski (Lewica), poseł Adam Gomoła (Polska 2050 – Trzecia Droga), poseł Grzegorz Lorek (PiS)
Wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski nie waha się ani chwili – jego ulubiony film świąteczny to "Kevin sam w domu". Polityk Lewicy podkreśla, że święta to czas dla rodziny i z rodziną, a od "niepamiętnych" czasów wspólne chwile umila popularny amerykański hit.
– Pierwszy raz obejrzałem film jako młody kilkunastoletni chłopak i ta tradycja przetrwała do dziś. Można śmiało powiedzieć, że Kevin jest moim towarzyszem w każde święta od trzydziestu lat – mówi wicepremier Krzysztof Gawkowski.
Polityk Nowej Lewicy wskazuje swoje ulubione momenty filmu. – Uwielbiam scenę, w której Kevin śpiewa przed lustrem w łazience. Jest tak cudna, że tylko ona wystarczyłaby, aby film zapadł głęboko w pamięć. Jedna z moich ulubionych scen to pułapka z resoraków, która później kilka razy zastawiliśmy z kolegami. Pomimo że minęło tak wiele lat od premiery, film wciąż zachwyca – ocenia wicepremier Gawkowski.
Jak mówi polityk, oglądanie "Kevina samego w domu" stało się dla jego rodziny elementem świątecznej tradycji. – Najpierw oglądałem go wspólnie ze swoimi rodzicami, a dziś jako rodzic oglądam go wspólnie ze swoimi dziećmi. Znam go prawie na pamięć a łzy i uśmiech zawsze towarzyszą kolejnemu seansowi – zaznacza minister cyfryzacji.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Tę samą pozycję wskazuje poseł Grzegorz Lorek z Prawa i Sprawiedliwości. Polityk zastrzega jednak, że "Kevina..." ogląda niejako mimochodem, bo to ulubiony film świąteczny jego dzieci.
– Młodzież nie odpuści. Efekt jest taki, że znam ten film na pamięć – śmieje się polityk PiS. Gdyby sam miał decydować, co oglądać w święta, wybrałby coś innego. – Pewnie puściłbym jakiś film o górach, bo uwielbiam góry – zastanawia się poseł Grzegorz Lorek. Jednak pilota do telewizora dzierżą dzieci, więc co roku leci "Kevin...". – Przyzwyczaiłem się do tego i nawet polubiłem. Nie zgrzytam zębami. To taki koloryt świąt – mówi parlamentarzysta PiS.
Film familijny z Macauley’em Culkinem wskazuje też najmłodszy poseł nowego Sejmu, 24-letni Adam Gomoła z Polski 2050. – Nie będę oryginalny, bo mój świąteczny faworyt to "Kevin sam w domu" i "Kevin sam w Nowym Jorku". Po pierwsze – klasyk i coroczna tradycja rodzinna, podczas której jak rzadko kiedy nie musimy bić się o pilota. Po drugie sentyment z młodości – dorastałem w podobnych realiach jak filmowy Kevin, więc też łatwiej było mi się z nim utożsamiać – mówi poseł Gomoła.
Polityk 2050 nie potrafi policzyć, ile razy obejrzał produkcję Chrisa Columbusa.
– Jedno jest pewne: żaden inny film nie ma do Kevinów podjazdu. Musi w nim być coś wyjątkowego, skoro mając i lat 7, i lat 24, potrafię śmiać się przy nim do rozpuku. W obu tych częściach zachwyca mnie fakt, że Kevin znajduje sojuszników w zupełnie niespodziewanych dla siebie osobach, które postrzegane są jako społeczny margines. To pięknie oddaje ideę chrześcijańskich świąt, w których powinniśmy mieć otwarte serca na każdego, szczególnie na ludzi w potrzebie – ocenia poseł Adam Gomoła.
Inną pozycję wskazuje polityk Polskiego Stronnictwa Ludowego. Stefan Krajewski zastrzega jednak, że w święta preferuje inne sposoby spędzania wolnego czasu niż siedzenie przed telewizorem.
– Muszę przyznać, że nie jestem fanem oglądania filmów podczas świąt, ponieważ jest to wyjątkowy czas, który mogę spędzić z najbliższymi przy rodzinnym stole, czy grając w lubiane przez moje dzieci planszówki – mówi poseł Krajewski.
Jest jednak tytuł, dla którego łamie tę zasadę.
– Gdy tylko w świątecznej ramówce pojawiają się "Listy do M.", chwytamy z żoną za pilot i wspólnie oglądamy właśnie ten film. Pierwszą część, która najbardziej przypadła nam do gustu, widzieliśmy około 10 razy – ocenia parlamentarzysta Trzeciej Drogi.
Poseł Stefan Krajewski podkreśla, że podoba mu się przesłanie "Listów do M.". – Ten film w doskonały sposób pokazuje, że życie potrafi zaskakiwać i być przewrotne, ale wiele problemów można rozwiązać szczerze ze sobą rozmawiając – mówi ludowiec.
Ulubiony moment? – Najbardziej porusza mnie scena, gdy zziębnięta, samotna dziewczynka znajduje schronienie i ciepło u dwójki ludzi po przejściach – odpowiada poseł Stefan Krajewski.
"Love Actually" ("To właśnie miłość")
Posłanka Izabela Bodnar (Polska 2050 – Trzecia Droga), posłanka Dorota Olko (Lewica), poseł Paweł Śliz (Polska 2050 – Trzecia Droga)
Komedia romantyczna z plejadą gwiazd idzie łeb w łeb z popularnym "Kevinem…". Jako ulubiony świąteczny film bez namysłu wskazuje ją posłanka Dorota Olko z Partii Razem (klub Lewica). Polityczka nie ma jednak czasu, by to uzasadnić, gdyż uczestniczy w obradach Rady Krajowej.
Bardziej rozmowni są za to posłanka i poseł Polski 2050 – Trzeciej Drogi, którzy niezależnie od siebie także wskazują "Love Actually" jako ulubiony film świąteczny.
Izabela Bodnar nie kryje entuzjazmu. – Moim świątecznym must see jest film "To właśnie miłość" z 2003 w reżyserii Richarda Curtisa i w gwiazdorskiej obsadzie największych brytyjskich aktorów. Widziałam go co najmniej 10 razy i nie powiedziałam jeszcze w tej kwestii ostatniego zdania! – deklaruje posłanka Polski 2050.
Polityczka dodaje, że "to właśnie od tego filmu zaczęła się historia tworzenia świątecznych komedii romantycznych na dużą skalę". Jej zdaniem o sukcesie "Love Actually" zdecydował wzruszający przekaz.
– To świąteczny szlagier i klasyka, którą polecam każdemu, kto na święta chce wypełnić serce i głowę pozytywnymi emocjami i ciepłem, płynącym wprost z serc bohaterów. Dzieło, z którego epatuje odmieniana przez wszystkie przypadki miłość, wspaniała i prawdziwa przyjaźń, kwestie relacji między ludźmi, czasem zawiłych, okraszonych odrzuceniem, ale zawsze związanych z miłością – opisuje posłanka Izabela Bodnar.
Reprezentantka Trzeciej Drogi zaznacza, że mimo iż widziała film już wiele razy, zawsze wywołuje w niej pozytywne emocje.
– Żaden inny film nie jest w stanie wycisnąć ze mnie tyłu łez wzruszenia. Mogę go jeść łyżkami bez końca! – mówi naTemat posłanka Bodnar.
Jej klubowy kolega Paweł Śliz przyznaje, że "Love Actually" lubi tak bardzo, że ogląda go nie tylko w święta. – Taka magia miłości i jej moc jest nam potrzebna na co dzień – ocenia poseł Polski 2050.
Dla niego "To właśnie miłość" jest "piękną opowieścią o tym, jak różne oblicza ma miłość i jak wiele jesteśmy dla niej i z jej powodu zrobić". Poseł Śliz najbardziej lubi historię uczucia, które połączyło postaci odgrywane przez Colina Firtha i Lúcię Moniz.
– Moim ulubionym wątkiem jest opowieść o Jamiem i Aurelii. On nie zna portugalskiego, a ona ani słowa po angielsku, a mimo to buduje się między nimi piękna relacja. Szczera, oparta na działaniu, gestach, emocjach, które można wyrazić inaczej niż słowami. Wzrusza mnie scena, kiedy Jamie pełen obaw postanawia oświadczyć się Aurelii – każde z nich przez ostatnie tygodnie uczyło się języka tego drugiego, żeby móc się porozumieć. Ale oni nie potrzebowali słów, mieli taki sam język miłości i słowa de facto nie były im potrzebne. Czasem to wszystko jest takie ewidentne, że nie potrzeba dowodów – jak mówi bohater. Dla mnie prywatnie to właśnie jest miłość – mówi z uśmiechem poseł Śliz.
"Potop" / "Ogniem i mieczem"
Posłanka Barbara Bartuś (PiS)
Barbara Bartuś, członkini klubu Prawa i Sprawiedliwości, wskazuje na ekranizację Trylogii Henryka Sienkiewicza. Posłanka przyznaje, że w okresie świątecznym – i nie tylko – lubi także oglądać "Znachora". – Oglądam te filmy średnio trzy lub cztery razy w roku – ocenia posłanka.
Jaki jest jednak jej ulubiony tytuł? – Zmuszona do wskazania jednego filmu wybierałabym między "Potopem" a "Ogniem i Mieczem" – odpowiada polityczka PiS.
Posłanka Bartuś podkreśla, że jej gust filmowy koresponduje z zainteresowaniem historią Polski. – Lubię książki Henryka Sienkiewicza, lubię historię, a najbardziej z historii Polski lubię bitwy XVII wieku. W "Ogniem i mieczem" najbardziej podoba mi się postać Skrzetuskiego, który jest dla mnie wzorem żołnierza i wzorem mężczyzny – deklaruje posłanka Barbara Bartuś.
"Szklana pułapka"
Minister nauki Dariusz Wieczorek (Lewica)
Zupełnie inne klimaty preferuje minister nauki Dariusz Wieczorek. Pytany o ulubiony film świąteczny wskazuje całą serię. – "Szklana pułapka" bez względu na to, która część jest emitowana. To dobre kino akcji, które trzyma w napięciu za każdym razem, mimo że zna się szczęśliwe zakończenie! – mówi polityk Lewicy.
Minister Wieczorek przyznaje, że "Szklaną pułapkę" widział już wiele razy. Ale to nie jedyny film, który lubi regularnie puszczać. – Podobnie jest "Stawką większą niż życie! Ją też można oglądać na nowo co parę miesięcy" – mówi naTemat minister Dariusz Wieczorek.