W sobotę rano Zbigniew Ziobro pokazał zdjęcie ze szpitalnego łóżka po operacji. Post doczekał się już 5 tysięcy komentarzy i oprócz życzeń powrotu do zdrowia pojawiły się także głosy sugerujące, że polityk symuluje. Głos zabrał teraz Jakub Kosikowski, rezydent onkologii klinicznej w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej, w którym leczy się lider Suwerennej Polski.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ziobro pokazał zdjęcie ze szpitala i symuluje? Onkolog zabrał głos i apeluje
"Wciąż mam pewne trudności z mówieniem i oddychaniem. Ale żyję. To jest najważniejsze! Lekarze ocenili operację jako trudną, ale udaną" – napisał Zbigniew Ziobro. Post ma już ponad 2 mln wyświetleń, tysiąc udostępnień i 5 tys. komentarzy.
Oprócz życzeń szybkiego powrotu do zdrowia i słów wsparcia dla byłego ministra sprawiedliwości – również od osób spoza jego środowiska politycznego – pojawiły się także negatywne głosy. Niektórzy sugerują nawet, że polityk symuluje chorobę.
Do krytycznych komentarzy odniósł się Jakub Kosikowski, rezydent onkologii klinicznej w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. To tam leczy się Zbigniew Ziobro.
"Hejt czy sugestie symulacji są tu naprawdę nie na miejscu" – napisał lekarz w serwisie X. I dodał: "Skoro nie naruszę już tajemnicy lekarskiej – pan minister nie symuluje".
Na koniec zaapelował do internautów: "Wyhamujcie w komentarzach, serio". Z kolei w komentarzu pod swoim postem podkreślił, że jako rzecznika protestów rezydentów ciężko go "posądzać o jakieś specjalne sympatie wobec PiS i MS (veto wobec no-fault)". Dodał też, że nie lubi "hejtu na pacjentów onkologicznych".
W dyskusji z internautami wyjaśnił natomiast, że nie po każdej chemioterapii wypadają włosy.
Lekarze ocenili to, co napisał Ziobro o swojej chorobie
– Nowotwory przełyku, ze względu na początkową bezobjawowość, są rozpoznawane w zaawansowanym stadium, często dając przerzuty do okolicznych narządów, węzłów chłonnych. Rozsiany proces nowotworowy jest chorobą, która rzadko kiedy prowadzi do wyleczenia – stwierdził.
Podkreślił, że moment wykrycia jest kluczowy dla dalszych rokowań. Im później, tym gorzej dla pacjenta, ponieważ statystyki dotyczące zaawansowanego raka przełyku są mało optymistyczne.
– Odsetek przeżyć 5-letnich wynosi około 10 proc., natomiast większość pacjentów niestety umiera w ciągu kilku lub kilkunastu miesięcy od postawionego rozpoznania. Wynika to również z faktu, że często pacjenci z rakiem przełyku do leczenia przyczynowego trafiają bardzo osłabieni, a samo leczenie jest wyjątkowo ciężkie i wyczerpujące – wskazał psychoonkolog.