
Radosław Sikorski zaczął wystąpienie w Sejmie od wyjaśnienia, że nadrzędnym celem polityki zagranicznej Polski jest zapewnienie bezpieczeństwa państwa. Wszystko przez wzgląd na toczącą się za naszą granicą wojną Rosji z Ukrainą.
Minister podkreślił, że Polska już dziś mierzy się z różnymi formami agresji hybrydowej. – W tak trudnych warunkach potrzebna jest współpraca nie tylko koalicji rządowej, ale także z przedstawicielami opozycji, którzy są do tego gotowi – powiedział.
Radosław Sikorski ostro o rządach PiS. Wszystkiemu przyglądał się Duda
Następnie polityk zaczął punktować błędy popełnione przez Prawo i Sprawiedliwość w polityce zagranicznej. – Upór poprzedniego rządu wynikał z tego, że prowadził politykę zagraniczną w wyimaginowanej przestrzeni urojeń, utrwalanej przez nachalną propagandę. Dla naszych poprzedników Unia jest wyimaginowaną wspólnotą, bezduszną Brukselą – ocenił.
Sikorski podkreślił, że od lat prawica przekonuje, że Unia Europejska "narzuca" nam decyzje. Jak zaznaczył, to kłamstwo, które w Wielkiej Brytanii doprowadziło do brexitu. –Unia nam niczego nie narzuca, bo nie może – zauważył.
Kto był lepszym szefem polskiej dyplomacji?
585 odpowiedzi
Następnie szef polskiej dyplomacji uderzył w Mateusza Morawieckiego. Większość posłów Prawa i Sprawiedliwości nie pojawiła się bowiem na Sali Plenarnej. – Panie marszałku, proszę o usprawiedliwienie nieobecności posła Mateusza Morawieckiego. On ma dzisiaj coś ważniejszego do roboty – jest w drodze do Budapesztu na kolejny sabat proputinowskich nacjonalistów – skrytykował.
Następnie stwierdził, że nieprawdą są tezy o konieczności wyboru między bliskimi relacjami partnerami w Unii Europejskiej a Stanami Zjednoczonymi. Jak zauważył Sikorski, rozwój i bezpieczeństwo Polski musi opierać się na dwóch filarach.
Quiz: Jak dobrze znasz skład rządu Donalda Tuska?
1 / 10 Na początek coś prostego: Kto jest nowym ministrem sprawiedliwości?
– Tragiczne doświadczenia z Niemcami nie oznaczają, że nasze stosunki muszą pozostać fatalne na wieki wieków. Warszawa i Berlin potrzebują się nawzajem. A PiS wybrał drogę konfrontacji – skomentował.
I dodał: – Największym zagrożeniem dla tradycyjnych wartości nie jest mityczny "zgniły zachód". Jest nim hipokryzja wielu rzekomych obrońców tych wartości.
Zobacz także