Słowacja podjęła decyzję o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w jednym ze swoich regionów. Na baczności muszą mieć się turyści, a także Słowacy przebywający w Kraju Preszowskim tuż za polską granicą.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Słowacja może nie jest oczywistym wyborem na wakacje, ale wielu Polaków docenia uroki tamtejszych gór. Tatry po ich stronie są mniej zatłoczone, co zachęca miłośników wędrówek. Niestety, w najbliższych dniach trzeba będzie tam bardzo uważać. W Kraju Preszowskim wprowadzono bowiem stan wyjątkowy z powodu niedźwiedzia.
Słowacja wprowadza stan wyjątkowy. Wszystko przez niedźwiedzia
W środę 26 czerwca Agencja Prasowa Republiki Słowackiej (TASR) poinformowała, że od wtorku 25 czerwca w regionie Preszowskim obowiązuje stan wyjątkowy. Ostateczną decyzję w tej sprawie miał podjąć Peter Chudík, kierownik Urzędu Rejonowego w Preszowie.
Dziennikarze informację o wprowadzeniu stanu wyjątkowego potwierdzili w Wydziale Zarządzania Kryzysowego Urzędu Rejonowego w Preszowie. Z przekazanych informacji wynika, że w związku z pojawieniem się drapieżnika wystąpiło "zagrożenie dla życia, zdrowia i mienia".
Niedźwiedź zagrożeniem na Słowacji. Władze w pogotowiu
Co wprowadzenie stanu wyjątkowego oznacza dla turystów i mieszkańców? Na pewno muszą oni być czujniejsi i ostrożniejsi. Nie można bowiem wykluczyć, że niedźwiedź pojawi się w miastach i wsiach. Jeśli do tego dojdzie, lokalne władze są zobowiązane do podjęcia odpowiednich kroków.
"W przypadku pojawienia się niedźwiedzia brunatnego na terenie wsi i miast, kierownicy urzędów powiatowych są zobowiązani do zwołania posiedzenia sztabu kryzysowego powiatu w celu podjęcia dalszych niezbędnych działań i wyeliminowania zagrożenia dla ludności" – informuje TASR.
Słowacja ma problem z agresywnymi niedźwiedziami
Tak stanowcza reakcja ze strony słowackich władz nie jest przypadkowa. Tylko w tym roku doszło tam do przynajmniej kilku ataków niedźwiedzi na ludzi. Ofiarami (na szczęście nie śmiertelnymi) tych drapieżników byli leśnicy, działacze na rzecz ochrony przyrody, ale również zwykli spacerowicze.
W ostatnich dniach marca doszło do dwóch poważnych incydentów. Najpierw niedźwiedź zaatakował grzybiarza w okolicach Żyliny. Natomiast 31 marca drapieżnik rzucił się na parę, która wyprowadzała na spacer psa w pobliżu wsi Przybylina. Ranny w nogę został wówczas mężczyzna, a małżeństwo zdołało schować się w szopie, gdzie czekało na przybycie służb.
Sytuacja jest na tyle poważna, że tamtejsze władze chcą zacząć strzelać do niedźwiedzi, które zbytnio zbliżą się do miast i wsi. Natomiast resort środowiska rozmawia z myśliwymi na temat identyfikacji i likwidowania najniebezpieczniejszych osobników.
W tym roku doszło już do odstrzelenia minimum jednego osobnika. Jak pisaliśmy na łamach naTemat, w marcu niedaleko Liptowskiego Mikulasza zastrzelono niebezpiecznego niedźwiedzia. Wówczas w akcji brało udział sześć uzbrojonych patroli, a obława trwała 10 dni.