Zofia Klepacka została zaatakowana w centrum Warszawy. W ruch poszły nie tylko pięści, ale też gaz pieprzowy. Sportsmenka opublikowała w sieci szokujące zdjęcia, na których widzimy ślady po ataku na twarzy i nogach. "Takie czasy, że kobieta musi dostać po mordzie" – napisała na Facebooku. Co jednak najbardziej zastanawiające, windsurferka nie zgłosiła sprawy na policję.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Ostatnio zostałam pobita pod Muzeum Powstania Warszawskiego przez damskich bokserów ochraniarzy" (pisownia oryginalna red.) – tak zaczyna się szokujący wpis opublikowany przez Zofię Klepacką na Facebooku.
Zofia Klepacka pobita na środku ulicy. Do sieci trafiły szokujące zdjęcia
Z opisu opublikowanego przez windsurferkę wynika, że została uderzona dwa razy w głowę, a następnie zaatakowana przy użyciu gazu pieprzowego. "Szturchano mnie, ubliżano, dostałam dwa razy w głowę, gdzie upadłam i kiedy tak leżałam, podbiegł drugi i użył gazu pieprzowego prosto w oko i twarz" – wyjaśniła.
Jak czytamy, Klepacka chciała odebrać zaproszenia na obchody związane z kolejną rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego. Jej dziadek Marian Klepacki ps. "Cichy" walczył w Powstaniu Warszawskim. Mężczyzna zmarł w 1965 roku.
"A tylko chciałam odebrać zaproszenia na Uroczystości Powstania Warszawskiego i przejść jak człowiek chodnikiem. Nic, takie czasy, że kobieta musi dostać po mordzie. Widzimy się jutro Drodzy Powstańcy" – podsumowała.
Sportsmenka udostępniła również zdjęcia po pobiciu, na którym widzimy, jakie odniosła obrażenia. Od razu w oczy rzuca się zaczerwieniona i zapłakana twarz. Do tego dochodzą otarcia na nogach.
Dlaczego Klepacka nie zgłosiła pobicia na policję?
Wpis Klepackiej wywołał szereg reakcji i komentarzy. Zaniepokojeni internauci dopytywali o stan zdrowia windsurferki. "Obdukcja, świadkowie i przed wymiar sprawiedliwości", "Obdukcja i zgłoszenie pobicia. Karma wraca", "Współczuję Pani. Mam nadzieję, że zrobiła Pani, co trzeba i te bydlaki poniosą konsekwencje" – czytamy.
Ta po kilku godzinach opublikowała kolejny komunikat, w którym zapewniła, że obecnie czuje się dobrze. Co najbardziej zastanawiające, Klepacka wyjaśniła, że nie zgłosiła sprawy służbom. Dlaczego? Bo – jak sama stwierdziła – nie chodzi na policję.
"Moi Drodzy czuje się dobrze! Na policję nie chodzę, niemniej jednak nie powinno się tak traktować ludzi! Dobranoc" – czytamy. "Nie powinna pani tego tak zostawiać"; "I błąd, ale pani decyzja"; "Proszę to zgłosić na policję. Jeśli nie ze względu na siebie, to na innych obywateli" – czytamy w komentarzach pod postem.