Nowe auto do 100 tysięcy złotych? Kiedyś za taką kwotę można było naprawdę poszaleć. Dzisiaj drożyzna daje się wszystkim we znaki nie tylko w motoryzacji, ale na rynku wciąż można znaleźć względnie tanie propozycje. Wybraliśmy 10 najciekawszych samochodów, które testowaliśmy w dziale Moto naTemat. Za 100 tys. zł wciąż da się wyjechać z salonu nowym autem.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kiedyś to było – tak w skrócie można powiedzieć o cenach nowych samochodów w 2024 roku. Motoryzacja w ostatnich latach nie miała łatwo na całym świecie, bo rynek przeorało kilka kryzysów. Koszty rosną, a ostatecznie najbardziej odczuwają to klienci, którzy zaglądają do cenników aut.
Czy w ogóle da się kupić jeszcze nowy samochód do 100 tysięcy złotych? To taka psychologiczna bariera. Z jednej strony, bardzo dużo pieniędzy. Z drugiej, w salonach coraz trudniej znaleźć propozycje do tej kwoty. Ale wciąż jest to możliwe, chociaż wiąże się oczywiście z kompromisami.
Oto 10 aut do 100 tys. zł, które mieliśmy okazję pokazać w naszym dziale Moto. Kolejność jest zupełnie przypadkowa.
Dacia Duster
Wybrał: Adam Nowiński
To od miesięcy wyczekiwana w kraju nad Wisłą trzecia generacja Dacii Duster. Hit nad hitami, jeśli wierzyć doniesieniom z salonów, które zostały wprost zalane zamówieniami. Do nas też dotarł na test nowy Duster. Czy rzeczywiście jest tak fajny, jak go reklamują? Pod pewnymi względami, tak. Czy jest lepszy od poprzednika? Zdecydowanie.
Dacia wciąż kojarzy się z bardzo budżetową propozycją. Ceny nowego Dustera zaczynają się już od 79 900 zł w wersji ze 100-konnym silnikiem benzynowym, fabryczną instalacją gazową i manualną skrzynią biegów. W takiej konfiguracji auto mieści się jeszcze na naszej liście. Za wersję z automatem musimy zapłacić jakieś 20 000 zł więcej. A ta z hybrydą i wyposażeniem Extreme to już koszt 117 400 zł.
Skoda Scala
Wybrał: Łukasz Grzegorczyk, Adam Nowiński
Tutaj byliśmy zgodni w wyborze, bo Skoda Scala trochę nas... zauroczyła. Może to zasługa tego koloru, ale tak naprawdę ten samochód jest do bólu praktyczny i uniwersalny.
Najtańsza Scala to wydatek 87 200 zł (95 KM). Testowany przez nas egzemplarz byłby do kupienia od nieco ponad 105 tys. zł, ale po doposażeniu wyjdzie to ponad 130 tys. zł. Mieliśmy dodatkowo płatny lakier, felgi czy pakiet Assisted Drive Plus. Te gadżety kosztują, więc doposażając Skodę, cena wyjściowa może szybko wzrosnąć.
"Patrząc na konfigurator Skody, to poliftowa Scala jest jednym z najlepszych wyborów. Dostajemy w miarę świeżą konstrukcję, która w podstawie kosztuje ponad 87 tysięcy i do granicy 100 tysięcy możemy ją jeszcze całkiem doposażyć. Do tego to dość pakowne i ekonomiczne auto, które posłużyć może nam zarówno jako samochód miejski, jak i w trasy" – ocenia Adam Nowiński.
Toyota Yaris
Wybrał: Łukasz Grzegorczyk
Pamiętam, jak jeszcze w 2020 r. jeździłem odświeżoną wersją Toyoty Yaris. Ludzie zaczepiali mnie na ulicy i podpytywali, czy to ten "nowy Yaris". I spodziewałbym się wielu reakcji, ale na pewno nie takich, że ludzie podpytują o małą Toyotę, którą de facto trudno wyłowić w miejskim tłumie.
Ale to już w pewnym sensie kultowe auto, które w 2024 r. w cenniku wciąż wypada atrakcyjnie. Najtańszą wersję "Active" kupicie za 79 900 zł i już będziecie mieć kamerę cofania oraz popularne systemy wspomagające kierowcę. W opcji komfort za 82 900 zł też zyskacie parę gadżetów.
Nawet propozycja "Style" mieści się jeszcze w naszym budżecie – kosztuje 90 900 zł. Kolejna w ofercie jest odmiana "Executive", ale to już wydatek rzędu 112 tys. zł. Co ważne, do 100 tys. zł kupicie nawet hybrydowego Yarisa z silnikiem 1.5 o mocy 116 KM.
Beijing 3
Wybrał: Łukasz Grzegorczyk
Jeszcze niedawno nie spodziewałbym się, że wrzucę takie auto do naszej listy. Ale Chińczycy dobrze poznali nasz rynek i odważnie pokazują swoją ofertę. Pod koniec ubiegłego roku byłem na premierze marki BAIC w Polsce. Pokazali wtedy trzy swoje modele, z czego jeden to propozycja w naszej kwocie.
Beijing 3. Jeśli nawet ta nazwa nic wam nie mówi, to powiedzmy od razu... kosztuje 78 900 zł. Byłoby zaskakująco, nawet jeśli mówilibyśmy o "podstawie", a to już jest nieźle wyposażone, nowe auto. Z kamerą cofania, LED-owymi światłami czy rozbudowanym audio.
To miejski SUV, który ma niecałe 4,4 m długości. Jego naturalnym konkurentem, nie tylko w kwestii ceny, wydaje się Dacia Duster. Pod maską w tym Beijingu znajdziemy 4-cylindrowy silnik benzynowy 1.5 o mocy 150 KM i 210 Nm. Do tego 6-biegowa manualna skrzynia.
Suzuki Swift
Wybrał: Łukasz Grzegorczyk
Suzuki Swift sprawdzaliśmy kilka lat temu, do tego w wersji Sport. Ocenialiśmy go bardziej w kategorii hothatcha.
Dzisiaj w ofercie Suzuki każda konfiguracja Swifta jest dostępna do 100 tys. zł. Najtańsza opcja kosztuje 80 900 zł, a najdroższa 97 900 zł. Mowa tu o jednej wersji silnika 1.2 DualJet mild hybrid. Do wyboru jest wersja z manualną i automatyczną skrzynią biegów.
SsangYong Korando
Wybrał: Łukasz Grzegorczyk
To taka propozycja na granicy cenowej. SsangYong ma promocję, dzięki której za 98 400 zł możecie kupić Korando w opcji z napędem na przód. Auto ma benzynowy silnik 1.5 Turbo o mocy 163 KM i manualną skrzynię biegów. Bez promocji cena lekko przebije "stówkę".
Z katalogu SsangYonga mielibyśmy do wyboruje jeszcze tańsze Tivoli, które też testowaliśmy w naTemat. Kiedyś te koreańskie auta były totalnym egzotykiem na polskich drogach. I wciąż jeździ ich mało, jednak marka próbuje małymi krokami przebijać się na naszym rynku.
Patrząc na wygląd i wyposażenie tych samochodów, wciąż można mówić jednak o przyzwoitej ofercie cenowej.
Skoda Fabia
Wybrał: Adam Nowiński
Drogowy klasyk – tak można napisać o Skodzie Fabii. I na szczęście jej ceny wciąż nie wywołuję reakcji szokowej, bo to małe autko można kupić już od 71 850 zł. To będzie podstawowa wersja z silnikiem 1.0 MPI o mocy 80 KM i manualną skrzynią. Szału nie ma, ale na szczęście to nie koniec.
Najciekawiej wypada Fabia w wersji Monte Carlo za 96 600 zł. Tu mamy nadal silnik 1.0, ale o mocy 115 KM i automatyczną, 7-biegową skrzynię DSG. Wersja o mocy 150 KM już niestety nie mieści się w naszym budżecie – kosztuje 103 900 zł.
Dacia Jogger to trochę kombi, a trochę SUV. Trochę może być autem rodzinnym, ale potrafi też udawać... kampera w wersji "mikro". Wszechstronność z pewnością jest mocną stroną tego auta, jednak do tej pory brakowało czegoś jeszcze: urozmaicenia napędu.
I pojawiła się wersja hybrydowa, która w teście wypadła bardzo ekonomicznie, ale niestety nie kupimy jej do 100 tys. zł. Mimo to, mamy z czego wybierać. Budżet zepnie się nam niezależnie od tego, czy zdecydujemy się na 5- czy 7-miejscowy model.
Moim zdaniem najciekawsza może być propozycja "ze środka" cennika. Jogger z silnikiem o mocy 110 KM w bogatszej wersji wyposażenia "Extreme" kosztuje 92 650 zł. Wersja 7-miejscowa – 97 150 zł.
Mitsubishi ASX
Wybrał: Adam Nowiński
Ładne i solidne auto – pisaliśmy o Mitsubishi ASX dwa lata temu, kiedy do Polski wjechała jego najnowsza wersja. Niby nic odkrywczego, ale gdyby popytać kierowców aut tej japońskiej marki, podobne opinie będą się powtarzać.
W przypadku tego auta posłużymy się cenami, które obowiązują po rabacie. W ten sposób ASX o mocy 91 KM w odmianie "Invite+Style" jest do kupienia za 96 990 zł. Albo coś bardziej dynamicznego – hybryda o mocy 140 KM za 99 990 zł w jeszcze bogatszej konfiguracji "Invite+Style+Cold".
Volkswagen T-Cross
Wybrał: Łukasz Grzegorczyk
Teoretycznie Volkswagen T-Cross do 100 tys. zł byłby dostępny tylko w jednej wersji: z silnikiem 1.0 TSI o mocy 95 KM i manualną, 5-biegową skrzynią biegów (98 890 zł). Dzięki rabatom taką wersję można mieć aktualnie o 11 tys. zł taniej.
Kolejne pozycje w katalogu są droższe, ale jeśli akurat traficie na promocje, model o mocy 116 KM w wersjach wyposażenia "Life", "Special Edition" lub "Style" może być wasz odpowiednio za: 95 490 zł, 96 290 zł i 99 090 zł.
Pierwszy raz pisałem o tym Volkswagenie w 2019 r., podczas premierowych jazd testowych. I fragment mojego tekstu pozostaje aktualny do dziś: "Jeden dzień z T-Crossem nad Bałtykiem sprawił, że… w zasadzie mógłbym tym autem przemieszczać się na co dzień. Nie jestem wielkim zwolennikiem crossoverów, ale ten model to dla mnie połączenie funkcjonalności z odrobiną szaleństwa. A wszystko za naprawdę rozsądną cenę".
W artykule uwzględniliśmy aktualne ceny i możliwe rabaty, które obowiązywały 7 sierpnia 2024 r.