Jesienią polscy turyści dzielą się na kilka grup. Jedni próbują przedłużyć sobie lato i latają na wczasy do Turcji, Egiptu, albo na Cypr. Druga część stawia natomiast na klasyczne miejskie city breaki. Jest też trzecia, mniej oczywista opcja, którą warto wziąć pod uwagę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W moim przypadku synonimem jesieni zawsze były górskie wycieczki. Po długim i upalnym lecie marzyłam zawsze o kontakcie z naturą i obserwowaniu, jak intensywną zieleń zastępują odcienie żółtego, czerwonego, a wreszcie brązu. Jeżeli i ty marzysz o nietypowej podróży, która pozwoli ci doświadczyć czegoś mniej klasycznego niż plażowanie albo zwiedzanie miast, mam trzy propozycje.
Jeśli góry to Szwajcaria. Tu jednak jesień nie trwa długo
Jeżeli myślisz o wyjeździe na teraz, to rozważ Szwajcarię. Lata tam wiele linii lotniczych, ale bez trudu dostaniecie się tam własnym samochodem i to właśnie może być najlepsze rozwiązanie. Tamtejsze kantony zachwycają bowiem teraz przede wszystkim jesiennymi barwami i warto zwiedzić jak najwięcej z nich.
Szwajcaria słynie z górskich szlaków. W dolinach pasą się jeszcze krowy, ale te powoli będą schodziły do wiosek, gdzie spędzą zimę. Właśnie teraz warto się tam wybrać, żeby być świadkiem Alpabzug, czyli tradycyjnego spędu krów, owiec, czy kóz. Widok całego stada, które maszeruje po ulicy, dzwoniąc ogromnymi dzwonkami to niesamowity widok. Dodatkowo krowy, które prowadzą stado, albo dały w tym roku wyjątkowo dużo mleka, otrzymują korony z kwiatów.
Kolejny powód, żeby odwiedzić teraz Szwajcarię, to przepiękne kolory na górskich szlakach. Zwłaszcza modrzewie przybierają intensywnie żółte barwy. Wędrówka z takimi widokami jest niezwykle przyjemna. Ten zmieniający się krajobraz można podziwiać ze szlaku, okna samochodu, albo jadąc pociągiem panoramicznym.
Warto się jednak pośpieszyć. Jesień w Szwajcarii kończy się wyjątkowo szybko. Już w połowie października zostaną otwarte pierwsze trasy narciarskie, a zanim zdążymy się obejrzeć, znaczna część kraju znajdzie się pod solidną warstwą śniegu. I tak aż do kwietnia.
Czytaj także:
A może jesień w Chorwacji? Kochamy ją latem, ale jesienią bywa niedoceniana
Kolejną propozycją, obok której trudno przejść obojętnie, jest Chorwacja. Tylko w tym roku odwiedził ją już ponad milion polskich turystów. Zdecydowana większość z nich wypoczywała tam podczas wakacji. A szkoda, bo jesienią można odkrywać to miejsce w zupełnie inny sposób.
Zacznijmy od tego, że jeszcze w październiku temperatura w nadmorskich rejonach utrzymuje się na przyjemnym poziomie 22-25 st. C. Takie warunki może nie każdego przekonają do pływania w morzu i plażowania, ale zwiedzanie jest tam teraz wyjątkowo przyjemne.
Uroków Zadaru, Splitu, czy Dubrownika chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Wielu polskich turystów doskonale zna też urok Jezior Plitwickich. Jednak zwłaszcza te ostatnie jesienią zmieniają się nie do poznania po tym, jak wszystkie okoliczne drzewa zmienią barwy.
Jesienią warto odwiedzić zwłaszcza Istrię. Tak jak my ruszamy we wrześniu i październiku do lasów w poszukiwaniu grzybów, tak tam trwa wielki pościg za truflami. I to nie są żarty, tylko poważne poszukiwania z dużymi pieniędzmi w tle. Do szukania tego drogocennego grzyba szkoli się psy, aby mogły wywęszyć okazy skryte pod ziemią. Dla wielu lokalnych mieszkańców jest to szansa na duży zarobek. Kilogram białej trufli jest wart ok. 3 tys. euro, czyli blisko 13 tys. zł.
Na uwagę zasługują także chorwackie góry. Nie należą one do najbardziej wymagających. Najwyższy szczyt, czyli Dinara mierzy 1913 m n.p.m. Jednak największą zaletą chorwackich szlaków są pustki. W tamtejsze góry nie dociera zbyt wielu turystów, dlatego możecie cieszyć się pięknem natury niemalże w samotności.
Czytaj także:
Czarnogóra gwarantuje niezapomniane wrażenia
Trzecią nieoczywistą propozycją na jesienną przygodę poza utartym szlakiem może być Czarnogóra. I oczywiście, wielu Polaków chętnie lata tam w lipcu i sierpniu. Naszych turystów można znaleźć zwłaszcza w okolicach Budwy i Kotoru, ale zapominamy, że ten kraj ma znacznie więcej do zaoferowania.
Największą jesienną wizytówką Czarnogóry są z pewnością jej góry ciągnące się przez całą długość i szerokość kraju. Jeżeli szukacie mocniejszych wrażeń, zabierzcie ze sobą rowery. Na miejscu nie brakuje ciekawych tras dla miłośników dwóch kółek. Inna opcja dla spragnionych adrenaliny to rafting, czyli spływ pontonem górską rzeką Tara w Parku Narodowym Durmitor.
A jeżeli będziesz mieć już dość górskich przygód i doświadczeń, zajrzyj do miejscowości Igalo, gdzie znajduje się najsłynniejsze w Czarnogórze uzdrowisko. Właściwości lecznicze ma zwłaszcza tamtejsza borowina. W miejscowym instytucie od ok. 70 lat oferowane są zabiegi fizjoterapeutyczne. Turyści chętnie odwiedzają to miejsce także ze względu na odnowę biologiczną. A po leczniczych zabiegach można zanurzyć się w wodach termalnych i po prostu odpocząć.