Poproście o keczup w dobrej francuskiej restauracji. Poproście o bitą śmietanę w jednej z warszawskiej kawiarni. Wzrok, jakim zostanie przyjęta Wasza prośba, przekona Was, by nie pytać ponownie. Są bowiem miejsca (na szczęście!), w których klient nie nasz pan. W których nie każda prośba klienta zostanie spełniona. Ważniejsze są bowiem klimat, charakter i misja miejsca. Miejsca, które traktują bardzo serio (zdaniem niektórych zbyt serio) produkty, które podają.
Mamy parę cech narodowych, które potrafią irytować: mamy słabość do narzekania, kiepsko radzimy sobie z sukcesami innych i osiągnęliśmy zadziwiający, ekspercki poziom wiedzy we wszystkich dziedzinach życia. Jesteśmy m.in. ekspertami kulinarnymi, wytrawnymi restauratorami i doświadczonymi baristami. Oczywiście nie ma nic złego w posiadaniu swoich smaków, w lubieniu konkretnej kuchni i sposobu podawania potraw czy komponowaniu napojów. Problem jednak w tym, że bardzo często to pod mało wyszukany gust klienta kreowane jest większość restauracji, kawiarni czy barów.
Masowe menu
W niepokojącej większości można kupić te same sałaty, te same makarony, te same zupy-kremy, te same kawy latte i te same desery. Kiedy w menu nie ma szarlotki na ciepło z lodami, a jest sama szarlotka – niektórzy odczuwają lekki niepokój. Kiedy ulubiona kawa nie może być podana z ukochaną bitą śmietaną – pojawia się irytacja, kiedy zamiast ukochanego ketchupu do pizzy dostajemy jedynie oliwę z oliwek – na twarzy jest już grymas.
- W tygodniu mamy głównie stałych klientów, którzy już wiedzą, czego u nas na pewno nie dostaną. Czasem w weekendy natomiast przychodzi klient spacerowicz, który domaga się śmietany z tuby, albo syropu do kawy. Potrafią być bardzo stanowczy w swoich żądaniach, potrafią być bardzo nieprzyjemni - mówi mi baristka z Relaksu na Dąbrowskiego w Warszawie.
Cytrynka, brak cytrynki, syrop, brak syropu, sos, bez sosu, frytki, brak frytek, śmietana, brak śmietany, ketchup, brak ketchupu – można wymieniać bez końca punkty z listy skarg i zażaleń klientów. Obsługa w wielu miejscach, po kilku takich dopytywaniach, po kilku nieprzyjemnych dyskusjach, a nawet wyjściach rozczarowanych gości odpuszcza i wprowadza "kultowe", bezpieczne menu – takie samo wszędzie. Czasem ewentualnie z nieco bardziej finezyjnymi nazwami, z jakimś lokalnym akcentem, ale jednak menu trzymające obowiązujący "miejski" kanon. I tak wiele fantastycznych miejsc, nawet mimo urokliwej aranżacji, zmienia się jednak w masówkę. Klient-pan potrafi być napastliwy, roszczeniowy i przekonujący.
Miejsce z zasadami
Na szczęście są miejsca, które trzymają się swojej tradycji. Nie uginają się pod naporem nieznośnych klientów, mimo że ci regularnie domagają się bitej śmietany, syropów do kawy, "normalnych" sosów niezbędnych w kuchni "włoskiej po polsku". Kawiarnia Relaks w Warszawie kawę traktuje na serio – nie ma ani wspomnianej śmietany, ani żadnych syropów. To nie jest żadna zapyziała kawiarenka osiedlowa. To znane miejsce w Warszawie. Chętnie wpadają tu również celebryci i nie narzekają na obowiązujące menu. Głośno awanturują się za to weekendowi spacerowicze, którzy kawy bez śmietany z tuby sobie nie wyobrażają.
"Relaks" nie odpuszcza i walczy o swoje zasady. – Staramy się robić swoje i podchodzić do kawy z należytym szacunkiem. Staramy się o co bardziej otwartych klientów, a takich jest coraz więcej, poszukujących wiedzy o tym, jak kawa powinna smakować – mówi Piotr z kawiarni Relaks. – Jest coraz więcej dobrych kawiarni, które podchodzą w ten sam sposób i to nas niesamowicie cieszy – dodaje.
Podobne miejsca można znaleźć w innych miastach. Cafe Szafe od lat jest na liście kultowych i wyjątkowo klimatycznych miejsc w Krakowie. Chodzi nie tylko o niezwykłą atmosferę, którą w tej artystycznej kawiarni tworzą stare szafy, krzesła i fotele. – Jesteśmy od 11 lat w tym samym miejscu. Niewiele się zmieniło. Przygotowujemy kawę w tradycyjny sposób, nie szukamy alternatywy. Oczywiście pojawiły się nowe trendy i niektóre musieliśmy zaakceptować, ale nasz klimat i tradycja się nie zmienia. Klienci to cenią. Niektórzy przychodzą tu od 11 lat. Ci, którzy domagają się zmian, muszą albo polubić nasze zasady, albo mogą zmienić lokal – podkreśla Włodek, barman w Cafe Szafe. Według niego to właśnie nie ulegając modzie i masowym trendom zdobyli szacunek i sympatię klientów.
Klient (nie)nasz pan
Zasada "klient nasz pan" wcale nie oznacza przecież bezkrytycznego ulegania grymaśnym klientom. Dla wielu kawiarni i restauracji punktem honoru jest utrzymanie klimatu i kuchni na własnym poziomie. Nie chcą tworzyć sieciowego menu, takiego jak wszędzie, tylko pod innym adresem. Jeśli klienci awanturują się o "swoje wersje" napojów i potraw, spokojnie tłumaczą, że tu jest inaczej. Nie ustępują w myśl zasady "klient nasz Pan".
W tym wypadku "klient nie jest panem" działa na naszą-klientów korzyść. Pozwala znaleźć knajpy, w których można zjeść oryginalną potrawę, niekoniecznie w magicznym pakiecie frytki + zestaw surówek, za wcale nie duże pieniądze. Mamy szansę na zjedzenie pizzy w prawdziwie włoskim stylu, w której to dodatki, a nie przerośnięte ciasto, są punktem centralnym. Są kawiarnie, w których serwują kawę, w której czuć smak i zapach prawdziwej kawy, a nie jedynie słodkiej i tłustej śmietany.
Niepodporządkowanie się woli klienta, wcale nie jest arogancją właścicieli i obsługi. Wręcz przeciwnie – to dowód dbałości o szczegóły i jakość. Miłośnicy kuchni masowej zawsze znajdą przecież lokal dla siebie, bez trudu zamówią kawę ze słodkim syropem i przegryzą potrawę doprawioną keczupem, albo innym wykwintnym sosem.