Miało być śmiesznie, wyszło jak zwykle. Odpowiedź na "Ucho prezesa" to kolejny poziom żenady

Katarzyna Michalik
Jeżeli po zniknięciu z anteny TVP programu "Studio YaYo" brakowało ci zakrywania oczu i poczucia wstydu, którego dostarczał, mam dobrą wiadomość. "Ulica zagranica", mająca być odpowiedzią na "Ucho prezesa", pomoże zapełnić dotkliwą pustkę. Poziom żenady będzie niespodzianką nawet dla tych widzów, którzy sądzili, że już nic ich nie zaskoczy.
Ulica Zagranica to odpowiedź na Ucho Prezesa. Czy satyra się udała? Niestety nie jest śmiesznie, a żenująco Fot. Screenshot YouTube/ Centrum Medialne, Ucho Prezesa
Satyra jest super, jeśli umie się ją robić
Absolutnie nie uważam, że dziś opozycja to świętość, z której śmiać się nie wolno. Wręcz przeciwnie - myślę, że w dzisiejszej polityce brakuje nam właśnie śmiechu i dystansu, które czasem potrafią rozładować najgorszą sytuacje i pozwolić na zyskanie innej perspektywy. A wpadki polityków potrafią bawić, bez względu na to, za jaką partią się opowiadamy.

"Ucho prezesa" nie zawsze, ale często dawało radę, zabawnie komentując aktualne wydarzenia na scenie politycznej. Pomagał im fakt, że pewne aluzje były dość subtelne, a niedopowiedzenia pozostawiały wnioski czy skojarzenia widzowi. Twórcy "Ulica zagranica" nie bawią się w konwenanse i walą mało finezyjnymi "żartami" wprost między oczy.



Twórcy chyba nie chcieli męczyć widza myśleniem
I tak zobaczymy - protestujących w koszulach z napisem KONTRYBUCJA zamiast KONSTYTUCJA, Donalda Tuska... przepraszam - Ronalda Pruska - w szlafroku z banknotów Euro (serio?), zwariowaną "Gieńkowską" polewającą im whisky przy jacuzzi - które zdaje się dla autorów odcinka jest symbolem luksusu - czy Annę Wziątkiewicz-Hajs pływającą z drinkiem w basenie.

Niestety żarty w stylu spotkania "Pruska" i "Szczeciny" w połowie drogi między Polską a Brukselą - czyt. w szałasie, w lasach Brandenburgii - czy przedłużenie wieku emerytalnego do stu lat, obraża inteligencję nawet najmniej wymagającego widza.



Nawet w komentarzach do artykułu o "Ulicy zagranicy" na prawicowym portalu "Do rzeczy" wcale nie tak łatwo znaleźć zachwyty.

"Sądziłem że większego drewna niż Korona Królów nie da się wystrugać. Jestem zaskoczony - da się zejść jeszcze przynajmniej dwa poziomy niżej. ", Mniej więcej taka sama obsada jak w "Smoleńsku". Sukces tak samo gwarantowany.", "Uważam siebie za człowieka o poglądach konserwatywnych i patriotycznych. A jednak mnie nie śmieszyło. " – to tylko kilka z opinii o produkcji.

Najbardziej rozpoznawalną twarzą serialu jest Redbad Klynstra-Komarnicki, który wprost mówił w mediach o sympatii do obecnej partii rządzącej. Aktor wystąpił zresztą wcześniej również w filmie "Smoleńsk". Za przedsięwzięcie odpowiedzialne jest Centrum Medialne, jednak niestety nie udało mi się nigdzie trafić na nazwisko autora scenariusza. Powodu można się tylko domyślać...

Zanim się czegoś podejmiemy, warto się przygotować
Satyra polityczna zawsze wywołuje mniejsze lub większe kontrowersje i bardzo dobrze - bo takie jest jej zadanie. Kluczem jest jednak znalezienie balansu, co niestety twórcom "Ulicy zagranicy" moim zdaniem się nie udało.

Nie chodzi przecież o bezrefleksyjne kpienie z opozycji i gloryfikowaniu partii rządzącej, a o obiektywne wychwycenie aktualnych absurdów i wyśmianie ich, w sposób który może być zabawny dla widzów, bez względu na ich upodobania polityczne. Póki co program doczekał się dwóch odcinków. Czy kolejnym uda się ustawić poprzeczkę jeszcze niżej okaże się zapewne niebawem.