Borys Budka #TYLKONATEMAT: To będzie bardzo brutalna kampania. PiS ma w rękach szereg narzędzi

Jakub Noch
Obawiam się, że to będzie bardzo brutalna kampania. PiS ma w rękach szereg narzędzi, które są typowe dla państw niedemokratycznych. Tak jest m.in. z politycznym nadzorem nad służbami specjalnymi i prokuraturą – mówi #TYLKONATEMAT Borys Budka. – W tegorocznej kampanii z pewnością będą zadawane ciosy poniżej pasa – dodaje wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej.
Wiceprzewodniczący PO Borys Budka ostrzega, że Polskę czeka wyjątkowo brutalna kampania wyborcza. Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
Lubi pan wiosnę?

Śmiało mogę powiedzieć, że kocham wiosnę. Jako porę roku, rzecz jasna...

A co z tą Wiosną pisaną wielką literą?

Namawiałem, namawiam i będę namawiał Roberta Biedronia do tego, by jednak dobro Polski postawił ponad własnymi ambicjami politycznymi. Gdyż od nas – polityków opozycji ludzie oczekują odsunięcia tej "złej zmiany" od władzy.

A wybory do Parlamentu Europejskiego to też nie jest czas na eksperymenty polityczne, bo Europa stoi na zakręcie i przed wielkimi wyzwaniami. Może się więc okazać, że tych przemawiających za dalszą integracją głosów rozsądku w PE zabraknie.


Te namowy są nadal na poważnie? Naprawdę wierzycie, że Robert Biedroń może uznać założenie Wiosny za błąd, machnąć na to wszystko ręką i nagle dołączyć do Koalicji Europejskiej?

Tu chodzi o kwestię priorytetów w polityce... Oczywiście próbuję pojąć, co kieruje Robertem Biedroniem. Rozumiem, że chce on wykreować własne ugrupowanie, by zostać liderem. Liczę, że Robert zrozumie jednak, iż wszystkie swoje postulaty będzie miał szansę zrealizować w parlamencie tylko wówczas, gdy znajdzie się w większości.

Tymczasem system przeliczania głosów na mandaty sprawia, że przy określonej konfiguracji politycznej, małe i eksperymentalne partie mogą dać zwycięstwo takiej formacji jak Prawo i Sprawiedliwość.

Boleśnie przekonaliśmy się o tym w 2015 roku, gdy dwa ugrupowania, do których poprzednio należał Robert Biedroń – Sojusz Lewicy Demokratycznej i Twój Ruch – łącznie nie przekroczyły progu wyborczego. Dało to bezwzględną większość PiS, który w wyborach zdobył zaledwie 37 procent głosów.

Rozumiemy, że Biedroń i ludzie wokół niego skupieni chcą realnych zmian w Polsce. Przypominany im jednak, iż te zmiany będą realne tylko wówczas, gdy wszyscy razem zdobędziemy większość w parlamencie.

Co więcej, w pierwszym roku potrzebna będzie skuteczna większość, zdolna odrzucać prezydenckie weta. O tym też należy pamiętać. Żeby móc spokojnie rządzić po upadku PiS, nie wystarczy 231 głosów. Trzeba ich będzie mieć 3/5 składu Sejmu, czyli 276.

Z jednej strony krytykujecie program Biedronia, z drugiej zapraszacie go do robienia koalicyjnego bloku. Przecież to ze sobą sprzeczne.

Jesteśmy otwarci na współpracę z Biedroniem. Widzimy, że wiele jego postulatów to kontynuacja zmian wprowadzanych przez rządy PO i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Oczywiście, przestrzegamy przed populizmem i głoszeniem obietnic bez pokrycia, ale staramy się znaleźć to, co nasz łączy.

Od dawna mówimy o potrzebach zmian w finansowaniu Kościoła. Chcemy to jednak zrobić w dialogu z hierarchami, odpowiadając na postulaty społeczne i akceptując wolę większości Polaków. Chcemy też zmian w sposobie nauczania religii w szkołach, dając decydujący głos rodzicom.

Jednocześnie zwracamy uwagę na ramy konstytucyjne i konieczność działania zgodnie z prawem. Zmiany wprowadzimy w sposób ewolucyjny, a nie rewolucyjny. No i naszym zdaniem osią sporu w Polsce nie można uczynić li tylko spraw światopoglądowych.

Zapraszamy Roberta do działania w tak wielu obszarach, które mogą nas łączyć. Reorganizacja pomocy społecznej? Jak najbardziej! Sprawiedliwsze podejście do potrzeb Polaków? Tak!
Jeszcze niedawno relacje polityków PO i Roberta Biedronia układały się inaczej niż dziś.Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Gazeta
Jako odpowiedzialna formacja polityczna, dzięki której udało się przejść "suchą stopą" przez największy kryzys gospodarczy ostatnich kilkudziesięciu lat, Platforma musi jednak ostrzegać przez nieodpowiedzialnym rozdawnictwem i obietnicami bez pokrycia.

Można ścigać się z PiS na populizm, ale chyba lepiej podchodzić do polityki pragmatycznie, prawda? Dlatego nadal zachęcamy, by usiąść do stołu i ocenić, które z pojawiających się po wszystkich stronach opozycji postulaty są do zrealizowania po przejęciu władzy.

Mam też pewną obawę... Boję się, że Robert Biedroń składa tyle obietnic tylko po to, by zaskarbić sobie głosy jak największej liczby wyborców. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że wiele rzeczy jest nie do zrealizowania, podobnie jak było to w Słupsku.

Być może po prostu liczy na to, że po wyborach jednak uda się skonstruować większość parlamentarną z PO i w razie czego powie swoim wyborcom: "chciałem zrobić dużo, ale ci liberałowie powiedzieli, że nie ma pieniędzy". Może na tym polega strategia Wiosny, by w rzeczywistości zająć się sprawami światopoglądowymi, a gospodarkę i politykę społeczną zostawić komu innemu?

Po waszej stronie opozycji przyklejono Biedroniowi łatkę "mimowolnego koalicjanta PiS" , ale czy nie uspokaja was zachowanie obozu "dobrej zmiany"? Po reakcjach Beaty Mazurek, Krystyny Pawłowicz, czy Adama Bielana można odnieść wrażenie, że oni też wystraszyli się utraty głosów.

Ręczę, że nikt w PO nie uważa Roberta Biedronia za wroga. Trzymamy się tego, choć ostatnio nie ma dnia, by ze strony Wiosny nie leciały w naszą stronę najostrzejsze słowa... Platforma uparcie przypomina wszystkim na opozycji, że nasz przeciwnik jest gdzie indziej.

Wierzę, że Robert Biedroń nie chce koalicji z PiS. Trzeba jednak pamiętać, że w obowiązującym w Polsce systemie d'Hondta, rozdrobnienie głosów oddanych na opozycję może doprowadzić do kolejnej wygranej PiS.

Tym ryzykujemy, gdy ktoś uparcie wzbrania się przed budową wielkiej koalicji demokratów. A wówczas prorocze mogą okazać się słowa ambasadora Bosackiego, że "jesienią Wiosna może spowodować kolejne cztery lata zimy w Polsce".

"Kłamstwo organizowane przez władzę za publiczne pieniądze to perfidna i groźna forma przemocy..." – napisał Donald Tusk. Dlaczego w PiS wzięli te słowa do siebie? Równie dobrze pasuje to przecież do opisu sytuacji w Wenezueli.

Uderz w stół, a nożyce się odezwą"... Mamy identyczną sytuację, jak wówczas, gdy Donald Tusk na Igrzyskach Wolności mówił o globalnych trendach i wspomniał, że "można wygrać ze współczesnymi bolszewikami". Wtedy też pierwsi oburzyli się funkcjonariusze PiS.


Nie dziwię się, że i tym razem Beata Mazurek od razu wzięła to do siebie. Podziwiam refleks rzeczniczki PiS, która bardzo dobrze odczytała, do kogo najlepiej pasuje sytuacja opisana w tweecie Tuska. Tak udowodniono, że oni świetnie zdają sobie sprawę z tego, iż uprawiają kłamliwą propagandę i wykorzystują do tego pieniądze Polaków.

Jak ocenia pan to, co stało się pod TVP Info z Magdaleną Ogórek? Czy ta specyficzna grupa demonstrantów na stałe przyprawi opozycji gębę agresywnych dziwaków?

Apelowałem i dalej apeluję, by unikać agresji, nawet werbalnej! W Platformie nie ma zgody na przemoc w żadnej formie. Również na takie zachowania, jakich celem padła ostatnio Magdalena Ogórek. Jednocześnie musimy zwrócić uwagę na informacje wskazujące, iż wszystko zaczęło się od wyreżyserowanej akcji osoby współpracującej z TVP, która prowokowała tłum.


Co nie zmienia to faktu, że należy zwalczać agresję w przestrzeni publicznej. Podtrzymuję to, co napisałem w komentarzu do pierwszych doniesień o wydarzeniach przed siedzibą TVP: "Zło dobrem zwyciężaj, a kłamstwo – prawdą". Rozumiem ludzi, którzy są wściekli na osoby pokroju pani Ogórek i Holeckiej, czy panów Adamczyka i Rachonia...

Czyli jednak dobrze znane "nie popieram, ale rozumiem"?!

Ależ skąd! Pojmuję po prostu złość i głęboką frustrację tych Polaków, którzy mają jeszcze siłę śledzić, co nadaje TVP. Oni z pewnością mogą czuć się bardzo źle po tych seansach kłamstw. Jednak z całą stanowczością podkreślam, że w odpowiedzi na działania TVP nikt nie może posuwać się do agresji. Nigdy nie będzie dla tego usprawiedliwienia. Koniec i kropka.

Mamy ledwo początek tzw. prekampani przed – co do zasady nudnawymi – wyborami europejskimi, a już co dnia pojawiają się nowe skandale. To paliwo szybko się wypali, czy powinniśmy szykować się na najbardziej brutalną kampanię wyborczą w historii?

Obawiam się niestety, że to będzie bardzo brutalna kampania. PiS ma w rękach szereg narzędzi, które są typowe dla państw niedemokratycznych. Tak jest m.in. z politycznym nadzorem nad służbami specjalnymi i prokuraturą.

To powoduje, iż w kampaniach europejskiej oraz parlamentarnej z pewnością będą zadawane ciosy poniżej pasa. Poza tym, na czas wyborów bezprawnie chowane będą sprawy kłopotliwe dla rządzącej większości.
Zdaniem wiceprzewodniczącego PO, Polskę czeka bardzo brutalna kampania wyborcza.Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta

Trzeba pamiętać, że PiS wielokrotnie udowodniło, iż nie ma żadnych skrupułów w walce o władzę. Przejęto media publiczne, dziennikarzy zastąpiono partyjnymi propagandystami, a na czele Telewizji Polskiej postawiono osobę, która wykona każdy rozkaz z Nowogrodzkiej.

W służbach też rządzą osoby blisko powiązane z PiS. Jeszcze "lepiej" jest w prokuraturze, na czele której stoi czołowy polityk Zjednoczonej Prawicy i może wydawać polecenia każdemu polskiemu śledczemu.

Jestem więc przekonany, że w kampanii wyborczej będę używane służby, a później ważną rolę w walce o głosy odegrają informacje przekazywane z prokuratury. Raz jeszcze podkreślam: PiS zrobi wszystko, by utrzymać się przy władzy.

Wyborcy opozycji liczą, że wy też macie jakiegoś jokera. Czas im powiedzieć, że to płonne nadzieje?

My nie posługujemy się metodami PiS. Wygramy te wybory, gdyż wierzymy w ludzi. Wierzymy w to, że racjonalne poglądy i wola Polaków, by wrócić na europejską ścieżkę, będą silniejsze niż to zło z drugiej strony.

Nadchodzi czas krytyczny dla Polski, gdy trzeba będzie się definitywnie określić. Trzeba zdecydować, czy idziemy w stronę demokracji wschodnich – gdzie rządzą oligarchowie powiązani z politykami, czy kontynuujemy model zachodni – mający sporo ułomności, ale jednak oparty na wolności, trójpodziale władzy i odpowiedzialności polityków za swoje czyny.

Wierzę, że Polacy wybiorą tę drugą opcję. Tak samo, jak zrobili to w 1989 roku w pierwszych demokratycznych wyborach do parlamentu, a później potwierdzili tę decyzję w referendum w sprawie członkostwa Polski w Unii Europejskiej.