Warzecha chciał skrytykować Kuchcińskiego, a obraził tysiące osób z autyzmem. I dziwi się oburzeniu
Zły, arogancki, wręcz autystyczny – takim stopniowaniem posłużył się publicysta Łukasz Warzecha opisując postawę Marka Kuchcińskiego w aferze z lotami rzekomo służbowymi. Gdy ludzie ze środowiska osób z niepełnosprawnościami zwrócili mu uwagę na niestosowność tych słów, nie poczuł, że powinien przeprosić. Wręcz przeciwnie – rozpoczął drwiny z "oburzonka".
"Leczcie się"
"To był od początku bardzo zły marszałek, arogancki, walczący z mediami, wręcz autystyczny" – napisał o Kuchcińskim Warzecha. Wygląda więc na to, że "autystyczny" - w mniemaniu publicysty - oznacza coś jeszcze gorszego niż "zły" i "arogancki".
Kiedy Warzesze zwrócono uwagę, ten stwierdził, że posługuje się "potocznym znaczeniem" słowa "autystyczny". Swojej rozmówczyni zaś poradził, aby "sobie to oburzonko darowała". Uwagę na ten "dialog" zwrócili administratorzy profilu "Chcemy całego życia", czyli rodzice i opiekunowie osób z niepełnosprawnościami.
Co miał im do powiedzenia Warzecha na merytoryczną krytykę? "Leczcie się" – odparł pan publicysta.
"Lewicowa operacja na języku"
Na Twitterze rozgorzała dyskusja, uwagę publicyście zwracały osoby, które jego słowa dotknęły szczególnie, czyli ludzie ze spektrum autyzmu. Warzecha ani trochę nie poczuł, że zrobił coś nie tak. Na stronach prawicowego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich opublikował felieton zatytułowany "Nie przepraszam za 'autystycznego' Kuchcińskiego".
Warzecha dowodzi, że ci, którzy krytykują go za użycie słowa "autystyczny", aby opisać, jak fatalnym marszałkiem jest Kuchciński, próbują dokonać "wielkiej lewicowej operacji na języku". Z lubością wspomina przy tym swoją młodość, gdy nikt nie widział nic złego w nazywaniu osób z niepełnosprawnością – "kalekami": "W czasach studenckich kpiłem z forsowanego przez lewicowych inżynierów języka określenia 'sprawny inaczej', które miało zastąpić 'inwalidę', 'kalekę' czy 'niepełnosprawnego'".
"Felieton redaktora otwiera dowcip sprzed czterdziestu lat. I jeśli cofniemy się przynajmniej o cztery dekady, a najlepiej o jeszcze jedno pokolenie – do epoki, w której utknął mentalnie i intelektualnie – zrozumiemy zamysł i treść jego tekstu dedykowanego 'normalnie myślącym'" – tak wynurzenia Warzechy podsumowano na profilu "Chcemy całego życia".Poprawność polityczna zakłada zatem, że powinniśmy przestać używać określeń, którymi ktoś może się poczuć urażony. W tym wypadku – jakaś niewielka grupa ludzi, którzy być może mają coś wspólnego z autyzmem w sensie medycznym, a może nie, tego przecież nie sposób dociec.
(...) Dlatego nie tylko nie mam zamiaru przepraszać za użycie słowa „autystyczny” w potocznym znaczeniu, ale też nadal będę go w tym znaczeniu używał. Tak samo jak nadal będę w znaczeniu przenośnym lub potocznym używał słów „głuchy”, „ślepy”, „kulawy”, „paranoiczny”, „niedorozwinięty”. A że ktoś uparł się, aby dostrzegać w tych słowach „stygmatyzację” albo obrazę – to nie mój problem. Czytaj więcejNIE PRZEPRASZAM ZA „AUTYSTYCZNEGO KUCHCIŃSKIEGO” – ŁUKASZ WARZECHA O JĘZYKU
Z pogardą
To nie pierwszy raz, gdy w języku Łukasza Warzechy wyczuwa się pogardę wobec innych ludzi. Tak było, gdy naigrywał się z turystów z reklamówką w dłoni czy ubolewał, że maraton w Warszawie wygrali "Murzyni".