Politycy PiS oczywiście dostali przekaz dnia ws. Banasia. Ujawniono jego treść
Reporterzy RMF dotarli do "przekazu dnia" dla polityków PiS. Instrukcja ma pomóc działaczom partyjnym udzielić zgodnej z linią partyjną odpowiedzi w sprawie Mariana Banasia. PiS oficjalnie wciąż czeka na dymisję szefa NIK, tym razem do końca tygodnia.
"Premier po zapoznaniu się z raportem CBA doszedł do przekonania, że wnioski z raportu powinny skłonić pana Banasia do podania się do dymisji". "Będziemy badać możliwość zmiany przepisów, które pozwolą w nadzwyczajnych sytuacjach na odwołanie prezesa NIK większością głosów kwalifikowanych w Sejmie" – tak od dziś mają mówić politycy PiS pytani o odwołanie szefa NIK.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że pierwotnie ultimatum miało obowiązywać do końca poniedziałku. Wspominał o tym między innymi premier Morawiecki, który jeszcze w zeszłym tygodniu zapowiedział, ze jeśli Banaś nie zrezygnuje z funkcji szefa NIK, to PIS wprowadzi w życie plan B.
Zarzuty
PiS na razie nie bardzo ma jak odwołać Banasia. Póki co trwa więc "zmiękczanie" prezesa NIK. CBA w piątek złożyło zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Banasia.
Prokuratura we wtorek wszczęła w sprawie majątku Banasia oficjalne śledztwo. Jeśli zarzuty się potwierdzą, szefowi NIK grozi kara do pięciu lat więzienia. Ponadto według ostatnich doniesień medialnych syn Banasia stracił posadę dyrektora w Banku Pekao SA.
W świetle prawa można odwołać prezesa NIK tylko wówczas, gdy ten sam zrzeknie się stanowiska, jeśli z powodu choroby jest niezdolny do pełnienia obowiązków, jeśli został skazany prawomocnym wyrokiem sądu lub złożył nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne. Ostatnim powodem do odwołania Banasia mogłoby by być orzeczenie Trybunału Stanu o zakazie zajmowania kierowniczych stanowisk. W przypadku Banasia żaden z warunków nie został spełniony.
źródło: RMF FM