Ledwo co pokazali pierwsze auto na prąd, a już jest kolejne. Audi e-tron sportback jest nawet lepsze

Bartosz Świderski
W Polsce dopiero przyzwyczajamy i uczymy się samochodów elektrycznych. Ledwo co zdążyliśmy zobaczyć Audi e-tron, które nieśmiało zaczęło pojawiać się na drogach, a do produkcji wchodzi już kolejny elektryczny model od producenta z czterema kółkami w logo. To Audi e-tron sportback, ładniejsza i bardziej sportowa wariacja ich pierwszego elektryka.
E-tron sportback to kolejny elektryk w gamie Audi. Fot. naTemat
Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy elektromobilność to przyszłość motoryzacji, powinien się ich pozbyć i powoli przyzwyczajać, że idziemy właśnie w tę stronę. A jeśli spojrzy się na ostatnie oraz nadchodzące premiery, można nazwać to już biegiem w tę stronę.
O dziwo, chronologicznie to marki premium wytaczały tutaj szlak. Mamy wspomniane Audi e-tron, fenomenalnego Jaguara i-Pace czy Mercedesa EQC. Do BMW i3 zdążyliśmy się już nawet przyzwyczaić, a Porsche Taycan zapowiada się na absolutny hit. Właściwie to już nim jest, choć na drogi zaczyna dopiero powoli wyjeżdżać.

Poza tym jest też mały i popularny Nissan Leaf, a lada miesiąc do elektormobilnej walki na poważnie wejdzie największy i jeden z poważniejszych graczy, czyli Volkswagen. Ich model ID3 może okazać się gamechangerem, bo w teorii jest w stanie zmierzyć się z każdym mitem i strachem polskiego kierowcy, kręcącego nosem na samochody na prąd.
Tak wygląda volkswagenowski model ID3.
Audi e-tron, którego testowaliśmy kilka miesięcy temu, to typowy SUV. No może za wyjątkiem lusterek, które mogą działać tam jak kamery. Sportback to bardziej seksowna wersja tego samego modelu, czyli popularne coupe. I jeśli chodzi o gusta, to wizualnie dla mnie w tym zestawieniu zdecydowanie wygrywa ze swoim niewiele starszym bratem. To, co ładne dla oka, ma jednak cenę. Przez opadającą w ten sposób linię dachu dużo wyżsi kierowcy mogą nieco ponarzekać, siedząc z tyłu.

Ale linia coupe wpływa nie tylko na kwestie wyglądu. Ma także wymiar stricte praktyczny, bo wpływa na aerodynamikę. Oznacza to, że jeśli skonfigurujecie swój model w odpowiedni sposób tj. z pakietem zwnętrznym S line i wirtualnymi lusterkami, współczynnik oporu powietrza cw wyniesie zaledwie 0,25, czyli lepiej niż „zwykły” e-tron. Ostatecznie wpływa na to pozytywnie na zużycie energii, a przecież w aucie na prąd dokładnie na tym nam zależy.
Zasięg – w teorii (bo w praktyce zależy od wielu zmiennych i różnie z tym bywa – w najlepszym wariancie będzie wynosił do 448 kilometrów. To więcej niż wystarczająco i zapewniam Was, że niektóre „normalne” samochody na jednym baku przejeżdżają mniej więcej tyle samo. Wyglądem model nie zostawia żadnych wątpliwości, z jakiej rodziny pochodzi: od osłony chłodnicy typu Singleframe, po muskularne nadkola.

Niemniej, zaskakuje, bo wcześniej takiego Audi widzieć raczej nie mogliśmy. Najbliżej będzie mu chyba do Audi Q3 Sportbacka, który swoją premierę w Polsce będzie miał już w grudniu. Różni się natomiast z tyłu, gdzie mamy zupełnie inny kształt dyfuzora – w końcu nie potrzeba tam końcówek wydechu. E-tron sportback może iść naturalnie w parze z cyfrowymi, matrycowymi reflektorami Matrix LED.
Do wyboru jest 13 kolorów nadwozia, w tym zupełnie nowy i zarezerwowany tylko dla tego modelu niebieski Plasma metalik. E-tron sportback będzie dostępny w kilku wersjach wyposażenia, w tym znanym S line, gdzie dostaniemy np. 20-calowe koła czy pneumatyczne zawieszenie. To także seria wizualnych zmian, jak np. brzegi nadkoli, zderzaki i lusterka polakierowane w kolorze auta.

Podstawową wersją jest 50 quattro o mocy 312 koni mechanicznych i momencie obrotowym 540 Nm. Pierwsza setka pojawia się na liczniku po 6,8 sekundy, a prędkość maksymalna to 190 km/h. W tej wersji maksymalny zasięg wynosi 347 kilometrów. Dlatego popularniejszą wersją będzie zapewne 55 quattro z dwoma silnikami elektrycznymi: z przodu i z tyłu. Tutaj łącznie koni mechanicznych mamy więcej, bo 360 i 561 momentu obrotowego. Ale, ale… to nie wszystko.
W trybie jazy S do tego dochodzi opcja boost, która na 8 sekund daje Wam moc 408 KM i moment obrotowy 664 Nm, co przekłada się na pierwszą setkę w 5,7 s. Zasięg 55 quattro to z kolei do 448 kilometrów w najbardziej optymalnym wariancie. Samochody elektryczne mają także kolejną zaletę, której próżno szukać w spalinowych. Mianowicie są w stanie zagwarantować nawet dwa bagażniki: jeden z przodu, drugi z tyłu. Tak jest i w przypadku tego modelu. Ten z przodu jest raczej symboliczny, ale zmieszczą się tam jakieś graty czy plecak.

A jak to z tym ładowaniem? Jak to w przypadku każdego elektryka: to zależy. Dla przykładu na stacji szybkiego ładowania prądem stałym o mocy do 150 kW (quattro 55) lub 120 kW (quattro 50) w niecałe 30 minut naładujemy 80 proc. baterii. Takich stacji w Polsce obecnie jest jednak jak na lekarstwo, więc to pieśń przyszłości.

Bardziej realne są publiczne stacje ładowania lub we własnym domu za pomocą specjalnego systemu. Tu jednak będzie odpowiednio dłużej. Audi e-tron sportback na rynek wejdzie wiosną 2020 roku, ale na razie nie wiadomo, ile będzie kosztować. Możemy jednak być pewni, że najtaniej nie będzie, ale na rynku e-samochodów pojawi się gracz, który będzie w stanie powalczyć z konkurencją, także tą „rodzinną”.