Odlot posła SLD: "Proponuję spróbować się utrzymać w Warszawie za 6,5 tys. zł i dietę 2,5 tys zł"
Trudno o bardziej dobitny dowód na to, jak bardzo politycy (przynajmniej niektórzy) są oderwani od codziennego życia Polaków. Szczególnie szokujące jest to, że w tym przypadku chodzi o polityka lewicy, która przecież z definicji powinna być blisko zwykłych ludzi. Te słowa za sekretarzem generalnym SLD, świeżo upieczonym posłem Lewicy Marcinem Kulaskiem będą się ciągnąć jeszcze długo.
Poseł Marcin Kulasek z Olsztyna poszedł o parę kroków dalej – zarówno jeśli chodzi o kwotę, jak i fakt, że to była oficjalna wypowiedź w rozmowie z dziennikarzem. – Proponuję spróbować się utrzymać w Warszawie za 6,5 tys. zł na rękę i dietę 2,5 tys. zł – powiedział sekretarz generalny SLD pytany przez Jakuba Szczepańskiego z portalu Interia o życie w hotelu sejmowym.
Wybrany w październiku parlamentarzysta narzeka, że w pokoju jest ciasno, że meble pamiętają czasy Gierka, a do tego nie ma kuchni. To oznacza, że w hotelu poseł może sobie najwyżej zrobić herbatę, a poza tym musi stołować się na mieście. I tak dochodzi do narzekań na poselskie zarobki.
Marcin Kulasek był jedynką na olsztyńskiej liście Lewicy w ostatnich wyborach parlamentarnych. Jest doktorem nauk rolniczych, specjalizuje się w zakresie technologii żywności.To są wszystko koszty. Gdybym chciał sobie zrobić śniadanie, to mam to utrudnione. Nie mogę sobie ani podgrzać parówki, ani usmażyć jajecznicy, bo nie ma gdzie. (...) Proponuję spróbować się utrzymać w Warszawie za 6,5 tys. zł na rękę, plus dieta 2,5 tys. zł.
Jego wypowiedź błyskawicznie odbiła się w internecie szerokim echem.
"Widzę nić porozumienia z premierem Gowinem" – skomentował Jan Śpiewak, nawiązując do słynnej wypowiedzi wicepremiera o tym, że "nie starczało mu do pierwszego".
źródło: Interia