Wychwycono, kto był tuż za Dudą na konwencji. "Tacy ludzie jeżdżą za kandydatem do końca kampanii"
Z sobotniej konwencji Prawa i Sprawiedliwości zapamiętamy kilka wpadek obecnej władzy. Jedną z nich z pewnością będzie dopuszczenie narodowca do kręgu zwolenników Andrzeja Dudy. Szybko ustalono, że mężczyzna ubrany w kampanijną koszulkę, którego kamery uchwyciły w jednym kadrze z Dudą, to Bartosz Sokołowski, były działacz Młodzieży Wszechpolskiej z Białegostoku. Ma on na swoim koncie kilka "mocnych" wystąpień.
– Nie znam tego człowieka [Bartosza Sokołowskiego]. Nic o tym nie wiem, żeby był członkiem sztabu wyborczego. Wczoraj czy w sobotę na konwencji było ponad 5 tys. osób. Jak pan wie, sala mieściła prawie 4 tys. Mnóstwo osób nie weszło do tej sali. Trzeba było wynająć salę obok – mówił na antenie TVN 24 europoseł Adam Bielan.
Tuż za plecami
Ale to, że Sokołowski pojawił się za plecami Dudy, to jedno. On szedł za nim razem z innymi zwolennikami, kiedy prezydent witał się z posłami PiS i odbierał gratulacje. Widać to doskonale na filmiku, który na Twitterze opublikował wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski.
Zrzut ekranu z Twitter.com
Kukła i protesty
Pomimo odejścia z MW Sokołowski nie wyrzekł się swojego "narodowego ducha". Nawet przed wyborami samorządowymi był przedstawiany jako "wieloletni działacz społeczny, student i żołnierza Narodowych Sił Rezerwowych". Nie przestał także brać udziału w organizowanych przez narodowców wydarzeniach.
Fot. screen/YouTube/Niezależny Serwis Wiadomości2
– Palenie kukły to zwyczaj, który przyszedł do nas z zachodniej Europy. W Niemczech palenie kukieł jest codziennością. (…)Jeżeli ktoś wzoruje się na Niemcach, na Francuzach, przynosi te zwyczaje do Polski, nie znaczy to, że od razu jest kimś kontrowersyjnym – stwierdził Żalek. Parlamentarzysta PiS był zdania, że "wynika to prawdopodobnie z dużo niższej niż w Polsce kultury politycznej".
Na tym więc nie skończyła się działalność Sokołowskiego, który w mediach po raz kolejny pojawił się w lipcu 2019 roku i krytycznie wypowiadał się na temat planów organizacji Marszu Równości w Białymstoku. Wyraził także swoją opinię na temat gender oraz osób LGBT.
– Mamy tutaj do czynienia z takim "homoterrorem", czyli wszystko, co reprezentuje środowisko LGBT ma być dobre, walczy teoretycznie o równość, a praktycznie chodzi o walkę o przywileje i podmywanie fundamentów rodziny – mówił "Kurierowi Porannemu" Sokołowski.
Parę miesięcy później szedł już w Marszu Niepodległości i pomagał nieść transparent "Prawosławni Polacy zawsze za Polską!". Białostockie organizacje prawosławne mówiły wtedy, że była to prowokacja ze strony Młodzieży Wszechpolskiej. Przypomnijmy, że w tym czasie ważyły się losy nazwy jednej z ulic w Białymstoku.
Jej patronem miał zostać major Szendzielarz "Łupaszko", który dla Młodzieży Wszechpolskiej jest bohaterem. Lecz znana jest też ciemna karta z jego historii, która wiąże się z mordem lokalnej społeczności prawosławnej. Ostatecznie decyzją radnych PO, nie doszło do takiej zmiany, co wywołało ogromne oburzenie ze strony narodowców, a wspomniany transparent mógł być odpowiedzią na decyzję białostockiej Rady Miasta. Innego zdania był jednak Sokołowski.
– Też jestem osobą prawosławną. Niosłem baner razem ze znajomymi prawosławnymi z Białegostoku i okolic. Chcieliśmy pokazać, że w środowiskach patriotycznych, propolskich są również osoby prawosławne. Niektóre media przedstawiają prawosławnych jako osoby negatywnie nastawione do Polski i wyłącznie o poglądach lewicowych. A to nieprawda – bronił się aktywista.
Ciekawe towarzystwo
Podczas sobotniej konwencji PiS Sokołowski nie był jedynym obecnym tam narodowcem. Oprócz niego, w otoczeniu Dudy, zdaniem posłów PO Adama Szłapki i Jana Grabca, pojawił się także inny działacz Młodzieży Wszechpolskiej, który uczestniczył w paleniu kukły Petru.
Ale to nie wszystko, bo posłowie wychwycili także w tłumie wokół prezydenta Annę Plakiewicz i Piotra Matczuka, znanych z afery billboardowej. Czy obecność tych osób w otoczeniu Andrzeja Dudy to przypadek? Nieoficjalnie wiadomo, że oboje odpowiadają za kampanię Dudy.
– To tylko świadczy o upadku moralnym tego obozu politycznego i prezydenta Andrzeja Dudy – mówi nam poseł PO. – Jeśli w najbliższym gronie współpracowników, a przecież ci wolontariusze, którzy idą za kandydatem, towarzyszą mu i jeżdżą z nim przez całą kampanię, znajdują się osoby, które uczestniczą w hejcie i uciekają się do przemocy symbolicznej na ulicach miast, to nie świadczy dobrze o prezydencie.
Poseł przypomina także, że w sztabie Dudy miała się znaleźć także posłanka Joanna Lichocka, której wulgarny gest w Sejmie wywołał skandal. Zdaniem Grabca, nawoływanie prezydenta Andrzeja Dudy do uspokojenia i stonowania emocji podczas kampanii, patrząc na osoby, którymi się otoczył, brzmi jak żart z wyborców.